niedziela, 29 czerwca 2014

14



„Żyj tak aby pod koniec powiedzieć ‘kurwa, fajnie było’.”

Za dwa dni wracamy do szarego i deszczowego Londynu. Zayn naprawdę zawziął się na spełnienie moich życzeń z listy i przez poprzednie dni wstawaliśmy o szóstej rano, a wracaliśmy do hotelu o dwudziestej trzeciej. Wyszłam z łazienki ubrana w majtki i koszulkę Davidsa. Zayn leżał na materacu i wykreślał ostatnie punkty z listy. Położyłam się obok i okryłam się kołdrą, po czym przyległam do klatki piersiowej mulata.
-Widzisz? Mówiłem, że mi się uda- powiedział dumny, jeżdżąc dłonią po moim udzie. –Może jakaś nagroda w zamian?- uniosłam brwi i usiadłam na nim okrakiem.
-A grzeczny byłeś?
-Ja zawsze jestem grzeczny- puścił mi oczko.
-Denerwowałeś się jak dzwonił Liam- jego mięśnie momentalnie się napięły.- O czym gadaliście?
-Nie zawracaj sobie tym sobie ślicznej główki- przyciągnął mnie za szyję i pocałował. Długo nie musiał czekać na moją reakcję.
Muszę przyznać, że mam poważny problem, ponieważ powoli zaczynam zakochiwać się w Zaynie. Przytłacza mnie sama myśl o tym, że gdy wrócimy, on będzie znowu udawał, że nikt oprócz jego dziewczyny się nie liczy. To naprawdę boli. Boli mnie świadomość, że ona będzie go miała, a nie ja. Nawet nie spostrzegłam, kiedy znalazłam się pod nim, bez koszulki. Pieścił moje piersi i obdarowywał pocałunkami moją szyję oraz brzuch, na co chichotałam. Że też muszę mieć łaskotki przy pępku. Zsunął moje majtki, mimo moich sprzeciwów oraz wymachów rękoma. Złapał za moje nadgarstki i trzymał za moją głową. Włożył we mnie dwa palce i poruszał nimi, z czasem przyśpieszając. Jęczałam głośno jego imię, co dawało mu satysfakcję, co wywnioskowałam po jego uśmieszku. Wyjął palce i wpił się w moje wargi. Objęłam go nogami w pasie, zsuwając jego bokserki w logo supermana. Ozdobił moją szyję malinką i zszedł niżej. Całował wewnętrzne strony moich ud, a ja zaciskałam dłonie na prześcieradle, wydając z siebie pomruki zadowolenia i podniecenia.
-Zayn proszę- wydyszałam.
-O co mnie prosisz?- uśmiechnął się chytrze.
-Dobrze wiesz.
-A właśnie, że nie wiem. Chcę wiedzieć- czułam pieczenie na policzkach. – Aż tak cie krępuje rozmowa o seksie?- zaśmiał się pod nosem.
-Po prostu to zrób- westchnęłam. Już miał wykonać ruch, kiedy zatrzymał się, pocierając opuszkiem palca po lewej stronie mojego podbrzusza. – Zayn- zaczynałam się niecierpliwić. Od czasu, kiedy pieprzyliśmy się w kiblu, cały czas dowala mi jakimiś tekstami z jednoznacznym tekstem typu: Fajne buty, dasz się w nich przelecieć?
-Jesteś płytka, ale wejdę cały- wywróciłam oczami.
-Lepszych tekstów nie było?- wszedł we mnie bez ostrzeżenia. Wykonywał szybkie i zdecydowane pchnięcia. Wpił się zachłannie w moje wargi. Objęłam go nogami w pasie, a palce wplotłam w jego włosy. Nasze głębokie oddechy i jęki, były jedynymi odgłosami, które można było usłyszeć tej nocy. Chłopak przyśpieszył na ruchach i coraz szybciej poruszał biodrami. Jego oddech zupełnie jak mój był przyśpieszony, a lekko mokre włosy opadały mu na czoło. – Już- wydałam z siebie pisk, na co pokiwał przecząco głową.- Ale…
-Zamknij się- znowu zatkał mi usta pocałunkiem.- Dojdziesz kiedy ci powiem.
-Ale…
-Księżniczko- warknął, a chwilę potem opadł na łóżko obok mnie. Wyrównywaliśmy oddechy, a z czasem zasnęliśmy.
Rano wstałam przed Zaynem. Dokładnie zlustrowałam śpiącego dziewiętnastolatka. Miał ten swój
firmowy uśmieszek na ustach i zmierzwione włosy, które opadały mu na czoło. Przykryty był do pasa, ale leżał na brzuchu. Klatę ma ładniejszą od pleców. Zabrałam z walizki bieliznę i ubrania, z którymi poszłam do łazienki się ogarnąć. Po prysznicu ubrałam się, rozczesałam włosy i pomalowałam się. Starannie narysowałam kreski eyelinerem, a potem musnęłam rzęsy tuszem.
Kiedyś nie robiłam tego, wystarczył tylko tusz, trochę pudru i okazjonalnie jakiś błyszczyk lub szminka. Dziś chciałam wyglądać inaczej, bardziej… wyjątkowo. Nie jestem pewna dlaczego, ale zapewne ma to związek z Malikiem. Chciałam wyglądać… ładnie, dla niego.
Po dwudziestu minutach wyszłam z łazienki. Zabrałam sandałki i usiadłam na materacu. Zakładałam buty, kiedy jego ręka zaczęła wodzić po moim obojczyku, a później po plecach.
-Chcę cie teraz- mruknął.
-Dopiero się ubrałam- jęknęłam. Nie miałam zamiaru drugi raz używać tego głupiego eyelinera, bo to przekleństwo. Nie potrafiłam narysować głupiej kreski, co całkowicie mnie zirytowało. Wystroiłam się dla niego i powinien to docenić.
-Nie bądź zołzą Księżniczko- teraz muskał ustami moje obnażone ramię.
-Mogłeś wstać wcześniej, kiedy byłam naga. Zaoszczędziłbyś mi czasu- złapał mnie za ramiona i pociągnął do tyłu. Leżałam na jego nogach, które były przykryte kołdrą.
-Mogłem co?- popatrzył na mnie tym swoim nonszalanckim wzrokiem, na co starałam się odwrócić wzrok. – Księżniczko, możesz powtórzyć?
-Zayn – ktoś zapukał do drzwi, a ja jak poparzona wstałam i podbiegłam do torby. Zaczęłam pakować swoje ubrania. Po chwili drzwi się otworzyły, a stanął w nich ojciec bruneta. – Samolot mamy o 19.42. Chodźcie na śniadanie, bo ojciec Anny zaczyna się niepokoić. Cały tydzień nie jedliście z nami i gdzieś się włóczyliście- o jejciu! Tata będzie bardzo zły, przecież ja wcale nie jadłam! Kiedy szliśmy coś zjeść, mówiłam Zaynowi, że wcześniej jadłam. Prawda jest taka, że wstawałam wcześniej, dlatego on nic nie podejrzewał.
-Ubiorę się tylko- powiedział od niechcenia i czekał aż jego tata wyjdzie. Gdy mężczyzna wyszedł, dziewiętnastolatek poszedł do łazienki, z której wyszedł po piętnastu minutach. Wyglądał powalająco. Włosy miał postawione na żelu, a ubrany był w szorty do kolan i białą koszulkę.- Chodź – wystawił w moim kierunku dłoń, którą chwyciłam i wstałam z jego pomocą. Zjechaliśmy do restauracji widną. Nasi rodzice siedzieli już przy stole i zajadali. –dzień dobry- ziewnął Zayn. Mój tata zmierzył nas wzrokiem i posłał mi pytające spojrzenie. Zmarszczyłam brwi, a po chwili zrozumiałam o co mu chodziło. Moje palce cały czas były splecione z palcami brązowookiego. Spuściłam na chwilę wzrok, a potem chłopak odsunął mi krzesło. Zachowywał się dziś jak dżentelmen, a nie jak dupek, którym często jest -oczywiście dla mnie bardzo rzadko, ale dla innych cały czas.
-Dzień dobry, co państwo zamawiają?- tuż przy moim boku pojawił się kelner. Nie był zbyt… urodziwy, ale przecież nie każdy chłopak musi być przystojny.
-Dla mnie będzie jajecznica z pomidorem i szczypiorkiem, a do tego cola- powiedział Zayn nie spuszczając wzroku z karty. – A ty Księżniczko?- teraz patrzył na mnie. Boże czy on musiał to powiedzieć? Zdenerwował mnie jednym zdaniem! Nazwał Księżniczką przy tacie i zapytał o jedzenie! Jest niemożliwy. Wzruszyłam tylko ramionami, na co wywrócił oczami.- Naleśniki z czekoladą i owocami i sok pomarańczowy- trafił z tym ostatnim. Uwielbiam sok z pomarańczy. W sumie z naleśnikami też się nie pomylił, ale spóźnił o kilka lat.
Jak byłam mała miałam fioła na punkcie naleśników i mogłam je jeść codziennie. Teraz? Szkoda gadać… Po jakiś dziesięciu minutach ten sam chłopak ubrany w biały uniform, przyniósł nam posiłek. Postawił przede mną talerz, a ja wyszczerzyłam oczy. Tego jest stanowczo za dużo! Wzięłam widelec i niechętnie ukroiłam kawałek placka oblanego czekoladą. Moje podniebienie doznało rozkoszy w najczystszej postaci -czekolady. Najadłam się. Wypiłam sok i odstawiłam szklankę.
-An jedz, a potem idziemy na plażę.
-Nie chcę już- mruknęłam i spojrzałam na ojca, chcąc znaleźć u niego jakiekolwiek wsparcie. Niestety…
-Mam cie karmić?
-Co?!- pisnęłam. – Nie! Sama potrafię jeść, ale już jestem pełna.
-Nic nie zjadłaś- nabił na swój widelec kawałek banana i wpakował mi do ust. – I co dobre?
-Nie prowokuj mnie- powiedziałam z pełną buzią. – Jesteś… - nie dane mi było dokończyć, bo ten idiota znowu nakarmił mnie truskawką. – Zayn za…- tym razem kiwi. – Przestań, bo cie…- kawałek naleśnika. – Zaraz się…- i znowu banan.- Zrzygam się, jak…- truskawka. Ta głupia zabawa trwała dość długo, aż z mojego talerza zniknęło całe śniadanie. – Jesteś nieznośny- fuknęłam, na co nasi rodzice się zaśmiali.
-To my idziemy na plażę- znowu splótł nasze dłonie i ciągnął mnie w kierunku brzegu oceanu. Jakieś chude laski paradowały w skąpych strojach kąpielowych, a Zayn tylko się za nimi oglądał. Miotało mną. Prychnęłam pod nosem, gdy zrobił to po raz kolejny.- Stało się coś?
-Nie skądże, po czym to wywnioskowałeś?
-Ja tylko się za nimi oglądam. To z tobą się pieprzyłem przez tydzień i raz nawet w kiblu. Kocham cie, Księżniczko- objął mnie ramieniem. Zbił mnie z tropu. Czy właśnie powiedział, że mnie kocha?
-Zayn, czy ty…
-Kocham cie.
-Żartujesz. Jesteś chory?
-Z miłości do ciebie.
-Nie, nie, nie. Przestań żartować, bo to nie jest śmieszne.
-I nie ma być, mówię poważnie- pocałował mnie, co odwzajemniłam. Moment później znowu szliśmy po gorącym piachu. Znowu czułam to niesamowite ciepło w brzuchu. Byłam dla kogoś ważna, znowu miałam dla kogo żyć.
-Zayn?- mulat mruknął niezrozumiałe hm. –Też cie kocham- uśmiechnął się i cmoknął mnie w czoło. Ciepła woda obmywała nasze stopy.
Znowu zaczynam wierzyć w miłość i w to, że nie wszyscy faceci to skończone złamasy.
-Idziemy na lody?
-Nie chcę, ale mogę posiedzieć z tobą przy stoliku.
-To fajnie-  zaszliśmy do baru, gdzie chłopak zamówił dwie sztuki lodów włoskich i podał mi jednego. Wywróciłam oczami, na jego czyn. – Księżniczko zjadaj- pokiwałam głową na boki, dalej w to niedowierzając. Wzięłam rożka i powoli zaczęłam lizać. Kiedy zjedliśmy poszliśmy do wesołego miasteczka, które było przy plaży. Świetnie się bawiłam na tych wszystkich karuzelach, razem z Zaynem. Cały czas nie mogę uwierzyć w to, co mi powiedział. On mnie kocha. Jestem tak szczęśliwa jak dziecko w przed dzień Bożego Narodzenia. Szybko zleciał nam czas i równo o 19.42 siedzieliśmy w samolocie. Byłam wtulona w mulata, a on gładził dłonią moje udo. Całą sielankę przerwał telefon, a dzwonił Davids, ale ten starszy.
-Halo?
-Cześć mała, jest tam gdzieś ten dupek?- podałam telefon chłopakowi, który zmarszczył brwi.
-Halo?
-Halo!? Halo, kurwa?! Co ty chłopie odpierdalasz?! Mówiłem ci, żebyś nie wkurwiał Harrego, ale oczywiście musiałeś. Ja ci dupy przed Pezz już kryć nie będę!
-Pogadaj sobie chłopczyku- rozłączył sie i podał mi komórkę, całując w czoło.
-O co mu chodziło?- Zayn głęboko westchnął.- No powiedz, proszę- jęknęłam.
-Powiedział, żebym cie więcej nie pieprzył. Jest wkurzony o tą randkę z wariatką- powiedział znudzony.
Liam to głupiec. Jakim prawem ustawia Zaynowi życie i mówi, co mu wolno, a czego nie? Za kogo on się uważa!? Myślałam, że wtedy w samochodzie znaleźliśmy porozumienie i nie będzie się wtrącał w moje sprawy. Oficjalnie Liam Davids jest skończonym frajerem. 
_______________________________
Nie wiem czy ten rozdział jest dobry, ale nie mam siły sprawdzać i poprawiać, jest 00.30, a ja padam na pysk. Dodaję co tydzień i staram sie wyrobić, ale czasem to naprawdę nie daję rady. 
DZIĘKUJĘ ZA KOMENTARZE!!
Jesteście kochane!! 
Buźka miśki ;**

niedziela, 22 czerwca 2014

13.



OKAY ŻEBY NIE BYŁO, ŻE NIE OSTRZEGAŁAM!!
~CZYTACIE NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!!~

„Miałam go tylko polubić, a zakochałam się do granic możliwości… nawet nie sądziłam, że tak potrafię.”

Wepchnął mnie do jednej z kabin, a potem zachłannie wpił się w moje usta. Odwzajemniłam pocałunek, na co się uśmiechnął. Umieścił swoje dłonie pod moimi pośladkami, a następnie złapał za tyłek i uniósł na wysokość swoich bioder, które objęłam nogami. Oparł swoje czoło o moje i chytrze się uśmiechnął.
-A więc seks w nietypowym miejscu, który punk spełnimy jako następny? Skok ze spadochronem, tatuaż, czy może…
-Może się zamkniesz i mnie pocałujesz?- zachichotał pod nosem, a ja złapałam rękoma za jego kark i przyciągnęłam go bliżej swoich ust.
Byłam zła, ale też poczułam ciepło w brzuchu, kiedy był zazdrosny o Reya, czy to oznacza, że mu na mnie zależy? Chyba, że ja sobie za dużo wyobrażam.
Podwinął moją sukienkę i całował dekolt, zostawiając na nim malinkę.
-Zayn – mruknęłam podniecona.
-To imię będziesz krzyczeć do końca życia Księżniczko- pozbył się moich majtek, które przerzucił przez drzwi. Zdjął swoje szorty łącznie z bokserkami, a potem wszedł we mnie, na co jęknęłam mu w usta. Wykonywał szybkie posunięcia, a ja jęczałam coraz głośniej.
-Zayn proszę- wydyszałam.
-Jeszcze Księżniczko- dziewiętnastolatek znacznie przyśpieszył ruchy, a ja już szczytowałam. Niech dojedzie szybciej, bo mnie wykończy. Wykonał jeszcze kilka pchnięć obijając moje plecy o ściankę kabiny i wyszedł. Odstawił mnie na ziemię i wciągnął powrotem spodnie. – W hotelu dokończymy- wpił się w moje usta, ale na krótko. Otworzył drzwi i wyszedł. –An to twoje?- wsunął rękę do kabiny, podając mi czarne koronkowe majtki. To żenujące, zabrałam część mojej bielizny i ubrałam ją. Opuściłam toaletę i stanęłam przed lustrem poprawiając włosy. Zayn przyglądał mi się uważnie. Umyłam ręce i wyszliśmy. Skierowaliśmy się w stronę baru, gdzie wypiłam shota, a Malik tequilę. Potem poszliśmy tańczyć. Zarzuciłam ręce na jego kark, a on swoje na moje biodra. Poruszaliśmy się w rytm muzyki. Mulat odwrócił mnie do siebie tyłem. Ocierałam się tyłkiem o jego przyrodzenie, a on składał krótkie
pocałunki na moich ramionach. – Ana, proszę cie- mruknął mi do ucha, przygryzając jego płatek. Uśmiechnęłam się na samą myśl, że mogłabym go aż tak podniecić, żeby mu stanął i to zwykłym tańcem, chociaż nawet tego tak nazwać nie można. Gwałtownie odwrócił mnie do siebie przodem i patrzył jak ojciec na dziecko, które coś przeskrobało. Zagryzłam dolną wargę i spojrzałam na niego, kilkakrotnie mrugając. Prychnął pod nosem, a potem ujął moją twarz w dłonie i pocałował, na co od razu zareagowałam.
-Idę pić- oznajmiłam, odpychając go. Ruszyłam w stronę baru. Usiadłam na wysokim krześle i zamówiłam drinka, a potem kolejnego i następnego. Kątem oka obserwowałam Zayna, który tańczył co chwila z inną dziewczyną. Nie byłam zazdrosna, bo wiedziałam, że on się z nimi nie prześpi. Nie pozwoliłabym mu. – Joshua! Jeszcze jednego poproszę- uśmiechnęłam się do chłopaka za ladą, który obsługiwał jakąś blond lalunię. Brunet jak na zawołanie zjawił się tuż przede mną i podał szklankę.
-Mała nie przesadzasz?- pokiwałam przecząco głową z uśmiechem. Jest dobrze, nawet lepiej. Potrzebowałam tych wakacji, jak nigdy. – To twój chłopak?- wskazał na mulata, który właśnie lizał się z jakąś rudą wywłoką, która miała pół tyłka na wierzchu.
-Nie znam dupka- warknęłam. Alkohol robił już swoje, a mnie to coraz bardziej się podobało. Najlepiej najebałabym się i… szczerze, to nawet nie obchodzi mnie, gdzie się jutro obudzę. Josh się zaśmiał, a ja opróżniłam literatkę. –Jeszcze.
-Mała nie żeby coś, ale koniec.
-Frajer!
-Może, ale już więcej nie przyniosę ci shota.
-Jesteś taki sam jak on- wskazałam na Malika, który ją molestował przy wszystkich.- Głupi Zayn i głupi Josh razem pili i te same laski zaliczyli.
-Mówiłaś, że go nie znasz- skrzyżował ręce na piersi i patrzył na mnie lekko podenerwowany.
-Spisałam też durną listę, którą on teraz próbuje spełnić- wstałam i przewróciłabym się, gdyby nie… Zayn. – Co robisz?- warknęłam.
-Chciałaś się wydupić?
-Odpuść- pokiwałam głową z politowaniem na boki. –Twoja nowa nowa czeka- wskazałam na rudowłosą, która obserwowała tą scenkę.
-Zazdrosna?- zaśmiał się, a potem jeszcze wyszczerzył, w tym swoim uśmieszku. Jak on mnie wkurza!
-Nie żartuj- prychnęłam. – Ty jesteś o mnie zazdrosny.
-Na pewno- jego głos był przesiąknięty sarkazmem.
-Przyznaj się- zaczął śmiać się jak cholerny ćpun, ale ja znam prawdę. Złapałam za koszulkę pierwszego lepszego nastolatka, który przechodził obok mnie i wpiłam się łapczywie w jego usta. Nie musiałam długo czekać, aż ten odwzajemni całusa. Całował naprawdę dobrze i świetnie razem współgraliśmy. Żadne nie chciało przestać, ale ktoś złapał za mój bark i odciągnął mnie od przystojniaka. – Zayn co robisz?- uniosłam brwi, a jego mięśnie jeszcze bardziej się napięły. Złapał za mój nadgarstek, który mocniej ścisnął.
-Wracamy- prowadził mnie do hotelu, ale zabolały mnie nogi. Powiedziałam o tym dziewiętnastolatkowi, a on puścił mnie i przykucnął przede mną. Przyległam do jego pleców i złapałam za szyję, a on za moje uda, po czym wstał i ruszył w stronę naszego hotelu. – Nigdy więcej tak nie rób Księżniczko- całą drogę prawił mi morały, czego nie powinnam robić.
-Masz fajne włosy- zaczęłam je przeczesywać ręką, a on na początku po mnie krzyczał, ale z biegiem czasu przestał. Weszliśmy do budynku, a potem windą wjechaliśmy na piętro i dotarliśmy do apartamentu. Brązowooki ustawił mnie na panelach, a ja zaczęłam się rozbierać. Chłopak zdjął koszulkę, którą mi rzucił, a ja ją wciągnęłam przez głowę.
-Kładź się- rozkazał, a ja zrobiłam to o co prosił. Rzuciłam się na wielki materac i przytuliłam do poduszki. Chwilę później obok mnie leżał mulat. Zrezygnowałam z tulenia poduchy i przyległam do jego obnażonego torsu. Zayn obiął mnie ramieniem i cmoknął w czoło. – Dobranoc, Księżniczko.
-Dobranoc Zayn- ziewnęłam, a potem zasnęłam.
  Obudziły mnie pocałunki składane na moich ramionach. Leniwie uniosłam powieki i przekręciłam się na drugi bok. Zobaczyłam uśmiechniętego Zayna, ale ten uśmiech był inny niż dotychczas. Nie obrazował go w świetle zarozumiałego i zbyt pewnego siebie dupka - był uroczy i w pewnym stopniu słodki.
-Siemasz, Księżniczko- i znowu! No cholera, a było tak miło. Przecież musiał się wyszczerzyć w firmowym uśmiechu. Jejciu to się robi wkurzające. – Ubieraj się, a potem lecimy do studia tatuażu- zmarszczyłam brwi. - Dziewczyno lista- zamachał mi kartką przed oczami.
Wstałam i poszłam do łazienki, gdzie wzięłam odświeżający prysznic. Strużki letniej wody zmywały ze mnie brudy wczorajszego wieczoru, wywołując przy tym gęsią skórkę. Po piętnastu minutach owinęłam się w ręcznik i rozczesałam włosy, umyłam zęby oraz pomalowałam się lekko. Ubrałam czarną bieliznę Victoria’ s Secret, po czym wyszłam do pokoju. Malik uniósł głowę z nad kartki i zagryzł dolną wargę. Odłożył długopis i listę, a po chwili był tuż obok mnie.
-Mógłbym cie tu teraz przelecieć.
-Nie skorzystam- wyminęłam go i wyjęłam z torby czarne szorty z ćwiekami oraz najzwyklejszą niebieską koszulkę z logo Supermena na przedzie. Na stopy wsunęłam czarne vansy i byłam gotowa. Spojrzałam znacząco na Zayna, który patrzył na mnie z wysoko uniesionymi brwiami. Niewyżyty seksualnie idiota! – Jak mnie nie wkurzysz, to wieczorem- poruszał zawadiacko brwiami.
-Zerżnę cie, że nie będziesz umiała chodzić. Będziesz człapać jak pingwinek, który biegnie do mamusi- na końcu zdania przeciętni ludzi stawiają kropkę, ale on podsumowuje swoją wypowiedź standardowym uśmieszkiem.
-Jasne- złożyłam usta w dzióbek, a oczy przymrużyłam i kiwałam pionowo głową. – Możemy już iść?
-Zobaczysz, Księżniczko- wskazał palcem w moim kierunku, a potem wyszliśmy. Przed hotelem stał ten chłopak z recepcji.
-Pańskie klucze- podał Zaynowi pęczek kluczy, na co ten burknął ciche dzięki, a potem objął mnie ramieniem prowadząc w stronę samochodu. Otworzył mi drzwi, abym mogła wsiąść, a potem je zamknął i zajął miejsce z drugiej strony. Wsunął na nos czarne okulary, po czym podał mi drugą parę całkiem identycznych, które również założyłam. Odpalił silnik i włączył radio, a następnie odjechał z piskiem opon. Cholerny szpaner, że też musi tak na mnie działać. Nie… Moment… On na mnie w żaden sposób nie działa, to tylko znajomy, kolega. Jego dłoń znowu znalazła się na moim udzie i wędrowała w kierunku mojego krocza.
-Zayn- mruknęłam.
-No co?- uniósł ręce.
-Trzymaj kierownicę!- pisnęłam. – I patrz na drogę- ja chcę jeszcze pożyć, a on…? Czy ten palant bawi się w kaskadera? Nie, już wiem popada w rutynę, bo zbrzydło mu już pieprzenie lasek i wyrywanie, dlatego teraz przerzucił się na sporty ekstremalne.
-Księżniczko, wyluzuj- zatrzymał samochód przed studiem tatuażu. Wysiedliśmy, a on zamknął auto. Złapał za moją dłoń i splótł nasze palce. Weszliśmy do budynku, gdzie na krześle, z nogami skrzyżowanymi na ladzie siedział jakiś typek z masą tatuaży i piercingiem. – Siema- facet uniósł na nas wzrok i uśmiechnął się podobnie do Malika, kiedy na mnie patrzył.
-W czym mogę pomóc?
-Chcemy tatuaże- stwierdził mulat, a potem obiął mnie w pasie i prowadził w stronę krzesła, na którym mnie usadził. Tatuażysta podał mi jakąś książkę i nakazał wybrać wzór. Przeglądałam ją razem z Zaynem, który w pewnym momencie powiedział, że powinniśmy sobie wytatuować pierwsze litery naszych imion- on „A”, a ja „Z”. Tylko, że to troche ryzykowne, bo jeśli się tak poważnie pokłócimy, to będziemy tego żałować. – No Ana proszeee – wywróciłam oczami, a on się uśmiechnął. To niewiarygodne… Podwinęłam koszulkę, by mężczyzna mógł przyozdobić lewą stronę mojego podbrzusza pierwszą literką imienia Zayna. Po skończonej pracy, moje miejsce zajął mój towarzysz, który chciał tatuaż na klatce piersiowej, również po lewej stronie. Mimo moich sprzeciwów, to brunet zapłacił, a potem wróciliśmy do czerwonego Ferrari. Wyjął z kieszeni szortów tą przeklętą listę i długopis, którym wykreślił marzenie o tatuażu. – Skok ze spadochronem, czy lot balonem?
-Balon- powiedziałam bez chwili namysłu. Nie ma się nad czym zastanawiać. Nie mam stroju na sobie, a gołą dupą świecić nie będę. Mulat jechał w nieznanym mi kierunku. Był skupiony na drodze, a ja opuszkiem palca wodziłam po malunku.
-Żałujesz?- uniosłam wzrok, ale nie spotkałam jego, tak jakby unikał kontaktu ze mną.
-Nie.
-Przecież widzę- mówił, przyśpieszając i w szybkim tempie zmieniając biegi. – Czemu nie odmówiłaś?- wzruszyłam ramionami.- Harremu też byś nie potrafiła odmówić. Musisz mieć swoje zdanie, bo kiedyś to się odwróci przeciwko tobie.
-Miałeś nie mówić o Harrym- warknęłam i jak na zawołanie mój telefon zaczął dzwonić. Przekleństwem było to, że dzwonił Davids. Niepewnie spojrzałam na Malika, który przyglądał mi się kontem oka.
-Nie odbieraj- wysiliłam się na lekki uśmiech i nacisnęłam zieloną słuchawkę, przystawiając komórkę do ucha.
-Cześć.
-Gdzie jesteś?- warknął. Był zły, a ja dobrze wiedziałam, że nie spodoba mu się moja odpowiedź.
-Na Hawajach.
-Jesteś z Malikiem?!- wrzasnął, a mnie przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
-Nie.
-Powiedziałem ci kurwa coś, na temat twojego kłamania!
-Mówię poważnie Harreh- samochód gwałtownie zahamował, a ja pożałowałam, że nie zapięłam pasów, ponieważ moja głowa uderzyła w tapicerkę. – Ał- jęknęłam.
-Co ten chuj zrobił?!
-Nie jestem z Zaynem!- podniosłam głos, bo Davids zaczynał mnie już irytować.- Tata idzie, muszę kończyć. Paa.- nie czekając na odpowiedź rozłączyłam się.
Byłam zła, przecież mogło mi się coś stać, tylko dlatego, że Zayn nienawidzi Harrego oraz naszych rozmów telefonicznych. Nie lubię ignorować ludzi, którzy dzwonią do mnie, ponieważ nigdy nie wiadomo, czy owa osoba nie potrzebuje czasem pomocy. Dotknęłam dłonią czoła i lekko pomasowałam, chcąc tym samym zmniejszyć ból.
-Mówiłem, żebyś nie odbierała!- powiedział przez zaciśnięte zęby. – Czemu nie słuchasz!?- krzyknął.
-Sam mówiłeś, że powinnam mieć własne zdanie!- oburzyłam się. No przecież on sam siebie nie słucha.
-Nie chcę, żebyś się z nim zadawała, rozumiesz?- mówił patrząc mi prosto w oczy. Nie potrafiłam mu powiedzieć, że urwę kontakt z Harrym, nie chodzi o to, że się go boję, ale o to, że jak do mnie dzwoni to serce momentalnie przyśpiesza. Ja chyba nadal go kocham, ale zaczynam czuć też coś do Zayna i powoli się zaczynam gubić. –Księżniczko- zamachał mi przed oczami dłonią.- Mówię do ciebie.
-To trudne- jęknęłam.
-Co jest kurwa trudne!? Zrób to dla mnie i pierdol go. Obiecuję, że pomogę ci, jeśli będzie cie nękał.
-Wracajmy do hotelu-pokiwał przecząco głową.- Proszę, nie mam ochoty na wycieczkę- złapał mnie za dłoń, na którą spojrzałam. Była bardzo ciepła i taka delikatna.
-Chodź do mnie- wskazał na swoje uda. Zmarszczyłam brwi, chyba sobie ze mnie żartuje. – Księżniczko, powiedziałem coś.- wywróciłam oczami. To chyba logiczne, że Malik ma humorki jak kobieta w ciąży. Zmienia zdanie co pięć sekund. Raz mówi, że powinnam mieć własne zdanie, natomiast po chwili twierdzi, że powinnam go słuchać. Za kogo on się uważa?- Jeszcze raz wywrócisz tymi oczami, to cie przelecę.
-Przelecieć to się możesz to sklepu po rogale- zaśmiał się pod nosem, a potem posadził mnie sobie na nogach. Odsunął siedzenie i wziął moje ręce w swoje, po czym umieścił je na kierownicy.- Co ty chcesz zrobić?
-Nauczę cie prowadzić- przygryzł płatek mojego ucha, a po mnie przebiegły dreszcze.
-Skąd pewność, że nie potrafię?
-Nie masz prawa jazdy. Rozwaliłaś Lexusa ojca, wjeżdżając w drzewo i co najlepsze byłaś trzeźwa. Punkt siedemnasty- wywróciłam oczami, przeklinając się w duchu.
-Skąd ty…?
-Jestem Zayn Malik, ja wiem wszystko.
_______________________________________
Pozytywnie mnie zaskoczyliście i nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego, jaki miałam zaciesz, kiedy zobaczyłam ilość komentarzy!! Uwielbiam was!!
Co do rozdziału to nawet mi sie podoba. Zdaje mi sie, że udał mi sie, ponieważ starałam sie pokazać zmienność relacji między Zaynem i Anną- chyba mi sie udało. Jak sądzicie??
Przepraszam, że spieprzyłam scenę +18, ale nie mam doświadczenia pisząc takie akcje C:
Mam dla was niespodziankę- potraktujcie to jak... hmmm... prezent na zakończenie roku szkolnego?? Nie wiem... nowy blog tj.:
  Ona- córka bogatego inżyniera. Niezwykle piękna i utalentowana łyżwiarka figurowa. Zawsze uśmiechnięta, a raczej była… Co się takiego wydarzyło, że teraz jest pewną siebie i dojrzałą dziewiętnastoletnią kobietą? Odpowiedź jest banalnie prosta- została zraniona przez swoją pierwszą miłość. Kochała go i była w stanie zrobić dla niego wszystko. Był jej ulubionym narkotykiem, który mogła przedawkować, ale nadal czułaby niedosyt. Jednego dnia zawalił się jej idealny bajkowy świat. Rycerz w lśniącej zbroi stał się zwykłym dupkiem. Chciała uciec, rzucić to wszystko w cholerę… udało się. Wyjechała do Mediolanu na trzy lata. Miała trzy lata, żeby zapomnieć… Trzy lata, żeby uporać się z problemami… Trzy lata, żeby… wychować córkę…   
  On- chłopak, który cały czas wpada w kłopoty. Dupek, podrywacz i skończony cham, który nigdy nie doceniał tego co los postawił na jego drodze. Przez przypadek ją poznał, a stracił równie szybko. Jest szefem swojego gangu i królem nielegalnych wyścigów. Każda dziewczyna chciałaby być jego wymarzoną. Niestety jego serce należy tylko do niej. To ją pokochał tak prawdziwie. Ona była tą jedyną. Właśnie była. Jeden cholery błąd… Pieprzona pomyłka, której nie potrafił cofnąć. Nawet nie przeprosił… Mimo, że nie miał tego w zwyczaju to chciał… Chciał jej wyjaśnić, że to nie tak… Był przekonany, że po pewnym czasie by mu wybaczyła, bo go kochała. On też ją kochał. Sam się sobie dziwił, ale ta małolata miała coś w sobie… Nie zdążył…
   Co jeśli się spotkają?
Dogadają się czy może nie? Czy poukładany świat blondynki znów stanie się kuszącym piekłem? Czy nieziemsko przystojny i pociągający szatan znów ją uwiedzie?
   Ona potrzebuje troski, miłości i bezpieczeństwa. Potrzebuje osoby, która usiądzie przy niej i mimo całej złości i przekleństw, po prostu przytuli oraz powie, że wszystko się ułoży.
   On całkowicie stracił sens życia. Otacza się setkami dziewczyn, które nigdy jej nie zastąpią. Jest bezuczuciowym draniem, który zawsze dostaje to, czego pragnie.
Co jeśli ona…?
A jeśli on…?
Co jeśli oni…?
Może jednak…?
A może jednak nie…?
A gdyby tak…?
   Czy może zwykły przypadek postawi ich na swojej drodze, albo manipulacja i zwykła podpucha? Więcej łez, bólu, cierpienia, zawodu, wątpliwości… więcej miłości, pragnienia, czułości, bezpieczeństwa… Więcej kłamstwa, niebezpieczeństwa, wrogów… 
Zapraszam serdecznie do zapoznania sie z bohaterami oraz zwiastunem. 
Buźka miśki ;**
  KOMENTARZ=MOTYWACJA!!

sobota, 14 czerwca 2014

12.



WAŻNE INFO POD ROZDZIAŁEM - PRZECZYTAJ KONIECZNIE!!

„Przez chwilę pomyślałam, że naprawdę ci zależy.”

Obudziłam się, ponieważ ktoś pociągnął mnie za włosy. Uniosłam powieki i pierwsze co zobaczyłam, to uśmiechniętego mulata, który nawijał sobie moje włosy na palec. Chłopak nie miał na sobie koszulki, dzięki czemu mogłam dokładnie zlustrować jego klatę wraz z licznymi tatuażami, które zdobiły jego ciało.
-Wyspałaś się, Księżniczko?- przytaknęłam. – To ubieramy się i spadamy.- odkrył się i wstał z łóżka. Miał na sobie tylko bokserki.
-Dokąd?- odwrócił się, a potem posłał mi zadziorny uśmiech.
-Porywam cie dzisiaj – puścił mi oczko, a potem poszedł do łazienki. Zdziwiona i lekko zdezorientowana, wstałam i podeszłam do walizki. Wyjęłam strój kąpielowy oraz białą, koronkową sukienkę. Poszłam do drugiej łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic, a następnie się ubrałam. Włosy rozczesałam i pomalowałam rzęsy tuszem wodoodpornym. Kiedy wyszłam, to Zayn siedział i bawił się telefonem, a chwilę później zaczął przez niego rozmawiać. Jego wzrok zatrzymał się na mnie. Spuściłam wzrok i lustrowałam przez chwilę swoje stopy. Malik uniósł mój podbródek. – Jestem na Hawajach…- mówił, dalej na mnie patrząc. Założył niesforny kosmyk za moje ucho.- Tak… nie przyjeżdżaj, bo jestem ze starymi- i ze mną. Przecież on nie chce jej stracić. Odsunął telefon od ucha, następnie rozłączył i włożył go do kieszeni. – Ślicznie wyglądasz, An- pocałował mnie w kącik ust, a potem złapał za rękę. Ubraliśmy buty i wyszliśmy z pokoju, a później z hotelu.
Przed budynkiem czekał piękny, biały kabriolet Audi. Mulat otworzył mi drzwi, a ja wsiadłam. Zamknął je i zajął miejsce kierowcy. Uruchomił silnik, odjeżdżając z piskiem opon. Włączył radio, z którego rozbrzmiała piosnka Summer Paradise. To niesamowite.
Jestem na Hawajach z jednym z najprzystojniejszych chłopaków i czuję, że niczego mi w życiu nie brakuje. Jechaliśmy dość długo, a przed oczami przebiegały mi różne roślinności- nie znam się na florze. Samochód w końcu się zatrzymał, a my wysiedliśmy. Znajdowaliśmy się na wysokim klifie, z którego był nieziemski widok. Dziewiętnastolatek wyjął z bagażnika jakiś koszyk i koc, który rozłożył.
-Co to ma znaczyć? – ta cała sytuacja była co najmniej dziwna. On nie wygląda na faceta, który lubi takie rzeczy.
-Będziesz miała swój piknik- wyszczerzyłam na niego oczy. To niemożliwe, żeby to zrobił. Nie mógł…
-Czy ty grzebałeś w moim komputerze?- uniosłam brwi do góry, na co on się uśmiechnął i wyjął poskładaną białą kartkę. Rozwinął ją i zaczął wodzić po niej wzrokiem. Uniósł głowę i seksownie zagryzł dolną wargę.
-Punkt dwudziesty pierwszy zrobić piknik na klifie- przeczytał na głos. Czułam się zażenowana. Spisałam tą listę jak miałam dziesięć lat, a on kpi sobie ze mnie i moich postanowień. – Proszę bardzo- wskazał na koc. Wyjął z koszyka owoce oraz zimne napoje. –W tym tygodniu spełnimy twoje sześćdziesiąt dziewięć życzeń. – zaśmiał się pod nosem.
-Oddawaj to- próbowałam mu odebrać moją listę, ale nie pozwolił. Mało tego, śmiał się jeszcze głośniej.- Zayn, to nie jest śmieszne- coraz bardziej zaczynał mnie denerwować. Próbowałam mu wyrwać tą głupią kartkę, ale nie dawałam sobie rady. Efektem było to, że go przewróciłam na plecy i siedziałam na nim okrakiem, trzymając jego nadgarstki. – Dawaj to- warknęłam. Przekoziołkował nas i teraz to on przygniatał mnie swoim ciałem.
-Seks w nietypowym miejscu też jest na twojej liście.- uśmiechnął się zadziornie, a ja zrobiłam się czerwona jak pomidor. Boże, jaki wstyd! Piszę ją od dziesiątego roku życia i cały czas dopisuję inne głupoty, a on sobie ze mnie szydzi. – Wiesz bardziej nietypowy jest raczej kibel, albo przebieralnia w sklepie, no w ostateczności kino. – mówił przez śmiech.
-Jesteś okropny- zranił mnie tym w jakiś sposób, sprawił przykrość. Odepchnęłam go od siebie i wstałam. Zmierzałam w stronę samochodu, krzyżując dłonie na piersi.
-Ej no, Księżniczko- dogonił mnie i szarpnął, zmuszając żebym na niego spojrzała.- Nie obrażamy się, tak?- uniósł brwi i dalej uśmiechając się w charakterystyczny dla siebie sposób. Ten jego uśmieszek powoli działa mi na nerwy.
-Zostaw mnie- warknęłam.
-Przecież nic nie zrobiłem- uniósł dłonie w geście obronnym.
-Nic?- prychnęłam.- Żarty sobie stroisz? Nie szanujesz mojej prywatności, śmiejesz się ze mnie i jeszcze, jakby tego było mało cały czas się głupkowato szczerzysz, niewiadomo z czego!- podniosłam głos, a on ZNOWU się uśmiechnął.- Przestań to robić, bo dostanę szału!- złapałam się za włosy i lekko za nie pociągnęłam, chcąc dać upust emocjom.
-Anna – westchnął i lekko pchnął mnie na maskę samochodu. Dłonie umieścił na moich biodrach. Westchnął głęboko, a potem popatrzył na mnie już bez tego uśmieszku. – Nie śmieję się z ciebie.
-Serio?- prychnęłam. – Właśnie widzę. Zostaw mnie i zabierz te ręce, bo chcę wracać.- próbowałam się wydostać, ale zignorował mnie i pocałował. – Przestań to robić, masz dziewczynę!
-Ale jej tutaj nie ma, jestem tutaj z tobą. Lubię cie, Ana- uniósł mój podbródek. – Chcę zrobić coś dla ciebie, dlatego zamierzam spełnić każdy z punktów, nawet dzisiaj. Zaczniemy od pikniku. – odwróciłam głowę w bok. Byłam zdenerwowana i nadal obrażona na Zayna. Źle zrobił grzebiąc w moich dokumentach. – Księżniczko, proszę… - westchnął.- Daj mi szansę- wypuściłam powietrze ze świstem, a potem spojrzałam na niego zagryzając obie wargi. Czekał wyczekująco na odpowiedź, aż w końcu westchnęłam głęboko i zgodziłam się.  Uśmiechnął się lekko, a potem splótł nasze palce razem, prowadząc mnie w stronę rozłożonego koca. Usiedliśmy naprzeciwko siebie i zaczęliśmy rozmowę, która głównie toczyła się wokół tych wakacji, mojej szkoły, kłótni z ojcem oraz listy.- otwórz- nakazał, wyciągając ku moim wargom, soczystą wiśnię, którą włożył mi do ust. Zjadłam ją, wypluwając pestkę. Po zjedzeniu owoców i wypiciu coli, Zayn zaczął się rozbierać.
-Co teraz robisz?
-Punkt sześćdziesiąt siedem wskoczyć nago do wody. No już rozbieraj się, bo inaczej sam to zrobię.
-Zayn, ja nie…
-Wyluzuj, już cie widziałem nago. Masz idealne ciało- spłonęłam rumieńcem. – Przecież nikomu nie powiem, że pływaliśmy nago- westchnęłam, wstając.- No dalej- poganiał mnie coraz bardziej.
-Sprawi ci to większą przyjemność niż mi, prawda?- przytaknął, na co wywróciłam oczami. Zdjęłam buty, następnie sukienkę i bikini. Dziewiętnastolatek złapał mnie za rękę, a potem cofnęliśmy się o kilkanaście kroków w tył. Wzięliśmy rozbieg, po czym skoczyliśmy. Zaczęłam drzeć się jak nienormalna. Gdybym wiedziała, że tu jest tak wysoko, nigdy w życiu bym się na to nie zgodziła. Po czasie, który dłużył mi się niemiłosiernie, w końcu nastąpił plusk. Kiedy miałam się wynurzyć, Zayn przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Zaczęłam odwzajemniać czułość. Moment później wyłoniliśmy się z wody. – Nie pamiętam, żebym spisała punkt, o pocałunku pod wodą.
-Bo to moje marzenie.
-Nie całowałeś JEJ pod wodą?- uniosłam brwi.
-Możesz przez pięć minut nie mówić o Perrie!?-warknął poirytowany.- Mówiłem, że jestem tutaj z TOBĄ, mam wakacje, a ty to wszystko zawsze spieprzysz, bo zadajesz takie głupie pytania. –zaczął płynąć w kierunku plaży. Wyszedł na piach, a potem ruszył w kierunku klifu. Zmierzałam w kierunku plaży, ale przecież naga nie wyjdę. Schowałam się za jakąś skałką i tak siedziałam.
Usłyszałam warkot silnika. Nie zostawi mnie tutaj, prawda? Nie jest, aż takim dupkiem. Chłopak wysiadł i rzucił mi ubrania, po czym wsiadł do samochodu i czekał. Szybko się ubrałam i powtórzyłam jego czyn. Jechaliśmy w ciszy, jedyny dźwięk to ten silnika i radia. Głupio mi trochę przez to, że go zdenerwowałam, bo obiecałam nie gadać o jego lasce, on o Harrym, a złamałam tą przysięgę. Chłopak zmieniał biegi, a ja zastanawiałam się jak go przeprosić. Powoli położyłam rękę na jego dłoni, która znajdowała się na drążku do zmieniania biegów. Spojrzał na mnie kątem oka, ale dalej skupiony był na drodze i dodawaniu coraz więcej gazu. Ignorował mnie, co wcale nie jest fajne.
-Zayn, przepraszam- powiedziałam patrząc na niego, ale nie zareagował. –Nie zachowuj się jak rozkapryszony smarkacz- chłopak gwałtownie zahamował, a mnie przechyliło do przodu, na co pisnęłam. Mało co nie przywaliłam głową w tapicerkę.- Nie jesteś pępkiem świata i to co robisz nie jest okay.
-Sama jesteś rozpuszczoną Księżniczką, która wydaje kasę ojca na kolorowe szmatki, a potem jak dostaje opierdol wpada w szał i panikuje jak dziecko!- prychnęłam pod nosem, a potem otworzyłam drzwi, by wysiąść i zamknąć je z impetem. – No jasne, najlepiej zabrać dupę w kroki i uciec!- szłam przed siebie, a na jego słowa uniosłam rękę i wystawiłam w jego kierunku środkowy palec. Nich się pieprzy!
Piechotą wróciłam do hotelu według wskazówek, która dawali mi miejscowi. Cała ta wycieczka zajęła mi jakieś półtora godziny. Zayn to dupek, może sobie mieć tą przystojną twarz, boską klatę, liczne tatuaże, nienagannie ułożone włosy, brązowe oczy… STOP! Dość może sobie to wszystko mieć, ale mnie to nie obchodzi, po pod tym opakowaniem jest zwykłym dupkiem.
W pokoju na łóżku siedział tata, który nerwowo bawił się palcami, a kiedy zobaczył mnie w drzwiach to wstał.
-Anna- powiedział jakby z ulgą, a następnie przytulił.- Przepraszam, nie powinienem krzyczeć, zwłasza przy Zaynie.
-To ja przepraszam tato, zachowałam się jak rozkapryszona księżniczka.
-Zawsze będziesz moją księżniczką- pocałował mnie w czubek głowy, na co się uśmiechnęłam.-Idziemy dziś wszyscy na kolację o dwudziestej.
-Dobrze- uśmiechnęłam się blado. Nie chciałam już dzisiaj oglądać Zayna na oczy. Ojciec wyszedł, a kilkanaście minut później przyszedł Malik. Zlustrował mnie od stóp do głów, a potem jak gdyby nigdy nic poszedł na balkon. Zaczęłam bawić się moim telefonem, kiedy materac łóżka się ugiął.
-An?- zapytał, ale nie zareagowałam.- Anna- trącił mnie lekko w bok. – Księżniczko moja- mruknął tuż przy moim uchu, zagryzając jego płatek. Przeszedł mnie dreszcz.
-Powiedziałam, żebyś się pieprzył- warknęłam, patrząc na niego kątem oka.
-Tylko z tobą w nietypowym miejscu- zachichotał pod nosem, co jeszcze bardziej wyprowadziło mnie z równowagi.
-Złamas- podsumowałam i podeszłam do torby, z której wyjęłam sukienkę oraz buty. Poszłam do łazienki, gdzie przygotowałam się do kolacji. Wróciłam do pokoju, gdzie Zayn przeglądał… mój telefon! – Żartujesz sobie ze mnie!?- wrzasnęłam, na co uniósł głowę. – Nie masz prawa grzebać mi w komórce!
-Wyluzuj Księżniczko, nie czytałem twoich sprośnych SMSków z Davids’ em- prychnął.
-Zazdrosny?- podparłam się o biodra i spojrzałam na niego z drwiną.
-Hahaha chyba kpisz- wyśmiał mnie, na co uniosłam brwi. – Gdzie się tak odpieprzyłaś?
-Idziemy z rodzicami na kolację, więc zagęszczaj ruchy- szybkim krokiem poszedł do łazienki, skąd po piętnastu minutach wyszedł, z ręcznikiem przewiązanym na biodrach. Uśmiechnął się zadziornie i poruszał znacząco brwiami. – To na mnie nie działa.
-Dlatego, że powiedziałem prawdę?
-Dlatego, że powiedziałem prawdę?- zaczęłam go przedrzeźniać.
-Zachowujesz się jak gówniara.
-Zachowujesz się jak gówniara.
-To nie jest śmieszne.
-To nie jest śmieszne.
-Wyluzuj Księżniczko, na mnie to nie działa.
-Wyluzuj Księżniczko, na mnie to nie działa. – znalazł się niebezpiecznie blisko mnie, a potem łapczywie wpił się w moje wargi. Całował naprawdę zajebiście, ale jestem zła, dlatego go odepchnęłam.- Mówiłam, że nie działa- wzruszyłam ramionami, a potem wyszłam. Zjechałam windą do restauracji, gdzie siedzieli już nasi rodzice. – Przepraszam za spóźnienie, tato- uśmiechnęłam się lekko.
-Nic się przecież nie stało, gdzie Zayn?- Zayn? Ooo Zayn jeszcze zbiera swoją godność i pindrzy się w łazience.  
-Szykuje się- powiedziałam od niechcenia.
-Ana dziś jest jakaś impreza, może przejdziesz się tam z Zaynem?- uniosłam brwi, na wypowiedź mamy.
-Pójdę, ale sama- stwierdziłam. Obok mnie miejsce zajął Malik, który był lekko podenerwowany. Nadal nie miałam ochoty jeść, przecież zjadłam dzisiaj truskawki i wiśnie, dlatego zamówiłam tylko sok z pomarańczy. Ręka mulata znalazła się na moim udzie i wodziła w górę, podwijając moją sukienkę. Mordowałam go wzrokiem, przecież on nie zna słowa WSTYD. W miejscu publicznym i przy moich oraz jego rodzicach, chce mnie przelecieć. Odstawiłam pustą szklankę na stół i posłałam tacie lekki uśmiech, po czym gwałtownie wstałam, zrzucając dłoń brązowookiego.
-Anna, nie wracaj późno- przytaknęłam na słowa ojca.
-Gdzie idziesz?
-Nie interesuj się- wystawiłam mu język, a potem ruszyłam w stronę wyjścia z hotelu. Opuściłam budynek i skierowałam się w stronę klubu, który mieścił się na plaży. Usiadłam na wysokim krześle, które przyozdobione było sztuczną trawą.
-Ej, Chica – zawołał jakiś facet, dlatego się odwróciłam. Przystojny brunet o niebieskich oczach podszedł do mnie.- Nie zabrałaś- przełożył mi przez głowę wieniec z kolorowych kwiatków, a jeden z nich włożył mi za ucho i pocałował w kącik ust. Przysiadł obok mnie i zamówił dla nas po drinku, ale na jednym się nie skończyło. Poznaliśmy się lepiej.
Dwudziestolatek ma na imię Rey i pochodzi z Hiszpanii. Przyjechał tu na wakacje z dwoma kumplami, którzy aktualnie tańczą z jakimiś laskami.
-Co robisz jutro?
-Jest zajęta- warknął zza moich pleców, kładąc ręce na moich ramionach. – Cały tydzień- jego ton nadal był lodowaty.
-To twój chłopak?- Rey spojrzał na mnie spoza zmarszczonych brwi.
-Pierwszy raz go widzę na oczy- dobrze wiedziałam, że to wyprowadzi Zayna z równowagi, ale nie sądziłam, że aż tak. Dziewiętnastolatek był wściekły, a jego dłonie zacisnęły się mocniej na moich barkach. – to boli- syknęłam, ale uścisk nie poluźnił się. – Zayn!- wrzasnęłam. Nie zareagował.- Dobra- westchnęłam w stronę dwudziestolatka.- Znam go. Jesteśmy…
-Razem, dlatego spierdalaj.- zupełnie mnie zignorował.
-Uważaj na słowa, chłoptasiu- Rey wykonał piruet na pięcie, a następnie w mgnieniu oka odwrócił się i przyłożył, a raczej chciał przyłożyć Malikowi, ale ten złapał za jego pięść.
-Nie będę się powtarzał- warknął, a jego mięśnie się napięły. Rey nie miał zamiaru odpuścić i drugą ręką uderzył Zayna w oko. Reakcja mulata była natychmiastowa. Rzucił się na bruneta i zaczął go okładać. Ludzie zebrali się, tylko po to, aby popatrzeć na bijatykę. Szczerze? Nie kręcą mnie takie klimaty, mają problem niech pogadają. Co im to da, że sobie dadzą po mordach? Pokazują przez to, że są głupi, bo myślą, że siła rozwiąże ich wszystkie problemy. Oboje walczyli zacięcie i żaden nie chciał odpuścić, a co najważniejsze, nikt nie chciał tego przerwać! Złapałam Zayna za rękę w chwili, gdy miał uderzyć Reya w twarz.
-Chodź- próbowałam go odciągnąć, ale nie chciał iść. Bądź co bądź przyszedł tutaj już trochę upity.
-Nie- warknął.
-Serio nie chcesz iść?- uniosłam brwi, a on swoje zmarszczył. Myśl Anna, jak wybić mu z głowy ten chory pomysł? –Punkt pięćdziesiąt sześć- wypaliłam, a jego źrenice się powiększyły. Na ustach zagościł firmowy uśmieszek. Pchnął Reya i złapał za moją rękę prowadząc w stronę toalety.
Czy miałam wątpliwości? Nie, ja miałam wyrzuty sumienia, ponieważ on ma dziewczynę, z którą mimo wszystko jest i na razie nie zanosi się, żeby się rozstali. Wepchnął mnie do jednej z kabin, a potem wpił się zachłannie w moje usta.
___________________________________
Jest 12 jak wam sie podoba? Mam do was prośbę, a mianowicie chodzi o to, żeby każda osoba, która przeczytała ten rozdział skomentowała. Chciałabym wiedzieć ile osób czyta to gówno, bo ankiety sie spieprzyły... 
Buźka miśki i miłej niedzieli ;**