niedziela, 28 września 2014

21.



„Są sprawy, z którymi jesteś sam nawet, gdy chcąc ci pomóc. Objawy, których nie wytłumaczysz, choćbyś chciał, nikomu.”

Pewnym krokiem zmierzałam w kierunku domu Harrego. Przez prawe ramię miałam przewieszoną torebkę, a w dłoni mocno ściskałam niebieski rulon. Będąc już na ganku jego willi uniosłam rękę do dzwonka, który nacisnęłam. Drzwi otworzyły się, a stał w nich ciemny blondyn w samych bokserkach.
-Anna, co tu robisz?- mruknął zaspany drapiąc się w kark i mierzwiąc włosy. Prawdopodobnie go zbudziłam, ale w tej chwili miałam do głęboko w poważaniu. Mam mało czasu i muszę porozmawiać z jego bratem! To sprawa życia i śmierci – naprawdę.
-Jest Harry?
-Śpi- mruknął. – Po co znowu do niego przychodzisz?
-Słucham?!- fuknęłam oburzona. To nie jest jego sprawa, co jest powodem moich częstych wizyt tutaj. W końcu sam kazał mi się odwalić od Zayna, a teraz ma jakieś wahania nastroju jak ciężarna kobieta, której buzują hormony.
-Co cie tu znowu przywiało?- powtórzył.
-Cóż- uśmiechnęłam się sztucznie. –Zostawiłam Zayna, bo powiedziałeś, że mnie skrzywdzi. Brawa dla ciebie!- pisnęłam radosna.- Skrzywdził mnie- dodałam normalnym tonem, czyli znudzonej i oburzonej zachowaniem mojego rozmówcy. –Harry obił mu mordę i znowu jesteśmy razem, a teraz się przesuń, bo mam zamiar iść do mojego mężczyzny i pieprzyć się z nim- popchnęłam go lekko robiąc sobie w ten sposób trochę miejsca, aby przejść. Wbiegłam po schodach do sypialni mojego faceta, który uroczo spał i skoczyłam na łóżko. Brunet gwałtownie drgnął, a potem nie otwierając oczu przytulił mnie i powiedział, że tęsknił. –Skąd wiedziałeś, że to ja?- zapytałam, odgarniając włosy z jego czoła i zaczesując je palcami do tyłu.
-Teraz już wiem- uniósł powieki i cmoknął moje wargi. –Co to za dyskusja z Liamem?
-Słyszałeś?- uniosłam lekko brwi ku górze. Osiemnastolatek przeniósł mnie na swoją klatkę piersiową, która powoli się unosiła ku górze.
-Yup- ucałował mój nos. – Więc?
-Po prostu ostatnio strasznie mnie wkurza. Cały czas prawi mi morale i mówi co, z kim oraz w jaki sposób robić. To denerwujące.
-Pogadam z nim, Kwiatuszku- złapał za moją szyję i przyciągnął bliżej siebie łącząc nasze usta w jedność. Jego druga dłoń wodziła pod moją koszulką i muskała nerki…
~***~
Leżałam wtulona w faceta, którego całym sercem kocham i starałam się uspokoić oddech. Uwielbiam się z nim pieprzyć, jednak już prawie nie mam na to sił. Brunet nawijał sobie kosmyk moich brązowych włosów na palce i od czasu do czasu całował czubek mojej głowy.
-Anna?
-Mhm?- mruknęłam niezrozumiale jeszcze bardziej wtulając się w jego obnażony tors.
-Co to za kartka?- sięgnął po niebieski arkusz, który rozwinął. –Całować się na środku ulicy? Ukraść pingwina z zoo? – czytał przez śmiech. –Kwiatuszku…- westchnął, jednak nie potrafił dobrać odpowiednich słów.
-Pomóż mi spełnić moje marzenia.
-Marzysz, żeby spełnić tą listę w mniej niż dwa miesiące? – zmarszczył brwi. –Dlaczego?
-Bo… Po prostu chcę być przygotowana, gdyby miało się coś wydarzyć- wzruszyłam ramionami. Nie potrafię mu wprost wyjawić prawdy, która pali moje gardło od środka, niczym zapalenie, na które nie pomogą mi żadne tabletki do ssania.
-Okay- stwierdził niepewnie. –Co my tutaj mamy?- zaczął lustrować poszczególne punkty poczynając od pierwszego, poprzez cichy chichot, a kończąc na trzydziestym. –Dobra, myślę, że dziś załatwimy punkt drugi, a jutro polecimy do Miami na ten festiwal. Twoi starzy lecą do Nowego Yorku, dlatego uważam, że należy ci się tydzień wakacji- musnął moje wargi, które przez chwilę współpracowały z jego. –Chodź pod prysznic- złapał za moją dłoń i lekko pociągnął w stronę łazienki. Po drodze zdążyłam wziąć swoje ubrania. Weszliśmy pod prysznic, gdzie się umyliśmy i trochę po okazywaliśmy sobie czułości, a zaraz po wyjściu wytarliśmy się i doprowadziliśmy do stanu użytkowego.
Zeszliśmy na dół, do kuchni trzymając się za ręce i z uśmiechami na ustach. Na krześle siedział Liam i przeżuwał kanapki. Uniósł na nas swój wzrok, a potem prychnął.
-Masz jakiś problem?- warknął osiemnastolatek, podchodząc do blatu, gdzie zajął się przygotowaniem tostów.
-Tak, mam. Przestań się bawić laskami, bo zaczyna mnie to wkurwiać. To jest nasz dom, a nie burdel!- uderzył w stół pięścią, a ja przestraszona podskoczyłam. Czy on właśnie powiedział, że Harreh sprowadza sobie tutaj jakieś szmaty, które posuwa w tym samym łóżku, w którym przed chwilą się z nim kochałam? A może mam przesłyszenia? Wściekłym wzrokiem mordowałam teraz mojego cholernego chłopaka, który niewzruszony szykował śniadanie.
-Od jakiś dwóch tygodni nikogo oprócz Anny tutaj nie było- wzruszył ramionami. –Znajdź sobie kogoś, bo zaczynasz zrzędzić jak stary dziad- odwrócił się i puścił mi oczko. Uspokoiłam się trochę i podeszłam do niego wtulając się w jego umięśnione ciało. Owinął mnie ramionami w pasie i oparł brodę o moją głowę.
-Po prostu nie rób z domu burdelu, okay?
-Nie robię burdelu, kocham Annę, a ty mógłbyś to w końcu pojąć- mruknął znudzony tą wymianą zdań. W sumie samą mnie to wkurzało, że Liam był takim cholernym sztywniakiem, który czepia się byle drobiazgu.
-Twój przyjaciel też ją kocha, a ona wam obu miesza we łbach! Tak samo było z Cassie, przez laskę spieprzyliście przyjaźń!
-Cassie była zdzirą, po za tym wolała mnie, a Zayn ją zaliczył. To on wszystko zjebał- wzruszył ramionami, a potem odsunął mnie na kawałek, aby wyjąć grzanki z tostera. –Zjesz?- pokiwałam przecząco głową, a Curly usiadł naprzeciwko swojego brata i zaczął konsumować śniadanie.
-To ona zaciągnęła go do łóżka- tłumaczył Liaś, który desperacko starał się wyjaśnić Harremu swoje racje. Zazdroszczę mu tej cierpliwości, ja bym już dawno waliła głową w ścianę starając się wytłumaczyć Hazzie sytuację, która miała miejsce kilka lat temu. Osiemnastolatek wiedział swoje i tego się trzymał. Wierzył w to, co zobaczył.
-I to ona kazała mu ją posuwać?- prychnął. –O już wiem!- pstryknął palcami. –Zdjęła jego spodnie i powiedziała: Masz mnie zerżnąć, bo jestem napalona, a mój chłopak siedzi na dole i wlewa w siebie Burbona, dlatego przeleć mnie! – starał się naśladować kobiecy sopran, co niezbyt mu wychodziło przez tą seksowną chrypkę. –Liam, bądź realistą i nie rób ze mnie kretyna!- odsunął gwałtownie krzesło i wrzucił talerz do umywalki. –Chodź, bo zaraz mnie rozpierdoli- wycedził przez zaciśnięte zęby mocno łapiąc za mój nadgarstek, który całkowity zdołał objąć. Wprowadził mnie do garażu, gdzie znajdowały się jego samochody oraz motory.- Który wybierasz?- wskazałam na czarny. Nie znam się na motoryzacji i nigdy specjalnie nie kręciły mnie marki motorów czy sportowych aut, ale zawsze uwielbiałam jeździć z Harrym na jego zielonej Hondzie – była to jedyna marka, jaką znałam,
ponieważ Davids cały czas mi ją powtarzał. –Okay- wyprowadził maszynę na drogę i ustawił na nóżce, a następnie wrócił się, żeby zamknąć garaż. Wsiadł na maszynę i zrobił mi miejsce z przodu. Niepewnie zrobiłam to samo co mój chłopak. Loczek zagrodził mi jakiekolwiek miejsce ucieczki swoimi umięśnionymi rękoma. Odpalił silnik i wytłumaczył mi co, w jaki sposób powinna robić. Z lekką obawą dodałam trochę gazu, a piekielna maszyna ruszyła. Jechaliśmy powoli, jednak z czasem dodawaliśmy coraz więcej mocy. Osiemnastolatek zabrał swoje ręce pozostawiając całkowitą kontrolę w moich kościstych palcach. Nie powiem – obawiałam się, cholernie się bałam tego, że spowoduję jakiś wypadek i trafię do więzienia, co w sumie było jednym z punktów na nowej liście, jednak nie miałam zamiaru teraz tam lądować. –Jedź prosto – szepnął mi do ucha. Zdezorientowana przekręciłam lekko głowę i zobaczyłam jak ten idiota wstaje na siodle i rozkłada ręce, aby utrzymać równowagę.
-Harry!- pisnęłam przerażona. Czy on nie zna strachu?! Przecież coś może mu się stać!- Zaraz spadniesz!- krzyczałam zdesperowana. Nie chciałam, żeby stała mu się krzywda i to jeszcze z mojej winy!
-Kocham cie, Anna!- wrzasnął na całe gardło w między czasie śmiejąc się jak cholerny ćpun… Mam nadzieję, że nie brał narkotyków. Że dziś jest całkowicie czysty i nie pod wpływem.
-Na litość boską, usiądź!- piszczałam jak mała dziewczynka, której jakiś łobuz chce zrobić krzywdę. Nie potrafiłam równocześnie prowadzić motor i przemawiać mu do rozumu. –Harry!- wrzasnęłam z wyrzutem. Niezadowolony brunet usiadł, a mi spadł ciężar z serca. Mój puls powoli zwalniał, a ja odetchnęłam z ulgą, gdy objął mnie w pasie i przyciągnął do swojej klatki piersiowej. Jego idealne usta muskały mój kark, a ja powoli odzyskiwałam spokój ducha.
-Sztywniara z ciebie- wymruczał do mojego ucha przygryzając przy tym jego płatek. –Ale i tak cie kocham.
-Ja cie też kocham, ale nie rób tak więcej.
-Okay- głęboko westchnął.
-Obiecaj- wymuszałam u niego, aby kolejną rzecz, którą wymagałam z jego strony potwierdził tym cholernym słowem z trzema sylabami, które wiąże wszystkie przysięgi.
-Obiecuję- mruknął od niechcenia. –Jedź do Roses – nie chcąc wdawać się z nim w kolejną dyskusję jechałam w poleconym kierunku.
Po zaledwie pięciu minutach Davids zatrzymał motor, który prowadziłam. Ustawił maszynę na nóżce, a potem ujął moją dłoń, której wierzch ucałował. Splótł nasze palce i prowadził w kierunku Wesołego Miasteczka. Po chodnikach ludzie przemieszczali się niczym mróweczki, które zbierają zapasy na zimę. Stanęliśmy przed przejściem, które prowadziło przez ruchliwą ulicę. Obok nas stało stare małżeństwo dwójka kłócących się nastolatków oraz matki z dziećmi. Światło zmieniło się na zielone, a ludzie ruszyli. Chciałam pójść w ich ślady, jednak zostałam powstrzymana przez Harrego. Przyglądałam mu się ze zmarszczonymi brwiami.
-Teraz my!- biegiem popędził, ale zatrzymał się na środku drogi. Ujął moją twarz w dłoni i wpił się w moje wargi, które szybko zaczęły współpracować z jego. Wokół nas roznosił się dźwięk klaksonów rozwścieczonych uczestników ruchu drogowego. Po kilku minutach oderwaliśmy się, aby zaczerpnąć powietrza. –Punkt trzeci: Jest- zrobił w powietrzu tik i cmoknął. Dopiero teraz zauważyłam, że ludzie nam się przyglądali, a moment później rozległ się głośny aplauz. Bili nam brawo tylko dlatego, że zrobiliśmy coś szalonego, a im to odpowiadało.
-Jesteś głupi- ze szczerym i szerokim uśmiechem cmoknęłam go w policzek oraz pociągnęłam na chodnik z kostki brukowej. Ruch na ulicy znów się wznowił, zupełnie jak ten na chodniku. –Ale dziękuję, to było urocze- zagarnął mnie w swoje ramiona i pocałował w czubek głowy.
-Idziemy na karuzele?- pokiwałam pionowo głową. Podeszliśmy bliżej kasy i ustawiliśmy się w kolejce. Przed nami stały te dzieciaki z przejścia, które darły po sobie koty.
-Mógłbyś być chodź trochę romantyczny!- fuknęła szatynka.- Widziałeś tego chłopaka, który pocałował tą laskę na środku drogi?- blondyn znudzony paplaniną swojej jak mniemam dziewczyny przytaknął.- Dlaczego ty tak nie potrafisz?- tupnęła nogą niczym księżniczka, której wszystko idzie nie po jej myśli.
-Bo nie jestem taki jak on- mówił bardzo spokojnie.- Nie potrafię wyrażać uczuć. Po za tym to ty powinnaś wiedzieć co do ciebie czuję, a nie cały świat- sznur ludzi powoli się zmniejszał. Mój chłopak kupił nam karnety i swobodnie mogliśmy korzystać z atrakcji tego miejsca.   
~***~
Długo korzystaliśmy z atrakcji wesołego miasteczka i dzięki Harremu nawet przez chwilę nie pomyślałam o mojej marnej egzystencji. Wróciłam do domu około godziny piątej popołudniu. W progu minęłam się z ojcem, który zmierzył mnie tylko surowym spojrzeniem, jednak nic nie powiedział. Poszłam do kuchni, gdzie z lodówki wyjęłam zimny sok jabłkowy, który wlałam do szklanki i powoli wypiłam.
-Anna, możemy porozmawiać?- przytaknęłam na słowa mojej mamy. –Usiądź- kobieta wskazała na krzesło naprzeciw jej. Wykonałam jej prośbę i usadowiłam się na wyznaczonym miejscu. Brunetka nic nie powiedziała, tylko patrzyła na mnie z bólem w oczach, który powodował u mnie poczucie winy. Miałam tego dość. Tutaj nie chodzi o moją chorobę tylko o to, że nigdy nie robiłam nic dla
siebie, bo zawsze był ktoś ważniejszy. Teraz, kiedy wróciłam do Harrego moim rodzicom się to nie podoba, ale ja go kocham i chcę z nim być tak długo jak będę mogła, a oni nie mogą mi zabronić szczęścia.
-No więc?- chciałam nieco przyśpieszyć tą rozmowę zważając na fakt, że w poniedziałek mam mega ważny sprawdzian z matematyki i muszę go zdać, a że jedziemy jutro do Miami… Wypadałoby się pouczyć, ponieważ moja średnia jest żałosna jak ja. Chciałabym mieć chociaż dwójkę na świadectwie i zdać maturę z historii, psychologii, angielskiego oraz francuskiego – to jedyne przedmioty, które w miarę ogarniam, a matematyką nie zawracam sobie głowy.
-Co ty robisz ze swoim życiem, kochanie?- jej głos był przepełniony żalem. Nie dam sobie wmówić poczucia winy, nie tym razem.
-Co robię?- przytaknęła.- Korzystam z tych dni, które mi pozostały. Kocham Harrego i…
-Anna, przestań- prychnęła, co nieco mnie uraziło, ponieważ nigdy tak się do mnie nie odnosiła. Zawsze była miłą i kochającą matką, która często wstawiała się za mną u ojca. –Miałaś kochającego chłopaka jakim był Zayn, ale zostawiłaś go na rzecz tego życiowego nieudacznika!
-Nie mów tak o nim!- gwałtownie wstałam i uderzyłam rękoma w blat stołu powodując tym samym głośny huk, który mnie samą zdziwił. Skąd u mnie tak dużo siły? I… Wściekłości. –Ten wasz „idealny” Zayn jechał na dwa fronty, a ja nie będę jego zabawką! Dla twojej informacji Harry przynajmniej nie mydli mi oczu i mówi prosto w oczy co mu leży na sercu, a Zayn to… Wiesz co? Nieważne jaki jest i jaki mógłby być, bo ja do końca zostanę z Harrym, czyli… W sumie tak jakoś do lipca- uśmiechnęłam się sztucznie i dumna poszłam do swojego pokoju.
_____________________________________________
Wróciłam i na razie nie mam BW!! Rozdział mi sie podoba, ale ostateczna ocena należy do was. Uwielbiam tutaj Harrego!! 
Jeśli chodzi o nexta to wszystko zależy od ilości komentarzy - jeśli będzie ich ponad 10 rozdział pojawi się w piątek 3 października!! 
Na razie to tyle buźka miśki ;**


13 komentarzy:

  1. Boski :) Cieszę się że Harry jej pomaga spełnić marzenia. Czekam na następny! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. chciałbym żeby żyła i była Zaynem, ale też sie ciesze że Harry pomagaj jej spełnić marzenia. Śwetny

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie lubię cię, a ty wiesz za co. ;x
    Rozdział faktycznie bardzo ci się udał ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. ^^ loffka <3 cud, miód, malina haha brakuje mi tu trochę Zayna ale rozdział mega mi się podoba :*** Olls:****

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże *.* Jakie cudne ♥
    Jestem tak bardzo rozdarta, BARDZO. Mój Zayn kochany, gdzie on jest? A Harry naprawdę sprowadza sobie te dziwki?! :o Nie rozumiem już nic :((
    Chyba teraz chcę, żeby była z Zaynem. W sumie to nie wiem. Ehh.
    Do następnego! :* ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaki swietny! Masz bardzo duzy talent 💝

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudny nie mogę się doczekać nexta #_#

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeju nie moge sie doczekac 😍

    OdpowiedzUsuń
  9. To jest takie zajebiste ze az niemożliwe!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Czyzby "Trzy metry nad niebem" ? ;) Uwielbiam ten film jak i Twoje opiwiadanie. Rozdzial cudowny ! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. cudny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak trochę po terminie ale ymm tak symbolicznie:D Świetny. Jutro dawaj nexta:D

    OdpowiedzUsuń