poniedziałek, 17 marca 2014

2.


"Kiedy myślisz, że wszystko jest okey, znowu zaczyna się wszystko pierdolić."

Otworzył masywny, brązowy prostokąt i wpuścił do środka mężczyznę, następnie kobietę i … co ON tutaj robi!? Jego wzrok powędrował na mnie i uśmiechnął się chytrze.
-Ana to mój przyjaciel James, jego żona Veronica oraz ich syn Zayn- po kolei uścisnęłam ich ręce, ale kiedy doszło do chłopaka, to on ucałował wierzch mojej dłoni. – Dobrze, ale nie stójmy tak tutaj. Mery podała już kolację- ruszyliśmy do jadalni, po czym zajęliśmy miejsca. Mój ojciec usiadł na środku, po jego prawej stronie mama, ja po lewej, obok mnie zajął miejsce Zayn, później jego mama obok mojej, a naprzeciwko mojego taty- tata Zayna. Mery podała kurczaka z warzywami oraz czerwone wino. Zaczęliśmy zajadać, a właściwie to oni, bo ja tylko grzebałam widelcem w talerzu. Nie lubię jeść.
Nasi rodzice byli pochłonięci dyskusją na temat finansów i obrotów ich nowego dziecka. Tuż nad kolanem poczułam czyjąś dłoń. Zayn przesuwał swoją rękę coraz wyżej. Zatrzymałam ją, łapiąc swoją dłonią i odłożyłam na jego nogę. Złapałam za kieliszek i przystawiłam go do ust upijając kilka łyków. Ręka Zayn znowu zaczęła wędrówkę po mojej nodze. Zakrztusiłam się, na co ojciec skarcił mnie wzrokiem.
-Przepraszam- wstałam i ruszyłam do kuchni. Oparłam dłonie o blat i głęboko westchnęłam.
-An- odwróciłam się i znowu go widzę. Nie mogę już… to się robi chore. Uwziął się na mnie czy jak?
-Daj mi spokój- jęknęłam bezsilna. Wspominałam już, że nie mam do niego siły? – nie mam ochoty się jeszcze z tobą użerać, mam ważniejsze sprawy na głowie! – nastolatek zmarszczył brwi, a potem wywrócił oczami.
-Słuchaj laleczko, chciałem być miły, ale…- machnął ręką i opuścił kuchnię. Okay, przyznaję poniosło mnie. To wszystko przez Karę- znowu daje o sobie znać. Znowu mam ochotę się pociąć, wiem jednak, że gdy to zrobię to przegram i znów będę musiała chodzić na wizyty u psychologa, a przecież nie jestem chora psychicznie!
Nagle do uszu dobiegł dźwięk klawiszy fortepianu, który stoi w salonie. To jedne z moich zajęć dodatkowych- nauka gry i śpiew. Po chwili dołączył też śpiew, a ten głos… dobrze go znałam. Zabrałam z szafki tabletki na uspokojenie i dwie z nich połknęłam popijając wodą. Wróciłam do naszych gości, którzy zgromadzeni byli przy instrumencie. Spojrzałam tylko na nich i poszłam usiąść na schody. Czuję się teraz źle, nie tylko dlatego, że tak naskoczyłam na Zayna, ale też przez to, że cała uwaga była teraz skupiona na nim. Przyszedł i od razu zrobił wrażenie na rodzicach. Nagle do drzwi ktoś zadzwonił. Niezadowolona tym, że ktoś przerywa moją chwilę użalania się nad sobą wstałam i uchyliłam brązowy prostokąt.
-Kev, co tu robisz?- warknęłam, a Flores tylko się głupio uśmiechnął po czym chciał wejść do środka, ale zatarasowałam mu przejście. Sama wyszłam przed dom zamykając drzwi. – Czego ty ode mnie chcesz?- mój ton nawet na chwilę się nie zmienił.
-Harry się stęsknił- prychnęłam pod nosem. – A tak serio to powiedział, że masz być jutro w klubie.
-Nie przyjdę- pokręciłam przecząco głową- A teraz wynoś się- szybko przykuł mnie do ściany tuż przy drzwiach, które chwile potem się otworzyły, a stanął w nich mój nowy znajomy.
-Kevin co tu robisz?- odepchnął osiemnastolatka ode mnie, a potem dokładnie mi się przyjrzał. – Słuchaj jeśli Davids chce coś ode mnie to…
-Powiedz mu, że ma się pierdolić- warknęłam pocierając ramiona i patrząc na swoje buty. Na dworze było dość zimno.
-Powiedzieć też, że znalazłaś sobie pocieszenie w ramionach Malika?- zakpił. Spojrzałam na mulata, który był zdezorientowany całą tą scenką.
-A co masz z tym problem?!- otworzyłam szerzej oczy. Czy on to powiedział!? On nie rozumie, że teraz będę miała przez niego kłopoty! Harry nie odpuści, będzie mnie nękał i nachodził, a ja znowu popadnę w depresję i zacznę sięgać po radykalne środki, aby się uspokoić. – Teraz posłuchaj, bo powtarzać nie mam zamiaru- złapał go za koszulę i uniósł kilka milimetrów nad ziemię. Teraz to mógł mu spojrzeć prosto w oczy. –Odpierdol się od niej, a Davids’ owi powiedz, że jeśli ją tknie to pożałuje – pchnął go, a brunet upadł na zieloną trawę. –Chodź- zarzucił mi ramię na barki i wepchnął do domu. Stanęłam sparaliżowana, kiedy to on zamykał drzwi. – Ana- zamachał mi dłonią przed oczami- Ej, żyjesz Księżniczko?
-Cz- czy ty wiesz, co zrobiłeś?- za jąkałam się, a on zmarszczył brwi.
-Chyba uratowałem ci tyłek przed tym kretynem i jego popierdolonym przyjacielem. Harry się do ciebie nie zbliży.
-Nie, nie, nie, nie, nie. Powiedz, że tego nie zrobiłeś- zaczęłam gadać jak katarynka. – Proszę powiedz, że tego nie zrobiłeś. Nie powiedziałeś…- sama już się gubiłam we własnych zdaniach. On mi teraz nie da spokoju. To nie może być prawda. On tego nie powiedział, prawda? – Zayn proszę cie powiedz, że tego nie…
-Ej – złapał mnie za barki i lekko potrząsnął- Ogarnij się dziewczyno. Mówię ci, że Davids teraz da ci spokój.
-Nie! Ty nic nie rozumiesz, on… Po prostu już nie pomagaj. Ja… muszę tam iść i to wyjaśnić- wróciłam do jadalni, a właściwie to miałam taki zamiar, ale on szarpnął mnie za łokieć zmuszając żebym na niego spojrzała.
-To mnie oświeć, An- warknął. Odwróciłam głowę, tylko po to, żeby upewnić się czy tata nie wiedział tej sceny. Cóż… dziękuję Bogu, że mnie aż tak bardzo kocha. Złapałam dziewiętnastolatka pod ramię i zaprowadziłam do mojego pokoju. Malik zajął miejsce na łóżku, a ja oparłam się tyłkiem o biurko. Wzięłam głęboki wdech, a potem wypuściłam powietrze- Ana nie odwlekaj tego- mruknął.
-Poznałam go w klubie zaraz po tym jak zerwał ze mną Kyle – nerwowo stukałam palcami o blat- piłam, a potem dosiadł się do mnie Harry. Kazał się sobie wyżalić, nie wiem dlaczego, ale zrobiłam to, pewnie to przez te drinki- prychnęłam pod nosem- powiedz mi co jest ze mną nie tak, czemu mam takiego pecha do facetów? – Zayn wstał i stanął obok mnie. Palcami musnął moje, a ja podniosłam na niego wzrok.
-An będziesz się przejmować jednym dupkiem?
-Nie Zayn- uśmiechnął się lekko.- To nie był jeden dupek. To było czterech dupków, a z Harrym pięć. Każdy z nich chciał mnie albo zaliczyć, albo założył się z kumplem, forsy ojca, albo po prostu zabawić się moim kosztem- dziewiętnastolatek mocno mnie do siebie przytulił i gładził po plecach. – To… ja mam już tego dość- odepchnęłam go od siebie i wyszłam na balkon łapiąc po drodze z szuflady paczkę papierosów. Usiadłam na małej ławeczce i wyjęłam jednego szluga. Znowu zapomniałam…
-Proszę- dziewiętnastolatek podpalił blanta, a potem usiadł obok mnie i zrobił to samo. – Księżniczko?- spojrzałam na niego z uniesionymi brwiami.- Chodź ze mną do klubu- pokiwałam przecząco głową. Nie mam dziś ochoty nigdzie z nim wychodzić. – Ana chodź- zgasił swój papieros o ścianę, a potem to samo zrobił z moim, wyrywając go wcześniej z moich palców i zaciągając się. Złapał mnie za podbródek i zmusił, żebym na niego spojrzała.- Powiedziałem coś Księżniczko- warknął.
-Nie zmuszaj mnie- pokręciłam głową na boki, żeby jeszcze bardziej dać mu do zrozumienia, że nie mam dziś chęci nigdzie wychodzić, zważając przede wszystkim na to, że nie chcę „przez przypadek” wpaść na Harrego i Kevina oraz ich paczkę. Nagle rozbrzmiał dzwonek mojego telefonu, który wyjęłam z kieszeni. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Davids’ a, a po moich plecach przeszedł dreszcz. Mulat wyrwał mój telefon, po czym głośno prychnął pod nosem. Przyłożył urządzenie do ucha i warknął:
-Czego pojebie?- odkąd pamiętam miałam ustawiony głośnik na maksimum, żeby lepiej słyszeć rozmówcę.
-Gdzie jest Ana?- ton mojego byłego chłopaka wcale nie był gorszy od Malika, którego mięśnie były maksymalnie napięte. – Oddaj jej telefon- powiedział od niechcenia. Towarzysz odczekał chwilę i dokładnie mnie zlustrował. Włączył głośnik i podał mi komórkę.
-H- halo?- zapytałam niepewna.
-Skarbie, jutro widzę cie w klubie.
-Nie- nie wiem skąd u mnie taka odwaga, żeby mu odmówić, ale udało się. Pierwszy raz w życiu mu się postawiłam, co po głębszym i dokładnym zanalizowaniu mogło być po skutkowane obecnością dziewiętnastolatka, u którego dzisiejszego ranka się obudziłam.
-An, słoneczko dobrze wiesz, że i tak cie znajdę, jeśli będę chciał i nawet Zayn ci nie pomoże, bo…- rozłączyłam się. Nie chciałam go dłużej słuchać. Nie chciałam, żeby mówił do mnie tym zajebiście seksownym, zachrypniętym głosem. 
 _______________________________________
Ok mamy już drugi rozdział, który jest... no właśnie jak wam sie podoba?? Mam kilka pytań, a mianowicie:
1. Czy Zayn przekona Annę na wyjście?
2. Chcecie zakładkę z pytaniami do bohaterów?
Dobra ode mnie to tyle buźka miśki ;**

sobota, 8 marca 2014

1.


"Czasami zwykły przypadek to jednak przeznaczenie."

*Anna*
Obudziły mnie promienie wpadające przez okno. Nie miałam jednak zamiaru unosić powiek i witać nowego dnia, dlatego przekręciłam się na drugi bok. Był to wielki błąd, gdyż leżałam na zimnych panelach naga. Zwinęłam kołdrę z łóżka i się nią owinęłam. Rozejrzałam się po pokoju i zorientowałam się, że nie jestem u siebie. Niepewnie podeszłam do drzwi i nacisnęłam klamkę  wychodząc na korytarz. Już tutaj było słychać głosy. Jeden z nich należał do chłopaka, a drugi – dziewczyny.
-To wpuścisz mnie?
-Sorki, ale mam burdel- na półce, w salonie stało kilka ramek ze zdjęciami. Na jednym był przystojny mulat z tlenioną blondynką. Wyglądali na zakochanych i szczęśliwych. Teraz miałam jeszcze więcej rzeczy do przemyśleń. Jak się tu znalazłam? Czy on zrobił to specjalnie? A może był pijany? Pytania bez odpowiedzi mieszały mi się w głowie. Westchnęłam głęboko, a potem poczułam ręce oplatające się wokół mojego brzucha. – Nie ładnie podsłuchiwać- mruknął mi do ucha, a jego głos… był naprawdę seksowny. Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech.
-Gdzie moje ubrania?- odwrócił mnie do siebie przodem. Chłopak był umięśnionym mulatem dużo wyższym ode mnie. Brązowe włosy ułożone w nieładzie i czekoladowe tęczówki, które teraz mnie przeszywały. Ubrany w same bokserki. Na ciele miał sporo tatuaży, a usta wykrzywione w chytrym uśmieszku.
-Ej, ja ci ubrań nie ukradłem, jedyne co zrobiłem to pozbawiłem cie bielizny Victoria’ s  Secret– zaśmiał się pod nosem. – Masz gust jeśli chodzi o bieliznę i facetów, z którymi sypiasz- i znowu ten chamski uśmieszek. Ten chłopak jest zbyt pewny siebie. Teraz już wiem, że nie zważając na to czy był pijany czy nie to miał to w dupie, że zdradził swoją dziewczynę, jeśli są razem.
-Powiedział gość w bokserkach Calvina Kleina– prychnęłam pod nosem- Gdzie moje ciuchy?- powtórzyłam wcześniejsze pytanie.
-Na szafce nocnej. Myślałem, że zauważysz, chyba, że…
-Chyba, że?
-Chyba, że chciałaś paradować przede mną w pościeli- po raz kolejny kpiąco się uśmiechnął, na co wywróciłam oczami. Odwróciłam się na pięcie i wróciłam do miejsca, gdzie się obudziłam. Mulat nie kłamał, moje rzeczy były idealnie złożone na szafce. Zabrałam je i poszłam do łazienki, gdzie wzięłam prysznic, który chociaż trochę postawił mnie na nogi. Następnie ubrałam się we wczorajsze ubrania. Oparłam dłonie o umywalkę i głęboko westchnęłam. Następnie przeczesałam włosy ręką i opuściłam kafelkowe pomieszczenie.Brunet siedział na sofie i oglądał coś w telewizji popijając prawdopodobnie kawę. – Już ode mnie uciekasz?- zachichotał pod nosem. Coraz bardziej ten chłopak zaczyna mnie irytować. Jest arogancki, bezczelny i zachowuje się jak dupek.
-Gdzie mam buty?
-Tu- wskazał miejsce na podłodze obok nogi skórzanej kanapy. Ruszyłam w tamtą stronę i zajęłam miejsce obok niego. Wciągnęłam na nogi obuwie, które później zaczęłam sznurować podwijając kolano pod brodę. – Jestem Zayn- spojrzałam na niego kątem oka. Zayn dokładnie mi się przyglądał.
-Anna- powiedziałam na odczepne. Skończyłam wiązanie Converse’ ów, po czym złapałam za jego kubek i wzięłam kilka łyków czarnej cieczy. Następnie wstałam i udałam się w stronę wyjścia. Kiedy miałam przekroczyć próg i opuścić jego mieszkanie szarpnął mnie za łokieć oraz przyciągnął do siebie. Musnął moje wargi i ZNOWU uśmiechnął się w charakterystyczny dla siebie sposób.
-Do zobaczenia, An- szybko wykonałam piruet na pięcie i poszłam w stronę schodów, po których zbiegłam. Wolnym krokiem ruszyłam w stronę mojego domu.
Zastanawiam się tylko, dlaczego on mnie pocałował przed moim wyjściem? Przecież my się prawie nie znamy- bo zaledwie kilka godzin temu się poznaliśmy, a przez zbyt dużą dawkę alkoholu we krwi przespaliśmy się, a no i oczywiście znamy swoje imiona. Ja już mam swojego partnera życiowego, a raczej partnerkę. To Kara*.
Jesteśmy razem już z dobre dwa lata. Wszystko zaczęło się od moich nieudanych związków. Po każdej zdradzie tego, dla którego byłam „tą jedyną” popadałam w jeszcze większą depresję- cięłam się, palę i głodziłam.
Najciężej pozbierać mi się było po Davids’ ie. Spędzaliśmy ze sobą całe dnie przez całe siedem miesięcy po czym powiedział mi, że mnie już nie kocha. Nie rozumiem jak tak po prostu z dnia na dzień można przestać kochać? Mama razem z ojcem podjęli decyzję o moich wizytach u psychologa. Zajęli mi również cały tydzień zajęciami dodatkowymi, żebym nie miała czasu się ciąć.
Nawet nie sądziłam, że tak szybko znajdę się pod moim domem. Wyjęłam klucz spod donicy z kwiatem i włożyłam go do dziury, następnie przekręciłam oraz weszłam do środka. W salonie ojciec rozmawiał przez telefon, a mama pewnie siedziała w gabinecie. Moi rodzice są bardzo bogaci. Matka jest znaną i szanowaną projektantką, a kiedyś była modelką, natomiast tata jest biznesmenem i miliarderem. Ma wiele firm, a niedawno  wraz ze swoim najlepszym przyjacielem założył kolejną firmę. Weszłam na schody z zamiarem pójścia do pokoju, ale zatrzymał mnie rodzic.
-Ana dziś na kolację przyjdzie mój dobry przyjaciel wraz z rodziną- przytaknęłam tylko i już chciałam sobie pójść, ale mężczyzna po czterdziestce znowu zaczął mówić:- Ma syna starszego od ciebie, podobno bardzo miły i mądry chłopak…
-Tato przecież to kolacja biznesowa, a nie program „wyswataj swoją córkę”- wbiegłam po marmurowych schodach i poszłam do swojego pokoju. Z garderoby wyjęłam czystą bieliznę oraz ubrania, z którymi zmierzałam w stronę łazienki mieszczącej się w moim azylu. Zdjęłam wczorajsze brudy po czym wrzuciłam je do kosza na pranie. Ubrałam czarną bieliznę, a na nią czarne legginsy i turkusową bluzę. Na nogi wsunęłam moje trampki, a włosy rozczesałam. Z pokoju zabrałam torbę i poszłam w kierunku parku.
Przysiadłam na mojej ulubionej ławeczce po turecku i wyjęłam z firmowej torby sportowej aparat. Zaczęłam robić zdjęcia. Uwielbiam to, to pozwala dostrzec zwykłość. Czasem zazdroszczę tym ludziom, bo mają kochającą się rodzinę. Co jest złego w mojej? Hm… może to, że przez całe życie byłam wychowywana przez nianie. Nie miałam tego, co miały inne dzieciaki- nie mówię tu o zabawkach, bo tych miałam na pęczki. Miłość rodzicielska. Na każde z przedstawień przychodziła moja niania. To właśnie ona była moją matką. To dlatego tak cierpiałam jak dowiedziałam się, że rodzice ją zwolnili. Nie odzywałam się do nich przez ponad miesiąc.
Mój telefon rozdzwonił się jak szalony. Złapałam za niego i przyłożyłam do ucha po naciśnięciu odbierz.
-Halo?
- Ana za kwadrans zaczyna się kolacja! Gdzie ty się włóczysz!?- krzyczał tata.
-Już wracam.
Czasem strasznie mnie to irytuje. Traktuje mnie jak małą dziewczynkę. Jak to sam mówi „taka już rola ojca”. Po powrocie wszystko było już przygotowane przez naszą gosposię, bo gdyby mama gotowała- wszyscy byliby martwi. Po przejściu progu mojego pokoju, wyjęłam z garderoby białą koronkową bluzkę na ramiączkach, czarną spódniczkę przed udo oraz koturny z czarnymi paskami. Pomalowałam sie trochę i rozczesałam włosy. Zeszłam powoli na dół, żeby się nie potknąć. Przed lustrem przeglądała się jeszcze mama, która momentalnie się na mnie popatrzyła i uśmiechnęła. Kobieta podeszła do mnie i zgarnęła moje włosy na ramiona.
-Pięknie wyglądasz, An- posłała mi przyjazny uśmiech, co odwzajemniłam. Ostatnio poświęcają mi multum swojego wolnego czasu. Jak to mówią „lepiej późno, niż wcale”. Do drzwi ktoś zadzwonił i momentalnie pojawił się tata. Otworzył masywny, brązowy prostokąt i…

*Kara- tak właśnie swoją chorobę nazwała Anna. Dziewczyna twierdzi, że jej uzależnienia i depresja zawsze już będą obecne w jej życiu.  


_____________________________
Dobra pierwszy rozdział co o nim myślicie?? Dzięki za komentarze pod prologiem, za głosy w ankietach no i oczywiście za obserwujących!! Jesteście kochanie ;p
buźka miśki ;**

poniedziałek, 3 marca 2014

Prolog



To tak, jakbyś krzyczał,
ale nikt Cię nie słyszy.
Czujesz się zawstydzony,
że ktoś może być tak ważny,
że bez niego jesteś nikim.
Nikt nigdy nie zrozumie, jak bardzo to boli.
Czujesz się tak beznadziejnie,
ale nic nie może Cię ocalić.
A kiedy jest już po wszystkim,
niemal pragniesz, żeby te wszystkie złe rzeczy powróciły,
bo razem z nimi przyjdą też dobre.


 __________________________________
Dobra no to zaczynamy następne fanfiction, tym razem z Zaynem. Jak wam sie podoba prolog?? Mam dla was pytanie: Czy chcecie zakładkę pytania do bohaterów?? 
Obserwujcie, komentujcie i głosujcie w ankietach miśki.
Buźka ;**




Bohaterowie


Anna Evans| An, Ana| 17lat| Londyn
„Jestem jak wiatr- nieuchwytna”

„Mówisz, że kochasz deszcz, ale chowasz się pod parasolką, gdy pada. Mówisz, że kochasz słońce, ale szukasz cienia by się w nim schronić, gdy świeci. Mówisz, że kochasz wiatr, ale zamykasz okno, gdy wieje. Dlatego boję się, gdy mówisz, że mnie kochasz.”

Harry Davids| Hazz| 18lat| Londyn
Nie zrobisz tego! – słowa, po których zrobisz wszystko.”

„Nie trzeba pistoletu żeby zabijać, wystarczy odpowiednio dobrać słowa.”
Zayn Malik| 19lat| Londyn
„Nie bierz życia na serio i tak nie wyjdziesz z niego żywy… więc żyj póki możesz! Nie trać czasu na głupie kłótnie i sprzeczki, nie przejmuj się opinią innych, którzy cie nie znają… baw się! Korzystaj z życia! Po prostu bądź sobą!”

„Zasady są dla zwykłych ludzi. Geniusze potrafią żyć w chaosie.”

Rebecka Torres| Becka| 19lat| Londyn 
„Nigdy się nie poddawaj! Choćby brakowało ci już sił. Nigdy! Bo pamiętaj… gdzieś tam daleko czeka na ciebie szczęście, o które warto było powalczyć.” 

„Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapomniały jak latać…”

Caroline Wilson| Caro, Carol| 19lat| Londyn
„Dziś zrób to czego innym się nie chce, a jutro będziesz miał to czego inni pragną.”

„Nigdy nie zabieraj człowiekowi wszystkiego co ma… bo wtedy nie ma nic do stracenia i jest zdolny do wszystkiego.”

Liam Davids| Li, Liaś| 19lat| Londyn
„Wiem, że czasem bywa źle, ale zapamiętaj jedno- po każdej ciemnej nocy przychodzi jasny dzień, więc nie ważne jak jest wypnij klatę, trzymaj głowę w górze i poradź sobie z tym.”

„Nie jesteś słaby, dopóki nie zaczniesz tak myśleć.”

Adam Stanford| Adaś| 19lat| Londyn
„Gorąco jak cholera, nudy jak cholera, roboty od cholery, a chęci ni cholery.”

„Jeśli nigdy nie upadłeś nigdy nie żyłeś.” 

Kevin Flores| Kev| 18lat| Londyn 
„Każdy ma problemy. Niektórzy tylko lepiej je ukrywają.”

 „Mam być szczery, czy miły?”

Perrie Edwards| Pezz| 19lat|Londyn 
„Jesteś piękna… tylko ten ryj…”

„Wszystkim dogodzić, się nie da, ale wszystkich wkurwić, to już żaden problem.”

Monique Edwards| Moni| 18lat| Londyn
„Weź wyjdź. Tlen marnujesz.”

„Idziesz na dno skurwielu, jak pieprzony Titanic.”