niedziela, 26 października 2014

25.



„Być może dla świata jesteś tylko człowiekiem, ale dla mnie jesteś całym światem.”

Czułam się źle. W ułamku sekundy chciałam nawet umrzeć teraz, jednak szybko odgoniłam od siebie ten pomysł zważając na fakt, że pragnę spędzić jeszcze trochę czasu z Harrym, po za tym muszę go przeprosić i już nawet wiem w jaki sposób to zrobię. Miałam całą noc oraz poranek na kontemplowanie i… Wymyśliłam idealne przeprosiny, które powinien przyjąć, a jeśli nie… Cóż próbowałam, ale nie poddam się dopóki mi nie wybaczy.
Na ekranie komórki widniały duże cyfry informujące mnie, że jest godzina siódma trzydzieści. Szybko zwlekłam się z łóżka, następnie wyjęłam czyste ubrania z walizki i wolnym krokiem udałam się do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic oraz doprowadziłam się do stanu przyjęcia. Nałożyłam krótkie szory oraz luźną bluzkę. Rozczesałam włosy, a potem pomalowałam się.
Z pokoju zabrałam torebkę, do której wrzuciłam portfel, komórkę oraz notesik wraz z długopisem. Nabazgrałam jeszcze karteczkę na wypadek, gdyby Hazz wrócił i mnie nie zastał, po czym wyszłam z hotelu.
Pewnie kroczyłam w kierunku budynku, który wczoraj mijaliśmy.
Byłam pewna czego chcę i nic w tym momencie nie mogło wpłynąć na moją decyzję. W głowie miałam tylko jeden obraz, którego za wszelką cenę chciałam się pozbyć, zastąpić go jego przeciwieństwem. Nie mogłam pozbyć się widoku rozczarowania, zawodu i wściekłości na tworzy Davids’ a mimo, że chciałam.
Tuż przed wejściem zadzwonił mój telefon. Wyjęłam urządzenie z torby z głupią nadzieją, że może osobą pragnącą się ze mną skontaktować jest mój chłopak, ale tak nie było. Na wyświetlaczu było zdjęcie… Zayna. Dlaczego do mnie dzwonił? Czy nie zrozumiał tego, co mu ostatnio powiedziałam? A może to jakiś znak? Nie dręczyłam się dłużej pytaniami, na które odpowiedzi były mi nieznane tylko odebrałam.
-Czego ty chcesz, Malik?- jęknęłam z bezsilności. Powoli traciłam cierpliwość do tego faceta. Zachowuje się gorzej niż nastolatka rzucona przez chłopaka – to żałosne jak desperacko próbuje mnie odzyskać mimo, iż zna odpowiedź, która nadal brzmi NIE.
-Musimy pogadać, przyjadę dzisiaj do ciebie.
-Nie…
-Nie wykręcaj się- jego ton był ostry, ale nie bałam się go. Już nie.
-Jestem w Miami, idioto- mruknęłam zażenowana. Przecież jeśli chce ze mną porozmawiać jak cywilizowany człowiek to bardzo chętnie spełnię jego prośbę o ile nie będzie próbował żadnych sztuczek typu skradanie buziaka lub dobranie mi się do majtek.
-Kurwa- ledwo go słyszałam przez ten szept.- Tylko nie mów, że z Harrym.
-A z kim miałabym tutaj być!?- podniosłam głos, ponieważ zachowywał się jak dupek. –Może mi jeszcze powiesz, że powinnam pojechać z Liamem, albo Adasiem?!
-Dobra, nie ważne. Kiedy wracasz?
-Za jakieś cztery dni.
-Okay, to porozmawiasz ze mną?
-Niech stracę- westchnęłam.- Czy to wszystko? Mam ważną sprawę do załatwienia.
-Tak. Nie, zaczekaj!- wywróciłam oczami. Boże, człowieku do rzeczy! –Co u ciebie?
-Żarty sobie stroisz, Zayn?
-To normalne pytanie.
-Kretyn- podsumowałam i rozłączyłam się. Co on sobie wyobraża? Że tak po prostu zapyta jak leci, a ja będę miała mokro w majtkach, bo wielki Pan Perfekcja Malik się mną interesuje?! Co za niedorzeczność! Jego tok myślenia sprawia, że moja samoocena wzrasta.
Złapałam za klamkę i weszłam do salonu. Był podobny do tego, w którym byłam z Zaynem tylko, że dziś wiedziałam czego chcę – już nie byłam tą niezdecydowaną oraz niepewną Anną, która bała się zrobić cholerny inicjał na podbrzuszu. Dziś byłam Anną, która chciała naprawić swoje błędy.
-Laleczko, nie zgubiłaś się czasem?- zapytała jakaś wytatuowana i wykolczykowaną żyleta. Wyglądała… Była brzydka.
-AJ! – po pomieszczeniu rozniosło się warknięcie, a moment później przede mną stał wysoki brunet, który badawczo mi się przyglądał. –W czym mogę pomóc?- uśmiechnął się do mnie.
-Chciałabym przerobić to- uniosłam koszulkę i wskazałam na widniejący już malunek. – Na literkę H, da radę?- zagryzłam wargę, niczym niewinne dziecko chcą, aby jego odpowiedź mnie usatysfakcjonowała.
-Uh, będzie trudno, ale da się zrobić- puścił mi oczko, a potem wystawił dłoń w moją stronę. Złapałam za jego kończynę, dlatego zostałam poprowadzona na fotel. Tatuażysta nakazał mi podwinąć koszulkę co oczywiście uczyniłam. Widać było, że lubi swoją pracę, a już w szczególności uwielbia podziwiać ciała lasek, które chcą tatuaż – cóż , niech się cieszy, ponieważ w innych okolicznościach nie wyskoczyłabym przed nim z bluzki. Przemył malunek specjalnym płynem, a potem chwilę się zastanowił i  zaczął działać.
~***~
Po skończonej pracy zapłaciłam za usługę i zadowolona wyszłam. Nie miałam w planach jeszcze wracać do hotelu, tylko udałam się nad ocean. Usiadłam na małym klifie i przyglądałam się jak fale uderzają o brzeg, jak dzieciaki się bawią czy chociażby obserwowałam beztroskie życie ludzi, którzy nie martwią się swoimi problemami.
Wyjęłam z torebki zeszycik oraz pisak, którym zapisywałam swoje myśli. Notowałam wszystkie te rzeczy, które chciałabym powiedzieć Harremu – jego obecność sprawia, że gubię się w zdaniach i zapominam co było celem mojej mowy, dlatego wolę się przygotować.
Mijała kolejna godzina, a słońce powoli zaczęło znikać za horyzontem – nie miałam odwagi wrócić i spojrzeć mu w twarz. Wiedziałam, że muszę to zrobić prędzej czy później, a świadomość, że jak najszybciej chcę znów być obok niego oraz tęsknota za nim sprawiła, że wolnym krokiem zmierzałam w kierunku hotelu. Wlekłam się jak ślimak, aż do momentu kiedy stanęłam przed drzwiami do naszego pokoju. Wzięłam głęboki wdech i nacisnęłam klamkę wchodząc tym samym do środka.
W pomieszczeniu panował półmrok, a mój chłopak leżał na łóżku tępo wpatrując się w sufit. Zapaliłam światło, w między czasie starając się zapanować nad przyśpieszonym pulsem oraz nerwowym oddechem.
-Harry?- przysiadłam na materacu i dotknęłam jego dłoni, którą w pośpiechu cofną. –Nie rób mi tego- jęknęłam żałośnie.- Dobrze wiesz, że to Z dla mnie nic nie znaczy.
-Nadal je masz- wychrypiał.
-Możesz mnie przez chwilę wysłuchać?
-Nie chcę słuchać twoich tłumaczeń, Anna. Mam do gdzieś, tak jak to co czujesz do Malika, jeśli go kochasz to wypierdalaj do niego. Jebie mnie co was łączy, ale mi daj spokój.
-Uh, możesz chociaż raz dać mi coś powiedzieć zanim zaczniesz głosić swoje osądy?!- rozłożył ręce dając mi tym samym zgodę. Wzięłam głęboki oddech i otworzyłam swój zeszycik, po czym odchrząknęłam i zaczęłam czytać: -Dokładnie pamiętam ten dzień, w którym się poznaliśmy. Było krótko po północy dokładnie o 00.21 wszedłeś do baru i zamówiłeś whiskey. Miałeś na sobie czarną koszulę, której dwa pierwsze guziczki były odpięte i obnażały kawałek twojej idealnej klaty, na której miałeś dwa ptaki. Byłeś wkurzony i mordowałeś wzrokiem barmankę klnąc pod nosem, że wszystkie laski to tanie zdziry- uśmiechnął się lekko, ale nie dałam się rozproszyć, tylko kontynuowałam.- Długo zastanawiałam się czy się do ciebie przysiąść, aż w końcu odważyłam się. Twoje zielone oczy przejrzały mnie na wylot powodując falę gorąca, która oblała moje plecy. Uśmiechnąłeś się zniewalająco i zamówiłeś dla mnie colę, co mi się nie spodobało. Powiedziałam, że jesteś cholernym idiotą i zachowujesz się jak typowy facet, na co odpowiedziałeś, że takie śliczne dziewczyny nie powinny się upijać. Zaśmiałam się z twojego przewrotnego toku myślenia. Zaczęliśmy rozmawiać i w ten sposób się zaprzyjaźniliśmy – Jeśli przyjaźnią można nazwać rozdziewiczenie mnie- kolejna salwa cichego śmiechu opuścił jego usta. –Później spędzaliśmy ze sobą coraz więcej czasu. Pocieszałeś mnie, gdy nie układało mi się w związkach. Byłam taką nieszczęśliwą sierotką, aż do czasu gdy zostaliśmy parą. Uzależniłam się od ciebie, byłam na każde twoje skinienie, a ty… Ty mnie zostawiłeś mówiąc, że znalazłeś inną- pociągnęłam nosem, ponieważ każdy powrót do tego dnia wciąć cholernie boli. –Nie potrafiłam się pozbierać, bo kochałam cię całym sercem. Dopiero po sześciu miesiącach depresji i żałosnego użalania się nad sobą poszłam na tą przeklętą imprezę tylko po to, żeby się upić. Na moje nieszczęście obudziłam się w łóżku Malika, który cały czas szczerzył się głupi. Uwierzysz, że nasi starzy się znają? –uniósł swoje brwi na mnie, ale musiałam skończyć moją mowę. –Uparł się, żeby pojechać na Hawaje i grzebał w moich rzeczach. Znalazł tą cholerną listę, którą co roku uzupełniałam…
-69 życzeń Anny?
-Tak, właśnie tą. Spełnił każde życzenie…
-Nawet to z seksem?
-Harry- mruknęłam poirytowana. –Dasz mi dokończyć?- pokiwał pionowo głową. Poprawił się nerwowo opierając plecy o ramę łóżka. Przestąpiłam z nogi na nogę i kolejny raz odchrząknęłam. –Powiedział, że kocha, a potem… Okłamywał. Założył się o moje uczucia względem niego z Adamem. Po tym jak do mnie przyszedłeś, rano zorientowałam się, że nie mam telefonu i po lekcjach po niego, wtedy to usłyszałam. Wybiegłam, czułam się jak skończona idiotka i dotarło do mnie, że jedyną osobą, która może mnie teraz uspokoić jesteś ty. Kiedy mnie pocałowałeś… Nawet nie wiesz jaka byłam szczęśliwa. Chcę przez to powiedzieć, że jesteś moją jedyną prawdziwą oraz wieczną miłością. Wiem, że jestem trudna, zbyt uczuciowa, ale kocham cię całym sercem i jestem cholernie zazdrosna o każdą dziewczynę, na którą spojrzysz czy chociażby całowałeś, bo przez chwilę miała cząstkę mojego szczęścia- spuściłam głowę, bo to było dla mnie coś nowego. Nigdy nie umiałam powiedzieć mu wprost jak się czuję, a dziś właśnie to zrobiłam. Rozpierała mnie duma, ale również byłam zawstydzona co chyba zauważył, bo w mgnieniu oka znalazł się przede mną i tulił do siebie. Zaciągnęłam się jego perfumami, które przyjemnie drażniły moje nozdrza.
-Też cię kocham, ale jak widzę Malika kręcącego się obok ciebie, albo jak chce cię odzyskać to mnie krew zalewa- wycedził przez zaciśnięte zęby. –Jestem zazdrosny o tego chuja- wbił paznokcie w moje biodra, na co syknęłam. –Przepraszam, czasem mnie poznosi.
-Kocham to w tobie, dla mnie jesteś idealny- wykorzystałam jego chwilę nieuwagi i odpychając na małą odległość, po czym musnęłam jego usta. Wyglądał na zdziwionego, ale teraz chciałam go wykorzystać. Pchnęłam go na łóżko i zaczęłam całować.
-Anna- odepchnął mnie na kawałek.
-Co robisz, Harry?- usiadłam, a on skorzystał z okazji i zamienił nasze pozycje. Odpowiedział mi chytrym uśmieszkiem, który mu wybaczyłam niemalże od razu. Zdjął moją koszulkę i rzucił w kąt, po czym zaczął całować moją szyję. Schodził coraz niżej…
-Żartujesz sobie ze mnie?- mruknął pod nosem i odkleił plasterek. Patrzył niedowierzając w to co właśnie zobaczył. Opuszkiem palca przesunął po malunku. –Zrobiłaś…
-Dla ciebie jestem w stanie zrobić wszystko, Harreh- uśmiechnął się, a potem zwyczajnie ułożył się obok. Podpierał się na łokciu i sunął po tatuażu kciukiem.
Wszystko było takie piękne. Pogodziliśmy się, cieszyliśmy się swoją obecnością, aż znów zebrało mi się na wymioty. Poderwałam się z materaca, po czym pognałam do toalety znów zwracając colę, którą wypiłam wcześniej.
-Wracajmy do Londynu, musisz iść do lekarza.
-Nie chcę wracać, tak czeka tyle problemów.
-Problemów?- uniósł brwi.
-Przepraszam- jęknęłam łapiąc się za głowę i przeczesując włosy. –Zapomniałam ci powiedzieć, że Zayn do mnie dzwonił i chciał się spotkać.
-Zgodziłaś się?- warknął.
-Mam dość tych pieprzonych telefonów i chcę to załatwić raz na zawsze.
-Okay- wyszczerzyłam na niego oczy. To nie możliwe, żeby tak po prostu się zgodził. To… Jest dla mnie szok.- Ale najpierw pójdziesz do lekarza.
-No okay- westchnęłam. Wiedziałam, że w tej sprawie mi nie odpuści.  
___________________________________
Nie chce mi się dziś robić jakiejś długaśnej notki, dlatego tylko wam podziękuję za komentarze i życzę miłej niedzieli.
Buźka miśki ;**

5 komentarzy: