piątek, 25 lipca 2014

Mega ważne zapytanie!!

Ostatnio mam fazę i głupieje na punkcie 5SOS niby jestem na wakacjach i wgl, ale cały czas chodzi mi po głowie pomysł na ff z chłopakami z 5SOS i zastanawiam się nad założeniem bloga właśnie o nich.
 Teraz to MEGA WAŻNE ZAPYTANIE, czyli; czy ktoś by wgl to czytał??
 BARDZO PROSZĘ O ODPOWIEDŹ W KOMENTARZACH!!
Buźka miśki ;**
p.s. Dzięki za komentarze i jeszcze raz udanych wakacji ;]

piątek, 18 lipca 2014

16.



WAŻNA INFORMACJA POD SPODEM

„Należę do ludzi, którzy szybko się przywiązują. Więc wiesz- uważaj na gesty, słowa i te sprawy…”

Równo o dwudziestej przyjechał Zayn. Spojrzałam po raz kolejny w duże lustro i wygładziłam kwiecistą sukienkę. Wzięłam głęboki wdech i czekałam, aż mama mnie zawoła. Oczywiście wiedziałam, że to zrobi, ponieważ myśli, że ja nie z wracam uwagi na takie szczegóły, jak światła za oknem.
-Anna, Zayn przyjechał!- uśmiechnęłam się pod nosem i złapałam za komórkę. Zbiegłam po schodach jak najszybciej. W salonie słychać było rozmowy taty i Malika, głośno się śmiali. Ubrałam jeansową kurteczkę z rękawem trzy czwarte i weszłam do salonu.
-Cześć- dziewiętnastolatek odwrócił głowę, a następnie wstał. Podszedł bliżej mnie i szybko musnął moje usta.
-Ana- oboje spojrzeliśmy na mojego tatę, który unosił brwi ze zdziwienia.- Powinienem o czymś wiedzieć?- pokiwaliśmy przecząco głowami, na co mój rodzic się zaśmiał.- Nie wracaj późno, jutro szkoła.
-O dwudziestej drugiej ją przywiozę, panie Evans- ojciec wskazał na niego palcem, mówiąc:
-Trzymam cie za słowo chłopcze- uśmiechnęłam się lekko.
-Chodź Księżniczko- zarzucił ramię na moje barki i wyprowadził z domu. Otworzył drzwi swojego samochodu, a gdy wsiadłam, to je zamknął. Zajął miejsce kierowcy i odpalił silnik. Ruszył z piskiem opon, a mi to wcale nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie powoli się do tego zaczynałam przyzwyczajać i uwielbiać to. W radiu leciała jakaś piosenka Rihanny. Noc była całkiem przyjemna, nie było nawet zbyt zimno.
-Dokąd jedziemy?
-Tajemnica- pochylił się i szybko cmoknął mnie w policzek. Jechaliśmy jeszcze jakieś dwadzieścia minut, aż brązowooki zatrzymał auto na wzgórzu. Wysiedliśmy, a Zayn zabrał koc i koszyk. Złapał za moją rękę i prowadził w stronę dość sporego wzgórza. Rozłożył kraciasty materiał na zielonej trawie, a potem oboje usiedliśmy na nim. Wyjął z koszyka truskawki i inne przekąski. Na granatowym niebie, migotały biliony gwiazdek i lśniła srebrna tarcza księżyca. Uwielbiam ten jedyny dzień w miesiącu, gdy jest pełnia. Chłopak obejmował mnie w pasie. – Wiesz, że te gwiazdy wymiękają przy twoich oczach?
-Awww słodki jesteś, ale kłamać też potrafisz-pacnął mnie w nos, a potem zaczął mnie całować. Odepchnęłam mulata, co zupełnie zbiło go z tropu. Usiadłam na nim okrakiem.
-Mrrrr kicia- poruszał brwiami i znowu chciał mnie pocałować.
-Co u twojej dziewczyny?
-Zajebiście, właśnie na mnie siedzi i prowokuje- to fajnie nawet nie wie, jak się cieszę, że… Zaraz! Co!? Potwierdził mi właśnie, że jestem jego dziewczyną?- Księżniczko reset- pstryknął mi palcami tuż przy nosie.
-A co z tą blondyną?- westchnął głęboko, jakby nie miał już siły na rozmowę ze mną.
-Ona ma imię, Anna- warknął.
-Nie muszę pamiętać jej imienia, bo nie zamierzam się z nią zaprzyjaźniać.
-Nie każę ci się z nią przyjaźnić, ale chociaż ją szanuj.
-Ooo proszę, sam jej nie szanujesz!- Zayn wstał zrzucając mnie tym samym z siebie. Efekt był taki, że leżałam na lekko mokrej trawie. –Ałć- jęknęłam. Zayn nawet nie pomógł mi wstać. Fuknęłam zła i wstałam, otrzepując sukienkę, którą kupiłam na Hawajach.
-Szanuję ją!- krzyknął, nawet na mnie nie patrząc.
-Zdradzasz ją!
-Nie masz nic przeciwko!
-Mam- mruknęłam pod nosem.- Nie jestem twoją matką, żeby ci prawić kazania na temat tego, że źle postępujesz!
-I dobrze, bo nie powinno cie to obchodzić!- między nami zapadła cisza. Zabolało mnie to, jak może mówić takie rzeczy osobie, którą rzekomo kocha!? Jest podły! – An, ja… Przepraszam- podszedł i chciał mnie przytulić, ale odepchnęłam go. –Księżniczko- mruknął.
-Zostaw. Mnie-powiedziałam bardzo powoli. –Zawieź mnie do domu- poprosiłam jak na grzeczną dziewczynkę przystało.
-Nie.
-Albo mnie odwieziesz, albo zadzwonię po Harrego- jego mięśnie się napięły, a potem złapał za mój nadgarstek, mocno zaciskając. Syknęłam, a on targał mnie za sobą do samochodu. Wepchnął mnie do środka i trzasnął drzwiami. Potem zniknął w ciemności. Wrócił po jakiś pięciu minutach i bez słowa ruszył. Całą drogę się do siebie nie odzywaliśmy. To chyba wydarzyło się zbyt szybko, co jest złe, bo zbyt szybko się przywiązuję, a potem cierpię. Zatrzymał się pod moim domem równo o wpół do dziesiątej. Chciałam wyjść, ale zablokował drzwi. – Otwórz te cholerne drzwi- warknęłam.
-Przepraszam, Księżniczko- nie odpowiedziałam. – Nie lubię, kiedy o niej rozmawiamy, bo zawsze się przez to kłócimy- to fakt. Zawsze jak schodzimy na temat tej wywłoki, to się kłócimy. –Nie lubię się z tobą kłócić- ujął moją brodę i pocierał ją kciukiem. – Wybaczysz mi?- przytaknęłam i cmoknęłam go w usta. Zayn otworzył drzwi i odprowadził mnie do domu. Pożegnaliśmy się buziakiem, a później usłyszałam tylko odjeżdżający samochód. Poszłam do swojego pokoju i zdjęłam sukienkę, a ubrałam koszulkę Hazzy. Położyłam się do łóżka, kiedy usłyszałam stukanie w szybę. Wstałam i podeszłam do balkonu i uchyliłam drzwi. – Bu!- wrzasnął, wyskakując zza ściany. Przestraszył mnie głupek. –Tęskniłem- przywarł swoimi ustami do moich i napierał coraz bardziej. Nasze języki szybko zaczęły współpracować. Oparłam dłonie o jego klatkę piersiową i lekko odepchnęłam. – Co jest?- zapytał marszcząc brwi.
-Odpowiesz mi szczerze na jedno pytanie?- przytaknął.- Obiecujesz?
-Do rzeczy, Księżniczko- mruknął poirytowany.
-Jak to sobie wyobrażasz?
-Ale co sobie wyobrażam jak?
-Masz mnie za głupią?
-Co? – już miałam się odezwać i zadać kolejne pytanie, ale uciszył mnie gestem dłoni.- Zaczekaj, bo już się powoli gubię. Nie wiem, co mam sobie wyobrażać i nie, nie mam cie za głupią.
-Chodzi o tą blondynę, nie chcę się tobą dzielić- skrzyżowałam ręce na piersi i tupnęłam bosą stopą o posadzkę balkonu, zupełnie jak mała obrażona dziewczynka. – I nie pasuje mi fakt, że spędzasz z nią czas.
-Powiedziała laska, która ostatnio była u swojego byłego- prychnął. Czyżby dowiedział się od Liama? Przysięgam, że jeśli Davids cokolwiek mu powiedział to… -Harry chwalił się na…
-Na?
-To nieistotne, ważne jest to, że mi o tym nie powiedziałaś- teraz to on patrzył na mnie z uniesionymi brwiami.- Pieprzyłaś się z nim?
-Co?!
-Na uszy ci poszło?
-Wypierdalaj, bo nie mam ochoty na ciebie patrzeć- pokiwałam głową z niedowierzaniem. Nie mogę uwierzyć, że to powiedział. Jego dłonie zacisnęły się na moich barkach, na co pisnęłam z bólu. –Zostaw mnie psycholu! Nie wierzę, że mogłeś takie coś powiedzieć!- zaczęłam krzyczeć chcąc chociaż trochę się wyżyć i dać upust wszystkim emocjom jakie mną targały od kilku dni. Poczynając od dziwnych akcji z Harrym, a kończąc na pieprzonej dziewczynie Malika, z którą nadal jest. Nie chcę być jego pieprzoną zabaweczką, którą może rzucić w kąt, gdy tylko mu się znudzi.
-Odpierdol się od niej- nie wiadomo skąd pojawił się Davids.
-Spierdalaj Harry i nie wtrącaj się w sprawy moje i MOJEJ dziewczyny- specjalnie podkreślił słowo mojej.
-Nie będę powtarzał Malik- Harreh był o dziwo bardzo spokojny i opanowany. – Kwiatuszku wejdź do środka, zaraz przyjdę- pokiwałam przecząco głową, na co osiemnastolatek westchnął zrezygnowany. Poprawił swoje loki przeczesując po nich dłonią.
-Po chuj tu przyjechałeś?- warknął Zayn, którego wściekłość osiągnęła najwyższy stopień.
-Nie twój biznes, a teraz spierdalaj i wróć jak wytrzeźwiejesz.
-Zadzwonię- poinformowałam dziewiętnastolatka i szybko cmoknęłam w policzek. Mulat zszedł odstrojenie z balkonu i wsiadł do samochodu, po czym odjechał z piskiem opon. Oparłam się o balustradę i głęboko westchnęłam. Nie mam siły do życia. Szczerze to i tak jestem już jedną nogą w grobie.
-Jest okay?- spojrzałam w lewo  zobaczyłam tego samego troskliwego oraz uroczego chłopaka co na początku naszej znajomości, dla którego byłam kimś ważnym. Pokiwałam przecząco głową i starałam się nie uronić nawet łezki, nigdy przy nim nie płakałam i nie miałam w planach tego zmieniać. –Co się stało? Wiesz, że mi możesz powiedzieć o wszystkim, no nie?- mimo tak prostych słów leciutko się uśmiechnęłam. Hazz odwrócił się do mnie i rozłożył ramiona.- No chodź do mnie- zrobiłam mały krok w jego kierunku, ale zawahałam się. –An- schował mnie swoich silnych i bardzo umięśnionych ramionach. Tulił mnie do swojej klatki piersiowej, a ja mogłam wsłuchać się w jego spokojne tętno.
-Nie mam już siły Harreh- jęknęłam, a on zaczął gładzić moje włosy.- Nie potrafię się dzielić osobą, którą kocham.
-Wiem Kwiatuszku, pamiętam- pocałował mnie w czubek głowy, a potem wziął mnie na ręce i wniósł do pokoju. Ułożył mnie na łóżku i usiadł obok mnie, nadal tuląc. –Wiesz, że cały czas szukałem tej koszulki?
-Nie oddam ci jej Harry- szybko zaprotestowałam, na co osiemnastolatek zaśmiał sie pod nosem.
-Nie musisz, jesteś dla mnie ważna, dlatego pozwolę ci ją zachować, a teraz śpij, bo musisz iść do szkoły- wstał i podszedł do okna balkonowego. –Zapomniałbym, Liam zgodził się pomóc ci z zagrożeniami, bo Malikowi chyba do tego nie śpieszno- podbiegł i szybko cmoknął mój policzek- Zawsze będziesz dla mnie ważna.
-Jak to?- niestety nie otrzymałam już odpowiedzi, ponieważ Harry wyskoczył przez barierkę. Usłyszałam tylko pisk opon jego motoru.
Jedno jest pewne teraz wszystko będzie inne. Nie będzie tak samo, nie dam się im mną bawić. Sklep zabawkowy z Kwiatuszkami oraz Księżniczkami oficjalnie zamyka działalność z powodu zerwania zaufania oraz zmądrzenia główniej atrakcji.  
_________________________________
Okay miałam mega trudności z tym rozdziałem i znowu namieszałam. Zayn i Harry zamienili się rolami. Porostu... sama już nie wiem z kim powinna być Anna, dlatego pozostawiam wam tą decyzję jesteście Team Hanna or Team Zana? Napiszcie w komentarzach komu... kibicujecie (?)




















Okay druga sprawa jest tak, że jutro jadę na wakacje, dlatego następny rozdział pojawi sie dopiero za trzy tygodnie!! 
Byłabym wam wdzięczna, gdyby każda osoba, która przeczytała rozdział napisała w komentarzu #naleśniki 
To chyba tyle, ale chcę wam jeszcze życzyć udanych, ciepłych i wgl naj naj naj wakacji w życiu, wakacyjne miłości i takie tam inne...
Buźka miśki ;**

niedziela, 6 lipca 2014

15.



WAŻNA INFORMACJA POD ROZDZIAŁEM!!

„Przyjdź i przytul, a zaliczę dzień do udanych.”

Obudził mnie budzik, a gdy uniosłam powieki, słońce zaczęło mnie razić. Żałuję, że wróciliśmy do Londynu. Ten tydzień na Hawajach skończył się stanowczo za szybko. Boję się dziś wstać z łóżka, bo jeśli to zrobię będę chodziła przygnębiona, ponieważ wiem, że Zayn znowu będzie z tą blondyną. Znów będę jego zabawką, czego nie chcę.
Westchnęłam głęboko i zabrałam ciuchy, z którymi powędrowałam do łazienki. Standardowo wzięłam prysznic, a potem ubrałam się w rdzawe rurki, szarą bokserkę, czarne vansy oraz jeansową kurteczkę. Pogoda dziś zapowiada się pięknie. Znowu przyłożyłam się do makijażu i szczerze mogę powiedzieć, że coraz lepiej wychodzi mi operowanie eyelinerem. Psiknęłam się perfumami i byłam już gotowa do wyjścia. Złapałam za czarną torbę i zbiegłam po schodach na dół.
-Cześć Księżniczko- zmarszczyłam brwi. Co on tutaj robi? –Siadaj i zjadaj, a potem cie odwiozę- co on sobie wyobraża? Paraduje mi tutaj taki seksowny i nawet nie dał buziaka. Posłusznie zajęłam miejsce przy stole i obserwowałam jego ruchy. Położył przede mną talerz z jajecznicą. Naprawdę nie miałam ochoty na jedzenie, dlatego musiałam coś wymyśleć.
-Zayn, bo ja nie jem śniadań- mruknęłam. Było mi wstyd, on się tak stara, a ja tego nie szanuję. Nie zasługuję, na to, żeby był dla mnie taki dobry.
-Jak mnie kochasz to zjadaj.
-To jest szantaż.
-To dowód miłości- poprawił, na co wywróciłam oczami. – Pamiętasz, co ci mówiłem o tym wywracaniu oczami?- uśmiechnęłam się sztucznie i złapałam za widelec. Podzióbałam trochę, a potem wyjęłam z lodówki sok pomarańczowy. – Zrobić ci kanapki?
-Nie, zjem obiad w szkole- przytaknął, a potem wyszliśmy, wcześniej zamykając drzwi. Wsiedliśmy do samochodu, a Malik po uruchomieniu silnika odjechał z piskiem opon. Jechaliśmy w ciszy, co bardzo mnie krępowało.
Jestem zagubiona. Chciałabym wiedzieć kim dla niego jestem. Jestem już jego dziewczyną, czy jeszcze nie? Przecież sam powiedział, że mnie kocha. Auto zatrzymało się, a ja wysiadłam. Chwilę później obok mnie stał Zayn.
-Nie zapomniałaś o czymś?- uniósł brwi, a ja swoje zmarszczyłam. –Tu- wskazał na swoje usta, na co się uśmiechnęłam. Stanęłam na palcach, tylko po to, aby dosięgnąć jego ust. Musnęłam je lekko, a kiedy chciałam się odsunąć, to dziewiętnastolatek przytrzymał mnie w pasie, pogłębiając pocałunek. Zawiesiłam dłonie na jego karku i ulegałam chwili. Całą sielankę przerwał jego telefon. Wyjął urządzenie i spojrzał na wyświetlacz.- Kurwa- mruknął pod nosem, a potem odebrał.- Siemka… Za jakieś 3 godziny, bo idę na siłownie, a potem na trening… No ja też na razie…- zmarszczyłam brwi. Jestem pewna, że rozmawiał z tą zazdrośnicą. Zastanawia mnie co on trenuje.
-Jaki trening?
-Boks- powiedział od niechcenia. – Muszę lecieć, umówiłem się z Adasiem i Liamem na siłkę- cmoknął mnie przelotnie w usta i puścił oczko, idąc w stronę samochodu. Odjechał, na co westchnęłam poprawiając torbę. Weszłam do budynku po dzwonku. Wyjęłam z szafki zeszyty i poszłam do klasy od wychowania do życia w rodzinie. Po wejściu do sali doznałam szoku, a w pewnym stopniu byłam też zła. Co ten chłopak sobie wyobraża?!
-Anna siadaj- wskazał pan Blue na ławki.
-To jakieś nieporozumienie, kto to jest?- wskazałam na obcego nastolatka, który wprosił się do mojej ławki. Anna Evans siedzi sama. – Dlaczego zajął moją ławkę?- skrzyżowałam dłonie na piersi.
-To Kyle i usiądź, bo chcę prowadzić lekcję- zazgrzytałam zębami i ruszyłam w kierunku mojego miejsca. Usiadłam przy oknie i rzuciłam torbę na blat.
-Siemka, Kyle jestem.
-Ja nie jestem głucha- mruknęłam, a po chwili mój telefon wydał z siebie dźwięk. Cała klasa gapiła się teraz na mnie łącznie z nauczycielem. –Przepraszam- wyjęłam dyskretnie komórkę i odczytałam wiadomość.
___________________
Od: Zayn
Tęsknię xx
___________________
Zaśmiałam się pod nosem. No czy on nie jest uroczy? Szybko mu odpisałam, a potem skupiłam się na zajęciach.
-Teraz porozmawiamy o środkach antykoncepcyjnych. Dobrze wiemy, że nie potraficie zastopować swojego popędu i wiele nastolatek zachodzi w nieplanowane ciąże.
-Ta Cami coś o tym wie- wszyscy parsknęli śmiechem, a ja zdziwiona spojrzałam na blondynkę, która płakała. Zabrała torbę i wybiegła z pomieszczenia. Uśmiech Davea nie schodził mu z ust.
-Dojrzale- mruknęłam.
-Mówiłaś coś Evans!?- wrzasnął.
-Na uszy ci padło popaprańcu?!- też zaczęłam krzyczeć. Nie mam pojęcia, dlaczego jestem dziś tak podenerwowana, ale on na tym ucierpi. Najlepsze jest to, że mu się należy. –Zachowujesz się jak kretyn.
-A ty jak pierwsza lepsza. Ile już miałaś facetów? Był Kyle dwa lata starzy, Geo z równoległej, Paul też w naszym wieku, mój brat i Harry, a teraz masz nowego- zaśmiał się. –Dajesz dupy wszystkim.
-A tobie żal dupe ściska, że tobie nie dałam, ale wiesz co? Twoja dupeczka dała też twojemu bratu i gadała koleżanką, że jest o wiele lepszy od ciebie- teraz wszyscy zwijali się ze śmiechu. Natomiast nasz klasowy gwiazdor był wściekły jak byk. – Nie ma za co- cmoknęłam w powietrzu i wyszłam za Cami. Blondynka siedziała w toalecie i płakała. Przykucnęłam przy niej i przytuliłam. –Cami, nie płacz.
-Mama mnie zabije- dziewczyna dławiła się własnymi łzami. – To nie fair, chciałam tylko raz zaszaleć… Rozumiesz? Raz, a odbiło mi się to czkawką- mówiła przez płacz.
-Csi- gładziłam jej włosy. – Wszystko będzie dobrze.
-Skąd możesz to wiedzieć? Ty masz idealne życie. Bogaci rodzice, masa ubrań, idealna figura i chłopak, za którego można zabić. Ja nie mam tak dobrze jak ty- cały czas lamentowała.
-Cami uspokój się i popatrz na mnie- moja rówieśniczka otarła mokre od łez policzki i powoli się uspokoiła. Jej policzki nadal były czerwone. – Powiem ci coś, o czym wiedzą tylko moi rodzice, ale ty musisz obiecać, że nikomu nie wygadasz.
-Obiecuję.
-Jestem chora- zmarszczyła brwi. – Mam… - spuściłam głowę, naprawdę było mi głupio o tym mówić, ale polubiłam Camilę i zaczęłam traktować ją jak przyjaciółkę. –Mam anoreksję- wyszczerzyła na mnie oczy. Podwinęłam rękaw kurtki i wskazałam już na niewidoczne blizny. – Kiedyś brałam narkotyki, a obecnie jestem uzależniona od fajek.
-Anna ja… Ja przepraszam. Nie miałam pojęcia, że… - pokiwałam głową na boki, że nic się takiego nie stało.
-Chodzi mi o to, że to dziecko nie jest problemem. Jedyny kłopot, to twoje nastawienie. Teraz pewnie myślisz, że to najgorsza rzecz, która cię spotkała, ale później nie będziesz się mogła rozstać z tym szkrabem. Przyzwyczaisz się do tego, tylko potrzebujesz czasu, a rodzina na pewno będzie cie wspierać. –blondynka mocno mnie przytuliła.
-Dziękuję ci Anna, jesteś najlepszą przyjaciółką na świecie.
-Ty dla mnie też- siedziałyśmy do końca lekcji w toalecie.
-To dziecko jest od Colea- mruknęła.
-Tego Colea!?- pisnęłam, na co przytknęła.- On jest boski- dziewczyna zachichotała. –Ale jak ty go…
-Daję mu korki- przerwał nam dzwonek, a my poszłyśmy na matmę. Znowu musiałam siedzieć z tym nowym. Szatyn cały czas do mnie rozmawiał, ale byłam twarda i nieugięta.Ignorowałam go.
***
Wyszłam ze szkoły i zaciągnęłam się powietrzem. Uwielbiam słońce… Dostrzegłam auto Zayna, na co się od razu uśmiechnęłam. Ruszyłam w kierunku samochodu i otworzyłam drzwi, po czym wsiadłam. Trzasnęłam drzwiami i odwróciłam się, żeby go pocałować, ale kiedy chciałam to zrobić- zdębiałam. Chciałam wyjść, ale on zablokował drzwi.
-Otwórz, chcę wyjść!- wrzasnęłam.
-Kwiatuszku jesteś moja i teraz zabieram cie do siebie.
-Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego rozumiesz?! Zerwałeś ze mną, dlatego daj mi spokój!- cały czas krzyczałam. Zdenerwował mnie.
Przeważnie jeśli kogoś już nie kochasz, to starasz się go unikać. Nawet to zdanie „Zostańmy przyjaciółmi” to ściema! Zawsze się tak mówi jak się rozstaje. Dlaczego on nie potrafi też tego zrobić!?
-Teraz pieprzysz się z Malikiem nie?- prychnął pod nosem. To nie jest jego sprawa.- On ma dziewczynę to po pierwsze, po drugie pewnie się założył o to, że cie przeleci, a po trzecie jesteś tylko jego odskocznią.
-Nie wierzę ci! On nie jest taki jak ty! Nie jest pieprzonym kutasem dla którego liczy się tylko seks!- gwałtownie złapał za moją szczękę i ścisnął ją mocno.
-Wolałem jak byłaś tą nieśmiałą dziewczynką, która mnie słuchała. Co się z nią stało?- nawet na moment nie poluźnił uścisku.
-Dorosła- zaśmiał się, a potem odjechał spod szkoły.- Wypuść mnie idioto!
-Zamknij się Ana, teraz pogramy według moich zasad- zatrzymał się pod swoją willą i wyprowadził mnie do środka. Włączył alarm, a potem pchnął na sofę. Przyniósł mi sok pomarańczowy i usiadł obok. – A teraz skup się, bo powtarzać nie będę. Jak on cie skrzywdzi, to mi powiedz.
-Po co mam to robić?- nie rozumiem go. – Dlaczego, aż tak ci na tym zależy?
-Kwiatuszku to mój rywal, a co go wyprowadzi z równowagi bardziej niż to, że ty będziesz znowu moja?
-Nie będę, bo nie upadnę znowu tak nisko-  znów ścisnął moją szczękę i zmusił bym na niego spojrzała. Bez ostrzeżenia wpił się w moje wargi. Próbowałam go odepchnąć, ale przygniótł mnie swoim ciałem. Swoje dłonie położyłam na jego torsie i cały czas próbowałam go od siebie odsunąć. Nie potrafiłam, miałam za mało siły. Chłopak odczepił się od moich ust i przeszedł na szyję. Jeśli myśli, że mu ulegnę, to jest w wielkim błędzie.- Odpieprz się- wypełzłam z jego ramion i podbiegłam do drzwi. Już miałam wyjść, kiedy pociągnął mnie za włosy, na co krzyknęłam. To bolało!
-Harry do kurwy!- oboje odwróciliśmy głowy w stronę brązowego prostokątu. W progu stał wściekły Liam.- Co ty odpierdalasz?!
-Nie wtrącaj się, mamy z An kilka spraw do załatwienia- warknął.
-Wcale nie- mruknęłam pod nosem. Starałam się unikać wzroku Liama.
-Hazz nie będę powtarzał- ciemny blondyn odłożył torbę na panele i podszedł do nas. Mierzył się ze swoim bratem wzrokiem. –Odpuść jej, nic ją nie łączy z Malikiem- warknął.
-Łżesz jak pies- wysyczał loczek. Liam prychnął pod nosem i pokręcił głową na boki z niedowierzaniem. Wyjął komórkę i po chwili podał Harremu, który włączył głośnik.
-Co tam Liam?- usłyszałam głos Zayna i poczułam, to niesamowite ciepło w brzuchu. Zlustrowałam najpierw sylwetkę młodszego, a następnie starszego Davidsa.
-Nic- odezwał się Liaś.- Gdzie jesteś?
-U Pezz, a gdzie miałbym być?- mówił jakby to była jedna z najbardziej oczywistych rzeczy pod słońcem.
-Gdzie Anna?- mówił patrząc na mnie. Zmarszczyłam brwi, byłam bardzo ciekawa, co takiego odpowie.
-W szkole, później do niej jadę i zabieram na randkę, ale nie gadaj jej nic- kąciki moich ust uniosły się ku górze. Zayn to najlepsze co mnie w życiu spotkało. Jest uroczy. Tak się dla mnie stara i w ogóle martwi się. Chce żebym była bezpieczna. I jeszcze chce zrobić mi niespodziankę, zabierając na randkę. Malik jest chyba chodzącym ideałem. –Muszę kończyć- dziewiętnastolatek się rozłączył, a Harry oddał bratu telefon.
-Dalej sądzisz, że nic ją z Malikiem nie łączy?!- zacisnął rękę na moich włosach, na co pisnęłam. Nie powinien mnie ciągnąć za włosy! To cholernie boli! –Dałaś mu już dupy?!- pociągnął jeszcze raz, a ja znów wydałam z siebie głośny pisk. – Gadaj kurwa!
-Przestań!- w oczach zaczęły zbierać mi się łzy. On nigdy nie był taki… brutalny. Harreh się zmienił i jestem pewna, że to sprawka tych jego „witamin” na masę oraz tabletek na odporność. Zielonooki zawsze kłamał, co do jego sposobów treningowych. Hazz trenuje boks, zupełnie jak Zayn i zaczynam się domyślać, że ze sobą rywalizują w ringu. Narkotyki zmieniły osiemnastolatka diametralnie, kiedyś był… Czuły.
-Pytam grzecznie, to odpowiadaj!
-Harry odpuść- Liam starał się pomóc, ale to wszystko było daremne, Harry był już na haju. Miał rozszerzone źrenice mimo tego, że skrzywdził mnie w przeszłości i teraz też to robi- współczuję mu. Mimo, że ten czas gna jak szalony, a nas już niestety nic nie łączy-on nadal zajmuje szczególne miejsce w moim sercu i zawsze będzie tam dla niego miejsce. Zawsze będzie ważny. Odwróciłam się do niego przodem i spojrzałam w te śliczne szafirowe oczy. Poluźnił uścisk, a moment później zaprzestał krzywdy. Zlustrował mnie od stóp do głów i poszedł do swojego pokoju. –Jak ty to…?
-Jaki ty masz problem Liam!?- uniosłam się. Chciał mi pomóc, a ja go atakuję, ale mam swoje powody. Niech nie myśli, że nie wiem czego żądał od mulata. Słyszałam i nie jestem głupia!
-Anna, o co ci do cholery chodzi?- dziewiętnastolatek był zbity z tropu. Wywróciłam tylko oczami i chciałam odejść, ale złapał mnie za łokieć i zmusił, abym chwilę zaczekała. Między nami panowała niezręczna cisza.- Jeśli chodzi o ten telefon, to…
-Daj mi spokój! Dlaczego nie potrafisz zaakceptować, tego, że ktoś jest szczęśliwy!?
-Bo nie znam go od wczoraj, a nie chcę, żebyś cierpiała po tym co przeżyłaś z Harrym- jego głos był taki opanowany.
-Liam nie mam pięciu lat, a ty zachowujesz się jak nadopiekuńczy ojciec. Nawet mój tata tak się nie martwi jak ty- chłopak spuścił głowę, a mi zrobiło się głupio. Serio!? Właśnie teraz musi się uaktywnić strona dobrej i wyrozumiałej Anny? Westchnęłam głęboko i przyległam do niego ciałem.- Przepraszam- mruknęłam. Nie wiedziałam czy mi wybaczy ten zmasowany atak na jego osobę i wiedziałam, że szanse na to są znikome, zupełnie jak to, iż skończę matematykę z oceną bardzo dobrą. Moja radość, kiedy odwzajemnił uścisk była ogromna. – Dziękuję, że się tak o mnie martwisz, to urocze- chłopak nic nie powiedział, tylko mocniej mnie przytulił do swojej klatki piersiowej. Miał duże mięśnie, które opinał biały t-shirt. Dzięki tej koszulce mogłam je przez chwilę podziwiać. 
____________________________________
Okay dziś będzie trochę dłuższa notka, ale liczę, że mi to wybaczycie. Mam kilka spraw, a mianowicie:
1. Nawet lubię ten rozdział i liczę, że wam się też spodoba. Coś co sprawiło mi mały zawód rozdział 13 = 9 komentarzy, a rozdział 14 = 5; niby to nie jest duża różnica, ale jednak motywacja trochę mi spadła.
2. Gdyby ktoś mógł polecić tego bloga u siebie to byłabym bardzo bardzo wdzięczna.
3. Z racji tego, że nie mam w ogóle motywacji wątpię, iż nowy rozdział pojawi się za tydzień. Generalnie chodzi mi o to, że wiem co chcę napisać, ale nie potrafię ubrać tego w słowa i przelać tutaj. To chore i czuje się z tym źle, bo to zupełnie tak, jakbym... w każdym bądź razie jest źle z moją weną i motywację. 
4. Bardzo dziękuję osobom, które regularnie komentują, bo to dzięki wam jeszcze cokolwiek mi się chce. Kocham was ♥
5. Serdecznie zapraszam na:
Buźka miśki wy moje kochane ;**