środa, 3 września 2014

19.



|muzyka|   
„I okazuje się, że nikt nas nie okłamywał. To my za dużo sobie wyobrażaliśmy.”

Obudził mnie zimny powiew powietrza, które wpadało przez otwarte na oścież okno. Harrego nie było już obok mnie, ale za to leżała biała karteczka wyrwana prawdopodobnie z zeszytu. Zabrałam świstek i zaczęłam lustrować. Na białym skrawku papieru starannym pismem było napisane:
„Dzień dobry piękna,
Musiałem wracać, bo Liam miał problem i potrzebował pomocy.
Zadzwoń kiedy będziesz potrzebowała pocieszenia lub po prostu będziesz chciała gdzieś wyskoczyć.
Kocham, Harry”
Zmarszczyłam brwi i jeszcze raz przeczytałam wiadomość. Te słowa nie trafiały do mojej głowy, dlatego jeszcze kilka razy czytałam ten sam tekst od początku. Czy on napisał kocham?
Drzwi mojego pokoju otworzyły się, a wszedł przez nie ojciec razem z Zaynem. Mulat był ubrany jak zwykle na czarno, a jego włosy były nienagannie ułożone.
-Żartujesz sobie ze mnie?- prychnęłam z pogardą w głosie. –Po tym wszystkim masz czelność przychodzić do mojego domu?
-Musimy pogadać- westchnął i włożył dłonie w kieszenie czarnej katany.
-Musimy?- zapytałam z rozbawieniem. –Nie mam zamiaru z tobą rozmawiać i chyba Harry do końca ci tego wczoraj nie wyjaśnił- na jego twarzy pojawiła się złość, zupełnie jak na twarzy mojego ojca.
-Czy ja się przesłyszałem?!- wrzasnął Evans. –Powiedziałaś Harry!? Harry Davids!?
-Tak, Harry Davids. Wczoraj byłam z nim- uśmiechnęłam się chytrze w kierunku wyprowadzonego już z równowagi Malika.
-Może nas pan na chwilę zostawić?- mój rodzic przystał na prośbę dziewiętnastolatka, a potem opuścił mój pokój. Zostałam rzucona na pastwę Zayna i o dziwo wcale mnie to nie przerażało, a wręcz przeciwnie – cieszyłam się. Miałam wreszcie okazję, aby się odegrać. Chłopak niepewnie podszedł do mojego łóżka i usiadł na brzegu, nie spuszczając ze mnie wzroku. –Daj mi wyjaśnić- zaczął powoli, na co wywróciłam oczami.
-Która godzina?- całkowicie zlałam temat, na który przyszedł porozmawiać. Może zwyczajnie bałam się, że to ja byłam tą złą w tej całej akcji? Albo nie chciałam czuć znów tego cholernego bólu, który rozrywał moją lewą pierś.
-Siódma trzydzieści- westchnął i złapał za moją dłoń.
-Cholera- mruknęłam i poderwałam się z materaca. Wyjęłam z komody czystą bieliznę, a z garderoby czarne legginsy, biały t-shirt za tyłek oraz jeansową kamizelkę. Szybko pobiegłam do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic, a następnie ubrałam się. Rozczesałam i wysuszyłam włosy, a potem umyłam zęby. Pomalowałam się trochę mocniej niż zwykle, a na koniec psiknęłam perfumami. Po powrocie do pokoju Zayn dalej siedział na tym samym miejscu. Starałam się go zignorować i w pośpiechu spakowałam torbę, aby być przygotowana na lekcjach. W pewnym momencie poczułam dłoń na barku, na co skrzywiłam się lekko. –Czego?- warknęłam.
-Nie bądź zołzą- westchnął i złapał mnie za ramiona odwracając tym samym do siebie twarzą. Mierzyłam się z nim przez kilka sekund wzrokiem.
-Dlaczego? Ty możesz być skurwielem, który posuwa wszystkie szmaty, a ja nie mogę być zołzą?
-To nie tak…
-A właśnie, że tak! Chcę być zołzą! Jeśli cię to wkurza, to będę największą zołzą na świecie, będę się puszczać na prawo i lewo, tylko po to, żeby cie wkurwić!- wrzasnęłam sfrustrowana i dźgnęłam go palcem w klatkę piersiową, która była napięta.
-Nie jesteś dziwką, żeby się puszczać- warknął, na co parsknęłam śmiechem.
-Mogę być kurwą, chcę tylko widzieć jak tracisz nad sobą panowanie. Chcę, żebyś czuł się jak ja- powiedziałam bezuczuciowo i przeczesałam dłonią włosy. –Masz czuć się jak nic niewarta szmata, którą cały czas ktoś rani.
-Nie chciałem- dotknął dłonią mojego policzka i lekko masował. Złapałam za jego kończynę i zdarłam ją ze swojej twarzy, a potem patrząc prosto w jego oczy powiedziałam:
-Wolę, gdy robi to Harry. Jest lepszy od ciebie w łóżku- odwróciłam się na pięcie i przewiesiłam torbę przez ramię. Zadowolona z siebie wyszłam ze swojego pokoju zostawiając go oszołomionego.  Zbiegłam po schodach i opuściłam domu, powolnym krokiem idąc w stronę placówki szkoły. Byłam z siebie dumna jak nigdy.
Wreszcie pokazałam mu, że nie byłam i nigdy nie będę jego zabawką. Ja też mam uczucia i nie dam się wykorzystywać. Jeszcze mu udowodnię, że to on potrzebuje mnie bardziej i jest ode mnie uzależniony, tyle, że ja już nigdy do niego nie wrócę. Fakt faktem czasem mogę się z nim zabawić, ale tylko po to, aby namieszać mu w głowie i doprowadzić go szaleństwa, z którego nawet modlitwy go nie wyprowadzą. Będzie błagał, żebym przestała, a to będzie muzyką dla moich uszu.  On zaczął tą zabawę, a ja z uśmiechem na ustach oraz satysfakcją poprowadzę ją do końca.
Po trzydziestu minutach i małej przerwie na dwa papierosy weszłam do budynku, a następnie do klasy, gdzie od dobrych piętnastu minut trwała lekcja matematyki. Przekroczyłam próg pracowni, a wzrok wszystkich powędrował na mnie. Kyle chytrze się uśmiechnął, a ja niewzruszona usiadłam obok niego.
-Evans- warknął nauczyciel, na co wywróciłam oczami.
-Co?- mruknęłam od niechcenia. –Niech pan sobie daruje granie twardziela, bo mnie to nie rusza. Nic mi pan nie może zrobić, a to czy mnie oblejesz wisi mi- po sali rozniosły się szepty, a Jackson zrezygnował z dalszych starć słownych. Wrócił do wykładu, na jakiś beznadziejny temat, który ani trochę nie przyda nam się w przyszłości.
-Okay, co jest młoda?- spojrzałam na bruneta z uniesionymi brwiami.
-Nic, po prostu mam dość tego, że wszyscy mnie wykorzystują i pouczają. Teraz to ja będę rozdawać karty.
-Dobra- stwierdził lekko zdziwiony oraz z nutką niepewności w głosie. –Harry kazał zapytać, czy Malik się do ciebie odzywał?
-Dziś do mnie przyszedł, ale powiedziałam mu, że jest słaby w łóżku. Szkoda, że nie widziałeś jego miny, kiedy dowiedział się, że spałam z Harrym- zachichotałam, na co on pokręcił głową z politowaniem. Był dziwny, nie ciszył się, że Zayn dostał nauczkę. Co z nim nie tak?!-Co jest?
-Nic, ale to do ciebie nie podobne. Harry mówił, że jesteś najbardziej uroczą istotką na świecie i taką nieśmiałą, a teraz jesteś…
-Suką- dokończyłam.
-Właśnie- mruknął ponuro.- Co się stało?
-Nie dam się więcej wykorzystać- wzruszyłam ramionami. Zadzwonił dzwonek, a ja wyszłam z klasy, po czym udałam się na plac główny. Usiadłam na schodkach i wyjęłam z torby papierosy, po czym odpaliłam jednego.
Mam całkowicie gdzieś, czy wyleją mnie przez to ze szkoły czy nie. Zaciągając się dymem, przyglądałam się reszcie uczniów, którzy spędzali przerwę na dworze. Przez grupkę młodzieży ktoś się przedzierał. Wygrzebałam z torby okulary przeciwsłoneczne, które nasunęłam na nos i odwróciłam głowę ku słońcu. Pogoda była dziś piękna. W rozkoszowaniu się tym boskim stanem w jaki wprowadził mnie smak moich ulubionych papierosów i ciepły klimat przeszkodził mi czyjś cień. Ktoś odchrząknął, a ja od niechcenia spojrzałam na tego samobójcę.
-Monique, mówiłaś o tej małolacie?!- zdziwiła się Perrie, na co wywróciłam oczami. Było tak pięknie, a ty tam u góry zsyłasz mi tą poczwarę jakbym nie mogła mieć jednego szczęśliwego dnia. Dobrze się bawisz? –Zayn jej tylko daje korki- machnęła ręką niezwykle pewna swojego zdania.
-Lizał się z nią, a dziś od niej wychodził i to rano!- pisnęła niewiele niższa od Edwards blondynka.
-Anna, to prawda?- skrzyżowała ręce na piesi i posłała mi karcące spojrzenie. –Czy kiedykolwiek spałaś z Zaynem?
-Może- wzruszyłam lewym ramieniem i niewinną minką.
-Pytam czy spałaś z moim chłopakiem?!- wrzasnęła na cały głos. –Odpowiadaj- ścisnęła za moją szczękę i zmusiła tym samym, żebym stanęła do pionu.
-Zostaw ją- warknął Kyle, który niespodziewanie pojawił się obok mnie.
-A ty co jej adwokat z urzędu?- wykrzywiła twarz ta niższa, tańsza i bardziej wytapetowana podróba Pezz.
-Taa, a ty co tania podróba Dolly Parton?- tłum wokół nas zareagował śmiechem, na co ta furiatka zasyczała niczym kot. –Tylko masz trochę małe cycki, ale przecież stać cię na operacje plastyczne- zalała nas kolejna salwa śmiechu. –Tatuś agent- kontynuował Collins. – Malik nie jest głupi, myślisz, że dlaczego z tobą byłem Mona? Też chciałem kontrakt- te słowa… One zmieniły wszystko… Zayn rano chciał mi to wyjaśnić, a ja potraktowałam go jak… Szmatę. Tyle, że jego zakład z Adamem… Cóż obeszło by się bez niego, ale to przelało moją czarę goryczy.
-Nie spałam z tym ciulem- stwierdziłam bez jakiegokolwiek uczucia. –Po prostu źle mi wytłumaczył jedną rzecz i oblałam test. Obiecał, że pomoże, ale… Cóż teraz znasz prawdę i daj mi spokój, a co do dzisiejszego poranka- spojrzałam na jej siostrę, o której kiedyś wspominał mi również Malik. –Przyszedł zapytać o radę w sprawie waszego związku. Ja mam chłopaka- wzruszyłam ramieniem.
-Serio?- Perrie uniosła na mnie brwi.-Tylko nie mów, że Collinsa- skrzywiła się lekko.
-Harrego- kolejny raz wzruszyłam ramieniem. –Życzę wam szczęścia mimo wszystko- blondynka posłała mi przyjazny uśmiech, który odwzajemniłam. Sama się sobie dziwię, bo jeszcze kilka dni temu miałam ochotę ją uderzyć, ale teraz chciałam, żeby im razem wyszło.
Mówi się, że jeśli się kogoś kocha, to dobro tej osoby jest dla nas ważniejsze i tak właśnie było w tym wypadku. Czy nadal kocham Zayna? Tak, ale w sposób w jaki kochałam naleśniki-ta miłość powoli wygasa, po za tym i tak znalazłby sobie inną po mojej śmierci, musiałby ruszyć na przód. W ten sposób mu to ułatwiam i przygotowuję na moje odejście. Oczywiście będę musiała odbyć jeszcze jedną taką rozmowę z Davids’ em, ale jeszcze nie jestem w stanie określić kiedy, ponieważ dopiero dziś dowiem się ile czasu mojej marnej egzystencji pozostało. Prawdopodobnie spławię go tekstem, że wyjeżdżam na stałe z Londynu lub po prostu powiem, że go zdradziłam, bo nie spełniał moich oczekiwań… Łóżkowych lub… Zostało mi jeszcze trochę dni, dlatego powinnam coś wymyśleć. W końcu jeszcze nie umieram, nie? Poczucie humoru się mnie trzyma mimo mojej… Powiedziałabym: trudniej sytuacji, ale wcale taka nie jest. Jest… Pogodziłam się z tym w wieku piętnastu lat.   
-Z Harrym Davids’ em?!- oburzyła się Monique, a ja przytaknęłam z obojętnym wyrazem twarzy.-Nie możliwe!
-Ale prawdziwe- stwierdziłam.- Znamy się od dawna, ale mieliśmy małą przerwę, a wczoraj się pogodziliśmy, jeśli wiesz co mam na myśli- z lekkim uśmiechem oraz zagryzając dolną wargę spuściłam głowę.
-To dlatego wczoraj nie przyszedł- powiedziała jakby sama do siebie.- Zabawiał się z tobą- prychnęła niedowierzając.- Posuwał cie, a mi wcisnął ściemę, że pomagał Liamowi naprawić auto!- w jej oczach gromadziły się łzy, a we mnie rosła satysfakcja.- Pieprzony oszust!- lamentowała, co powoli zaczęło mnie irytować. Życie jest brutale i pieprzy nas na każdym kroku, ale czy to powód, żeby wyć jak bóbr? Czy ja płaczę, bo zaliczyłam kilka nieudanych związków? Czy płaczę, bo dostaję beznadziejne oceny i moje przejście do następnej klasy graniczy z cudem? Czy płaczę, bo umieram? Nie, bo mam na to wyjebane, a ona powinna wziąć ze mnie przykład. –A ty?! Jak możesz tak po prostu spojrzeć mi w oczy bez wyrzutów sumienia!?- osiemnastolatka zaczęła histeryzować. Och, niech wyluzuje, przecież za niedługo Harreh będzie wolny, niech pozwoli mi do końca skorzystać z życia!
-Bywa- westchnęłam.
-Ty zdziro!- chciała mnie uderzyć, ale Kyle zdążył złapać za jej nadgarstek, tym samym chroniąc mnie przed siarczystym policzkiem.
-Czym sobie zasłużyłam na takie komplementy?- zachichotałam jak mała dziewczynka. Przed oczami przemknęła mi sylwetka Zayna. Dziewiętnastolatek podszedł blisko naszej czwórki przedzierając się przez tłum. Jego szczęka zacisnęła się, gdy zobaczył nasze towarzystwo, a jego brązowe tęczówki były we mnie wpatrzone.
-Ana- zdołał wydusić. –Ja…
-Przestań już dawno o tym zapomniałam, po za tym Kyle mi pomógł i poprawiłam tą ocenę- machnęłam ręką przy okazji puszczając mu oczko oraz dając do zrozumienia, że ma ze mną zagrać w tą bezsensowną grę, dzięki której jego marzenia mogą się spełnić. –Tyle, że teraz biorę korki u Liama i wróciłam do Harrego- uniosłam brwi, które szybko opadły.- Dziękuję, że mnie wspierałeś- posłałam mu słaby uśmiech.
-Żartujesz sobie ze mnie?- zaśmiał się nerwowo. –Co ty dziewczyno pieprzysz!?- uniósł się.
-Jestem szczęśliwa jak nigdy i życzę tego samego tobie i Perrie- uśmiechnęłam się promiennie. –Do zobaczenia- przytuliłam lekko dziewiętnastolatkę, która odwzajemniła gest. –Chodź Kyle, mamy biologię- złapałam bruneta pod ramię i złapałam torbę. Weszliśmy do budynku, a następnie do klasy. Collins dokładnie mnie lustrował, co powoli zaczęło mi działać na nerwy. –O co ci chodzi?- zapytałam z niewinnym uśmieszkiem.
-Wiesz, że nie wychodzi ci granie suki?- wzruszyłam tylko ramionami, a uśmiech całkowicie mnie opuścił, teraz było mi tylko przykro i czułam… Pustkę. –To miłe co dla niego zrobiłaś- spojrzałam na niego i dostrzegłam podziw w jego oczach. –Nadal go kochasz?- zaprzeczyłam kiwając głową na boki.- To dlaczego to zrobiłaś? Mogłaś mu dowalić. To byłaby zemsta godna prawdziwej suki.
-Harry miał racje. Jestem zbyt słaba, by się komuś sprzeciwić i zranić…
-Bo jesteś na to zbyt urocza- dokończył. –Jeszcze nikt nie zawrócił mu tak w głowie jak ty- uśmiechnęłam się lekko. –Wiesz, dlaczego Harry i Zayn się pokłócili?
-O-oni się przyjaźnili?- zapytałam niepewnie.
-Tak, ale dwudziestego piątego czerwca ich przyjaźń została wystawiona na próbę, którą obaj spieprzyli i to przez laskę…
~***~
Siedziałam na skórzanej kanapie w poczekalni prywatnej kliniki doktora John’ a Dolittle – O ironio! Mój lekarz nazywa się jak główny bohater powieści dla dzieci, której autorem jest Hugh Lofting- i czekałam na swoją kolej. Powoli tracąc cierpliwość oraz tego, że moja wizyta była już wcześniej przełożona z powodu remontu wzięłam w dłoń kolorowy magazyn, który zaczęłam przeglądać. Kartkowałam gazetkę, kiedy moją uwagę przykuł artykuł o Lęku i jakości życia młodzieży z białaczką.
-Anna, twoja kolej- westchnęłam i lekko zdenerwowana tym, że w tak żałosny i bezmyślny sposób mi przerwano odłożyłam pisemko. Złapałam za torebkę i weszłam do gabinetu. Wyminęłam specjalistę w drzwiach i usadowiłam się na wygodnym krześle z epoki renesansu, które idealnie współgrało z całą resztą wyposażenia meblowego jak i oczywiście ciemnozielonym kolorem ścian oraz ciemnymi panelami, którymi wyłożona była podłoga. Pięćdziesięcioletni facecik – będący mojego wzrostu- w białym kitlu oraz okrągłych okularkach rodem z Harrego Pottera usiadł w obrotowym fotelu z czarnej ekologicznej skóry. Wyjął moją kartotekę pogwizdując pod nosem. –Jak się czujesz?
-Jakoś- wzruszyłam barkiem.
-Anna- westchnął z bezsilności.- Zaczniesz współpracować? Chcę ci tylko pomóc- lubiłam wizyty u niego, bo zawsze mówił do mnie takim łagodnym głosikiem, że aż robiło mi się ciepło na sercu.
-Tyle, że ja jestem już przygotowana na śmierć- oznajmiłam z leciutkim uśmiechem.
-Masz dopiero siedemnaście lat i całe życie przed sobą, musisz tylko zacząć jeść. Ułożysz sobie życie z chłopakiem, którego kochasz- kontynuował, przyglądając mi się, a ja posyłałam mu nieśmiały uśmiech. –Nie chciałabyś założyć rodziny, wyjść za mąż, czy chociażby pójść na studia? Mogłabyś wieść życie niczym w amerykańskich komediach- zaniosłam się szczerym śmiechem, a w oczach powoli zbierały się łzy. On to tak pięknie ujął i potrafił przekonać do swoich racji. –Masz chłopaka?- pokiwałam ochoczo głową.-Jak się nazywa?
-Harry.
-Czy Harry wie o twojej chorobie?- spojrzał na mnie spod okularów, zapisując coś w karcie.
-Oczywiście, że nie. Nie mogę mu tego zrobić.
-Zastanawiałaś się, co poczuje jeśli stanie w szpitalu nad twoim łóżkiem i zobaczy cie umierającą?- pokiwałam przecząco głową, nie dopuszczę do tego, a on zdąży mnie wcześniej znienawidzić. –Lub gdy dowie się, że umarłaś od twojego ojca?
-On się nie dowie- dodałam pewnym siebie tonem.
-Jesteś stuprocentowo przekonana do swoich racji?
-Tak, bo on mnie znienawidzi. Powiem, że go zdradziłam oraz że wyprowadzam się na stałe do Ameryki.
-Wszystko już sobie zaplanowałaś, co?- przytaknęłam. –Przypominasz mi moją żonę- zmarszczyłam brwi.
-Dlaczego?- wiedziałam, że wkraczam na nieznane wody, ale musiałam zapytać. Musiałam wiedzieć, co się stało, aby uniknąć błędu jakiego dopuściła się owa kobieta.
-Marie była chora na raka nerek, ale nie powiedziała mi. Uwierzysz, że poznaliśmy się w wieku szesnastu lat?- my z Harrym poznaliśmy się rok wcześniej.- Spędzaliśmy ze sobą całe dnie, urywaliśmy się z zajęć- zaśmiał się. Widać, że mu jej brakowało. –Spędziliśmy ze sobą trzy lata, a potem trafiła do szpitala, ponieważ zemdlała, gdy byliśmy na lodowisku i uderzyła głową w taflę. Karetka ją zabrała, a ja dojechałem kilka minut później. Jej rodzice byli już na miejscu i płakali. Pozwolono mi wieść na salę, gdzie leżała podłączona do tych wszystkich kabli- jego głos zadrżał. –Przez następny tydzień mnie zwodziła, że to tylko środki zapobiegawcze i powinna zostać nieco dłużej… W ostatnią godzinę jej życia powiedziała, że mnie kocha i bardzo chciałaby za mnie wyjść, ale czuje, że umiera. Nie zastanawiałem się długo, tylko poszedłem do kaplicy i sprowadziłem księdza, żeby udzielił nam ślubu. Minutę po tym jak ją pocałowałem zmarła- otarł wierzchem dłoni oczy.
-Przepraszam, nie chciałam- było mi głupio. Nie powinnam być, aż tak wścibska. Tym razem przesadziłam i to solidnie. – panie Dolittle, ja naprawdę…
-Nie szkodzi moje dziecko, ale teraz rozmawiamy o tobie… Chciałem przez to powiedzieć, że bardzo go tym skrzywdzisz.
-Nie popełnię tego błędu. Chciałam zapytać ile mniej więcej czasu mi zostało? –mężczyzna głęboko westchnął.
-Zrobimy badania…
____________________________________
 Bardzo lubię ten rozdział i osobiście uważam, że jest najlepszy -huh, ta skromność, nie ma co xd. 
Ogółem mówiąc, dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem.  
Chciałabym, żebyście wyraziły opinię na temat tego rozdziału, bo to dla mnie dużo znaczy - dla was do tylko kilka sekund, a dla mnie WIELKA motywacja oraz MEGA zaciesz na pyszczku ;p
Jeśli macie jakieś pytania to walcie śmiało. 
Buźka miśki ;**

7 komentarzy:

  1. Ej, ona miała być z Zaynem, a nie umierać. Rozdział faktycznie spoko, ale to z Harrym mi nie pasuje ;c

    OdpowiedzUsuń
  2. Chciałabym, aby do końca Anna została z Harrym. Aż mi się chciało płakać gdy czytałam, ale zapanowałam nad tym jakoś. Serio, ten rozdział jest najlepszy. CZekam na next i weny życzę. Już nie mogę się doczekać nexta.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mega rozdział *.* Anna jako suka haha to było dobre ^^ Olls :***

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten rozdział jest piękny. Normalnie nie mogę się doczekać następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  5. super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  6. Wlasnie przeczytalam wszystkie rozdzialy i po prostu nie moge sie doczekac nastepnego. Czekam, od dzis twoja wielka fanka xd
    :********

    OdpowiedzUsuń