piątek, 3 października 2014

22.


„Kochaj mnie, tylko tego potrzebuję. Miłości, twojej miłości. Chcę być dla ciebie dla ciebie idealna, chcę być twoja.”

Wolnym krokiem zmierzałam w stronę domu. W ręku trzymałam komórkę i pisałam wiadomość do Harrego w sprawie naszego wylotu do Miami, a w drugiej dłoni ściskałam torbę z nowym niebieskim bikini, które byłam kupić w centrum. Dziś czułam spokój wewnętrzny, radość, a wręcz euforię, która przejawiała się w dostrzeganiu zwykłych drobiazgów jak to, że znacznie się ociepliło, a ptaki wykonywały swój głośny trel. Nad swatem w parku para staruszków karmiła kaczki, a jakiś mały chłopiec wręczał dziewczynce bukiet trawy.
Poczułam jak ktoś obejmuje mnie w pasie i przyciska do swojej klatki piersiowej. Trzymał mnie mocno i pewnie. Mój uśmiech znacznie się powiększył, kiedy dotarło do mnie, że tylko jedna osoba może to robić, a tą osobą był Harry.
-Księżniczko- na sam dźwięk jego głosu nieprzyjemny dreszcz przebiegł wzdłuż mojego kręgosłupa. Natychmiast rozdarłam jego uścisk i odsunęłam się na bezpieczną odległość.
-Nie zbliżaj się do mnie- zatrzymałam go gestem dłoni, kiedy wykonał kilka kroków na przód. –Stój tam, gdzie stoisz- zagroziłam palcem.
-Musimy pogadać- zaprzeczyłam kiwiąc głową na boki.- Musisz mi to wyjaśnić- widać, że był na granicy wytrzymałości. Wyglądał jak wrak człowieka, jego policzki były zapadnięte, oczy pozbawione blasku, roztrzepane włosy i zarost, to wszystko wskazywało na to, że było z nim źle.
-Nie muszę ci się z niczego tłumaczyć- skrzyżowałam ręce na piersi i przestąpiłam z nogi na nogę. – To ty zarywałeś do dwóch dziewczyn jednocześnie!
-Chciałem ci powiedzieć…
-Sama się dowiedziałam! –przerwałam mu poirytowana. Minęły trzy tygodnie od naszej ostatniej rozmowy, przez ten czas czułam się szczęśliwa. Tak prawdziwie szczęśliwa i nawet moi przewrażliwieni oraz zbyt nadopiekuńczy rodzice nie byli w stanie tego zniszczyć. –Chciałeś kontrakt i go dostaniesz- dodałam spokojniej. Nie dam po sobie poznać, że sama jego obecność doprowadza mnie do istnej furii, nie będzie miał tej cholernej satysfakcji. –Ty spełniłeś moją listę, a spełniłam twoje marzenie. Jesteśmy kwita- chciałam odejść, jednak złapał za mój nadgarstek i pociągnął na siebie. Oparłam dłonie na jego torsie, a on oplótł mnie swoimi ramionami. Nie pozwolił mi na chociażby minimalny ruch. Przyciskał mnie do siebie, jakby ktoś chciałby mnie mu zabrać. –Zayn, puść mnie- zaczęłam się szamotać. Mam chłopaka, a to nie jest porządku, ponieważ oni się nienawidzą.
-Zamknij się- wycedził przez zaciśnięte zęby. –Po prostu się zamknij i powiedz, dokąd idziesz?
-Do Harrego- jego uścisk się wzmocnił, a mięśnie napięły.- Zayn, miażdżysz mi płuca- zakaszlnęłam, kiedy zaczęło brakować mi powietrza. –Nie mogę oddychać- znów próbowałam się uwolnić ze stalowego uścisku, jednak na marne. Użyłam całej siły i nadepnęłam go.
-Kurwa- syknął i na całe szczęście mnie puścił. Zmierzył mnie od góry do dołu, a w jego oczach było przerażenie. –Anna… Ja wcale nie… Nie chciałem- zrobił krok na przód, ale ja się cofnęłam.
-Zostaw mnie psycholu- byłam przerażona jego furią, która w tej chwili zaczynała znikać. –Muszę iść do…
-Nie wymawiaj nawet jego imienia- zacisnął szczękę oraz dłonie w pięści. –Szlag mnie kurwa trafia jak Liam opowiada o tym, że nie może spać przez wasze igraszki- patrzył prosto w moje oczy i zbliżał się do mnie. Cofałam się, ale tylko kilka kroków, gdyż drogę ucieczki zagrodził mi konar drzewa. Moje plecy stykały się z chropowatą powierzchnią, a klatka piersiowa była miażdżona przez idealną posturę Malika. –Zerwałem z nią, teraz możemy być razem- zgarnął kosmyk moich włosów za ucho, a potem przejechał wzdłuż szczęki zahaczając kciukiem o dolną wargę, którą odruchowo przygryzłam.- Wystarczy, że teraz go zostawisz i pójdziesz ze mną- czarował. Mącił mi w głowie, jego głos był muzyką dla moich uszu. Był wręcz odurzający, jak narkotyk sprawiał, że powoli traciłam kontakt z rzeczywistością. On wprowadzał mnie do swojego świata, w którym miał nade mną znaczącą przewagę i mógł zrobić z moją osobą na co tylko miał ochotę. Najbardziej wkurzające było to, że dobrze o tym wiedział i bezczelnie wykorzystywał fakt, że mam słabość do brązowych oczu. –Moja Księżniczka –wymruczał mi do ucha i zagryzł jego płatek. W ten właśnie sposób zaczęłam wracać na Ziemię. Grawitacja znów działała, a ja odzyskiwałam zdrowy rozsądek. –nie idź do niego, zostań ze mną na zawsze- ucałował kącik moich ust, a chwilę potem napierał swoimi wargami na moje. Umieściłam ręce na jego torsie i wykorzystując wszystkie swoje możliwości – odepchnęłam go. Nie kochałam go, był tylko moim zauroczeniem. Był… Pocieszeniem po mojej prawdziwej miłości, którą jest Harry.
To jego głos sprawiał, że się uspokajałam. Kocham tą lekką chrypkę, która rano budzi mnie słowami: Wstawaj, Kwiatuszku oraz soczystym buziakiem w usta. Uwielbiam tonąć w szafirowych tęczówkach, które wpatrują się we mnie z miłością, troską, pożądaniem oraz uwielbieniem. Ubóstwiam chwile, kiedy idziemy przez park trzymając się za ręce lub gdy siedzimy w domu na sofie przed telewizorem wtuleni w siebie i opatuleni w cieplutki kocyk. Kiedy całuje moje czoło, wargi lub chociażby nosek wiem, że mu cholernie zależy i nigdy nie przestało, nawet wtedy, kiedy zerwaliśmy. Zrobił to ponieważ bał się zaangażować w coś, czego nigdy nie czuł.
Sam fakt, że ktoś staje się dla ciebie ważny jest przerażający. Od urodzenia miałeś wokół siebie osoby, które kochałeś i kochały ciebie. Zawsze stawałeś w ich obronie, byłeś gotowy zrobić wszystko, żeby tylko były bezpieczne. Pewnego dnia – możliwe, że całkiem przypadkiem – poznajesz osobę, która wywraca twoje życie do góry nogami. Zaczynacie się spotykać na początku rzadko – raz na tydzień, na godzinkę lub dwie -, a z czasem coraz częściej. Uzależniasz się od tej osoby, staje się twoją codziennością, której nie masz dość. Chciałbyś mieć ją dwadzieścia cztery godziny siedem dni w tygodniu, ale to i tak mało, ponieważ zapada noc, a ty boisz się nawet zasnąć, ponieważ chcesz oglądać tą drugą osobę cały czas. Stan zakochania jest piękny – chodzisz jak w transie. Nie zwracasz uwagi nawet na drobny deszcz, który pada na zewnątrz, dopiero po czasie orientujesz się, że przemokłeś do suchej nitki. Miłość można różnie interpretować: jest miłość szczęśliwa, tragiczna, której przykładem jest chociażby Romeo i Julia; miłość nieszczęśliwa, odwzajemniona i wiele innych. Miłość, którą przeżywam z Harrym była nieco burzliwa, ale to tylko nas umocniło.
To co łączyło mnie z Zaynem było przelotne. Malik jest naprawdę przystojnym i charyzmatycznym facetem, jednak nie jest dla mnie. Życzę mu, żeby znalazł kiedyś tą jedyną, tylko to nie będę ja, bo to co on sobie w tym momencie ubzdurał jest chore. Dopiero w chwili, kiedy dowiedział się o mnie i Harrym doszedł do wniosku, że mnie kocha. Jest cholernym egoistą i zachowuje się jak rozkapryszony bachor, który nie zwracał najmniejszej uwagi na swoją zabawkę, a w chwili kiedy ktoś inny docenił jego własność dotarło do niego, że to jego najcenniejsza rzecz.
Nic nie czuję, kiedy Zayn mnie całuje. Nie cierpię, gdy szepcze mi coś na ucho, ponieważ to nie jest ten głos, który doprowadza mnie do szaleństwa. Nie powoduje u mnie dreszczy, ani motyli w brzuchu. Na początku, owszem przyznaję, że byłam w niego zapatrzona jak w obrazek, ale teraz… NIE CZUJĘ NIC poza wstrętem, który przejawia się przez unikanie go, ponieważ dalej nie potrafię pogodzić się z faktem, że potraktował mnie w taki sposób.
-Daj sobie spokój, kocham Harrego. Zawsze i na zawsze będę kochać tylko i wyłącznie jego. Pojemni  to!- dźgnęłam go palcem w klatę.
-Nie rozumiesz, że cie kocham?- znów przyparł mnie do kory dębu.
-Nie kochasz mnie. Uważasz tak, ponieważ wiesz, że mnie straciłeś na rzecz Harrego, którego nienawidzisz. Szlag cie trafia, gdy widzisz go szczęśliwego ze mną. Nie możesz znieść faktu, że jest od ciebie lepszy i na każdym kroku ci to udowadnia. Lubię cie Zayn, ale moje serce od zawsze należy do Hazzy- nie czekając już na jego odpowiedź ruszyłam w stronę wyjścia z parku, a następnie do mojego domu, który prawdopodobnie stał już pusty.
Przekręciłam klucz w drzwiach i pchnęłam brązowe drzwi, po czym przestąpiłam próg. Zakluczyłam wejście, aby nikt nie włamał się do środka w chwili, gdy będę się pakować. Niestety moje plany diabli wzięli, gdyż w salonie siedzieli rodzice. Co oni tutaj robią? Już dawno powinni lecieć do Nowego Yorku w sprawach biznesowych.
-Anna, usiądź- niepewnie zajęłam miejsce na fotelu nawet na moment nie przestając przyglądać się mojemu tacie ubranemu w garnitur oraz czerwony krawat. –Dokąd się tak śpieszysz i co masz w reklamówce?- zerknęłam na torbę, a potem znów na rodzica.
-Idę do swojego pokoju, a w siatce mam bikini- powiedziałam spokojnie.
-Po co ci bikini?- jego grube brązowe brwi powędrowały w górę.- Czy to ma coś wspólnego z Harrym?- przytaknęłam.- Wiesz co o nim myślę- warknął i zacisnął swoje dłonie w pięści.
-Wiesz, gdzie mam twoje zdanie o nim- syknęłam. Miałam już dość tych ciągłych ataków słownych na mojego chłopaka. To ja się z nim spotykam. To moja sprawa co robimy i to ja zgodziłam się na tą znajomość. Mój ojciec nie ma prawa wybierać mi przyjaciół. Ma prawo wyliczać mnie ze swoich pieniędzy, krzyczeć z powodu złego zachowania czy chociażby ocen, ale pod żadnym pozorem nie może decydować z kim będę się umawiać.
-Nie tym tonem- wycedził przez zaciśnięte zęby.- Kiedy zamierzasz zostawić tego nieudacznika?- dodał spokojniej, a ja posłałam mu jeden z moich najszczerszych uśmiechów.
-Przewiduję z nim być do lipca- teraz na ustach bruneta pojawił się cwany uśmieszek. Kątem oka widziałam jak moja mama tamuje łzy.- Mogę jechać z nim do Miami na tydzień? Obiecuję, że wszystko nadrobię, po za tym ostatnio dostaję same czwórki- w jego oczach widać było dumę.
-Zgoda, ale w lipcu z nim zrywasz- zarządził.
-Ma się rozumieć- przytaknęłam z powagą.
-W takim razie idź się pakować- ucieszona podeszłam i cmoknęłam tatę w policzek. Gdyby tylko wiedział, dlaczego zamierzam zostawić Harrego w lipcu… Heh nigdy w życiu nie pozwoliłby mi lecieć na Florydę z Davids’ em. Nie będę mu mówiła o tym co wydarzy się w tym miesiącu, nie chcę niszczyć sobie planów na szczęśliwą resztę życia, które zamierzam wykorzystać jak najlepiej potrafię. Chcę bawić się oraz wygłupiać w towarzystwie Hazzy.
Wyjęłam z garderoby niebieską walizkę w kwiatki, do której zaczęłam pakować ciuchy, buty, kosmetyki, dodatki i oczywiście mój strój kąpielowy. Cała czynność zajęła mi godzinę. Harreh miał po mnie przyjechać o dziewiątej, dlatego postanowiłam, że wezmę jeszcze kąpiel przed podróżą. Napuściłam wody do wanny dodając również olejek i robiąc pianę. Zdjęłam ubrania i weszłam do gorącej cieczy. Zanurzyłam po brodę i rozkoszowałam się spokojem wokół mnie. Zabrałam komórkę, którą miałam w kieszeni spodni, a następnie wykręciłam numer do mojego chłopaka. Osiemnastolatek odebrał po dwóch sygnałach:
-Cześć Kwiatuszku- jego głos spowodował, że stado motyli w moim brzuch zaczęło latać. Działał na mnie jak światło na ćmy – chciałam więcej mimo, że wiedziałam jak niebezpieczna jest ta znajomość. Harry ma swoje za skórą, jednak nigdy nie używał przeciwko mnie przemocy. Fakt, czasem zdarzało mu się krzyczeć i wpadać w szał, ale nie krzywdził mnie w żaden cielesny sposób. Przewidywałam jego reakcję na wiadomość, że go zostawię, bo umieram. Byłby zły i rozczarowany, nie mógłby się z tym pogodzić i obwiniałby siebie za to, że nie zauważył w jakim stanie zdrowotnym jestem oraz że nie dopilnował, żebym jadła. –Będę za półtorej godziny.
-Wiem, ale stęskniłam się za tobą- powiedziałam jak mała dziewczynka, która widzi swojego ojca po dłuższym okresie czasu.
-Heh- parsknął.- Też się stęskniłem, w końcu nie widzieliśmy się już dobre sześć godzin. Co robiłaś?
-Byłam na zakupach, myślałam o tobie, wymieniłam nieprzyjemną rozmowę z Malikiem, w której kazałam mu spadać i oznajmiłam, że kocham tylko ciebie, tęskniłam i myślałam o tobie, gadałam z ojcem, który zgodził się, abym jechała z tobą do Miami, tęskniłam i myślałam o tobie, spakowałam się, a teraz leżę w wannie pełnej piany i rozmawiam z najseksowniejszym i najukochańszym facetem na ziemi. A ty co ciekawego porabiałeś?
-Często o mnie myślisz- zauważył i nie krył swojej radości. – I tęsknisz- nie da się ukryć, przecież skradłeś moje serce.  –Gadałem z Malikiem o tym, że ma sobie dać spokój z tobą, bo jesteś tylko moja, myślałem o tobie i tyle- mogłabym przysiąc, że wzruszył ramionami… -Więc mówisz, że relaksujesz się w wannie z pianą…
-Yeah, chciałbyś może do mnie dołączyć?
-To moje marzenie Kwiatuszku, ale muszę się spakować. Obiecuję, że wynagrodzę ci to. Kocham cie- nieśmiały uśmiech zawitał na moich ustach.
-Też cie bardzo kocham, Harreh- zielonooki rozłączył się, a ja odłożyłam komórkę na bezpieczną odległość tylko po to, żeby jej nie zamoczyć. Opatuliłam się szczelnie ręcznikiem i wytarłam, a następnie ubrałam czarne legginsy, białą bokserkę oraz koszulę w czerwono czarną kratę. Pomalowałam się i rozczesałam włosy, które powoli odzyskiwały dawną długość sprzed zerwania z Harrym.
Po domu rozniósł się dzwonek, dlatego chwyciłam walizkę oraz torbę na ramię i zbiegłam na dół. W progu stał mój mężczyzna, który rozmawiał z moim ojcem. To było podejrzane – ich dyskusja była całkowicie inna niż dotychczas. Zazwyczaj krzyczeli na całą okolicę i skakali sobie do gardeł, a teraz… Ich konferencja przypominała rozmowę między dwoma cywilizowanymi, dorosłymi oraz kulturalnymi mężczyznami.
-Cześć Kwiatuszku- posłał mi swój do perfekcji wyćwiczony uśmiech cwaniaczka, widok którego zagryzłam dolną wargę. Wolnym krokiem podeszłam do wysokiego bruneta ubranego w czarne jeansy, brązową bluzę, której guziczki były rozpięte ukazując kawałek jego obnażonego torsu oraz tatuażu przedstawiającego dwa ptaki. Brązowe loki były przykryte czarną czapką. Będąc już tuż obok niego wyminęłam mojego rodzica i wspięłam się na palce cmokając Davids’ a w usta.
-Heej- osiemnastolatek obiął mnie ramieniem i mocno tulił do siebie. –To my będziemy się zbierać, tatuś- uśmiechnęłam się do mężczyzny, który odwzajemnił gest.
-Bawcie się dobrze- ucałował moje czoło, a potem poszedł do swojego gabinetu.
-Co to było?- zapytał szeptem Harreh. –Co mu dolega? Od kiedy mnie lubi?
-Wie, że dajesz mi szczęście i w końcu to zaakceptował- wzruszyłam ramieniem. –Idziemy?- przytaknął i zabrał mój bagaż, nadal mnie przytulał. Wyszliśmy z mojego domu i podeszliśmy do czarnego Range Rovera. Hazz zapakował torbę do bagażnika, a następnie otworzył mi drzwi, abym mogła wsiąść. Kiedy zajęłam miejsce pasażera chłopak zamknął drzwi i usadowił się za kierownicą. Bez słowa uruchomił silnik i ruszył kierując się na lotnisko. Z radia rozbrzmiewały piosenki The Rolling Stones’ ów, których osobiście byłam wielką fanką. Cała droga zajęła nam jakieś trzydzieści minut, a po kolejnym pół godziny siedzieliśmy już w pierwszej klasie samolotu lecącego do Miami. Zajmowałam miejsce obok jakiejś staruszki, a Hazz obok mnie. Opierałam głowę o bark zielonookiego, który bawił się naszymi splecionymi palcami.
W przestworzach byliśmy już jakieś trzy godziny. Niektórzy pasażerowie już spali, a inni słuchali muzyki lub po prostu oglądali film na ekranach wbudowanych w fotele. Wstałam i przeszłam obok loczka, który uroczo pochrapywał. Powolnym krokiem szłam w stronę toalety. Pomieszczenie było małe i wyposażone jedynie w ubikację oraz umywalkę. Szybko załatwiłam swoje potrzeby fizjologiczne, ale gdy miałam myć ręce drzwi się otworzyły. Ciepłe ręce złapały za mój brzuch i przyciągnęły do siebie.
-Wiesz o czym marzę?
-O czym Harreh?- odchyliłam lekko głowę w prawo. Jego palce szybko odpięły kilka guziczków mojej koszuli, dlatego idealne wargi mogły muskać mój obojczyk.
-Seks w przestworzach- gwałtownie odwrócił mnie do siebie przodem, a jego uśmiech powiększył się, gdy zobaczył moją zadowoloną minę. Złapałam za jego kark i zachłannie wpiłam się w jego wargi. Zdjęłam jego czapkę i wplotłam palce drugiej dłoni w jego bujne loki, za które lekko ciągnęłam na co jęknął wprost do moich ust. Ścisnął za moje pośladki i uniósł. Posadził mnie na umywalce, wcześniej zsuwając delikatnie moje legginsy. Całował moje usta, a chwilę później moją żuchwę, aż w końcu zaczął zasysać skórę na mojej szyi. Swoje dłonie przeniosłam na jego biodra, by po chwili błądzić nimi po mięśniach brzucha osiemnastolatka…    
______________________________________
Tak jak obiecałam jest rozdział, cieszycie się, że dotrzymałam słowa??
Pojawił się też Zayn i trochę się porobiło...
Może na początku wyjaśnię, dlaczego zaproponowałam wam nowy rozdział w ten piątek - no więc miałam jechać do Słowacji, jednak zostałam!! Hura!! 
Boziu uwielbiam tą piosenkę w tle ♥ 
Co do nexta to nie wiem kiedy będzie, jednak że komentarze mogą duuuużo zdziałać!! 
Niezmiernie dziękuję, że sprawę z komentarzami potraktowałyście tak poważnie i mile mnie zaskoczyliście!! Jesteście kochane, wielki i wgl. NAJ!!
To chyba tyle...
 Nie, moment!! Jeszcze chciałam was zaprosić na: 
(gdzie są już trzy rozdziały - blog jest o Louisie); 
oraz 
(które z kolei jest kontynuacją Forever Young
Buźka miśki i do następnego ;** 

5 komentarzy:

  1. Jak sie ciesze boziuu cudo. Aaa kontynuacja Forever young o bosz uwielbiam to opowiadanie. Zreszta wszystkie kocham ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG to się porobiło to chyba jak na razie mój ulubiony rozdział mega mi się podoba <33 Olls :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski<3 Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział ;) ona nadal ma ten tatuaż Harry tego nie widzi? Nie rusza go to? Czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń