WAŻNA NOTKA POD ROZDZIAŁEM I NIESPODZIANKA
„Bywają chwile, kiedy życie wydaje się kurewsko przytłaczające.”
Uniosłam powieki i chciałam wstać, ale nie mogłam, ponieważ
Zayn cały czas mnie przytulał. Powoli wyswobodziłam się z jego ramion i razem z
ubraniami poszłam do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic. Następnie
założyłam na siebie bieliznę, białą bluzeczkę na drobnych ramiączkach, którą
wpuściłam w czarną spódniczkę z wysokim stanem, w drobne białe wzory. Na nogi
założyłam Converse, a na szyi łańcuszek z serduszkiem. Rozczesałam włosy i
pomalowałam się lekko. Umyłam zęby i psiknęłam się perfumami. Wróciłam do
pokoju i zabrałam torbę, do której włożyłam portfel oraz telefon. Wyszłam z
pokoju, a później z całego hotelu, wcześniej pytając się recepcjonisty, gdzie
jest jakieś centrum handlowe. Dziś dzień zakupów! Mam wygodne buty i cały dzień
na wydawanie kasy rodziców. Trochę to płytkie, ale kocham zakupy, jak każda
dziewczyna. Taksówka zawiozła mnie pod centrum, a ja zapłaciłam, po czym
ruszyłam na podbój sklepów. Przeglądałam masę ciuchów, butów i dodatków. Po
jakiś trzech godzinach mój telefon zaczął dzwonić, dlatego wyjęłam go i nie
patrząc kto chce się ze mną skontaktować, odebrałam.
-Halo?- zapytałam przeglądając letnie sukienki.
-Księżniczko, gdzie mi uciekłaś?
-Poszłam na zakupy.
-Mogłaś mnie obudzić, to poszlibyśmy razem.
-Chciałam żebyś się wyspał.
-O której będziesz?
-Nie wiem, na pewno dzisiaj.
-Bardzo śmieszna, Ana.
-Pa- nie czekając na jego odpowiedź rozłączyłam się. Na
zegarku była już godzina siedemnasta trzydzieści, a mi zostały jeszcze dwa sklepy. Obładowana jak
tragarz himalajski kroczyłam dalej. Na jednym z manekinów była śliczna apaszka,
którą musiałam mieć. Mamie będzie pasowała do oczu. Zmierzyłam w stronę
wystawy, kiedy jakaś dziewczyna również na niego ruszyła. Przyśpieszyłam kroku,
zupełnie jak ona. Zaczęłam biec, ona również. Pędem rzuciłam się na manekina i
dziewczyna również. Obie wylądowałyśmy na podłodze, a ludzie patrzeli na nas
jak na debilki. Zdarłam zielony materiał z szyi manekina i ruszyłam w stronę
kasy.
-Ej laluniu, byłam pierwsza to moja chustka- szarpnęła mnie
za ramię. Dziewczyna wyglądała na jakieś dwadzieścia lat. Była szczupłą
brunetką o brązowych oczach, ubrana w szorty, różowy top oraz sandałki. Za nią
pojawiły się jeszcze dwie dziewczyny, prawdopodobnie jej przyjaciółki.- Oddawaj- wyciągnęła rękę w celu odebrania mi dodatku, jednak cofnęła dłoń,
uniemożliwiając jej to. Na jej twarzy pojawiła się złość, dlatego bałam się, że
mi przywali. Gdyby jednak to zrobiła- oddałabym jej.
-Primo to apaszka z jedwabiu, secondo ja byłam pierwsza,
terzo niech pani skasuje- z tym trzecim zwróciłam się do kasjerki, uprzednio
podając jej przedmiot. Rudowłosa dziewczyna wykonała moje polecenie, a ja
podałam jej platynową kartę. Zadowolona z siebie ruszyłam z kolejną torbą do
sklepu obuwniczego, gdzie zakupiłam czarne rzymianki na koturnie oraz na płaskiej
podeszwie. Zadowolona z zakupów wróciłam do hotelu taksówką.
-Widzę, że zakupy się udały- ciemny blondyn, który pracował
jako boy hotelowy uśmiechnął się do mnie.
-Jak widać- odwzajemniłam gest.
-Daj, pomogę ci- odebrał ode mnie większość toreb i pomógł
mi się zanieść do apartamentu. Podziękowałam mu za to, a on wyszedł. W salonie,
na szklanym stoliku leżała karteczka:
„Przyjdź na plażę księżniczko xx”
Odłożyłam resztę toreb i poszłam nałożyć kostium kąpielowy.
Converse zamieniłam na nowo zakupione sandałki. Zamknęłam pokój i ruszyłam na
plażę.
Już w oddali zauważyłam Malika, który siedział przy barze i zażenowany patrzył w stronę naszych rodziców. Dziewiętnastolatek popijał drinka, kręcąc głową na boki z niedowierzaniem. Nasi rodzice grali w piłkę i wygłupiali się w wodzie. Na sam widok szczęśliwych staruszków, na ustach pojawił mi się szeroki uśmiech. Fajnie, że mają frajdę. Usiadłam obok Malika i poprosiłam o ten sam napój. Uroczy brunet w krótkich szortach i koszule w hawajskie kwiaty podał mi szklankę.
Już w oddali zauważyłam Malika, który siedział przy barze i zażenowany patrzył w stronę naszych rodziców. Dziewiętnastolatek popijał drinka, kręcąc głową na boki z niedowierzaniem. Nasi rodzice grali w piłkę i wygłupiali się w wodzie. Na sam widok szczęśliwych staruszków, na ustach pojawił mi się szeroki uśmiech. Fajnie, że mają frajdę. Usiadłam obok Malika i poprosiłam o ten sam napój. Uroczy brunet w krótkich szortach i koszule w hawajskie kwiaty podał mi szklankę.
-Dzięki- powiedziałam cicho i uśmiechnęłam się do niego, na
co zrobił to samo. – Dobrze się bawisz?- trąciłam lekko mulata, który
momentalnie na mnie spojrzał. Odetchnął z ulgą.
-Patrz – wskazał na naszych rodziców.- Jesteś franca-
stwierdził na co zmarszczyłam brwi.- Zostawiłaś mnie na cały dzień z nimi.
Czemu mi to zrobiłaś, aż tak mnie nie lubisz?- wydął dolną wargę, na co
zachichotałam. Wyglądał tak uroczo i słodko. Pochylił się i cmoknął moje
wargi.- Co robimy jutro?- wzruszyłam ramionami.
-A co chcesz robić?- zaczął ruszać znacząco brwiami.- Zbok-
stwierdziłam. Szczerze? Coraz bardziej zaczynam utwierdzać się w przekonaniu,
że Caroline miała rację co do Malika.
-Przecież nic nie powiedziałem!- zaczął się bronić, na co
tylko wywróciłam oczami. -Zabiorę cie w takie jedno miejsce.
-Byłeś tu już wcześniej?
-Tsa- podrapał się w tył głowy zakłopotany.- Jak byłem mały
razem z rodzicami i rodziną mojej przyjaciółki.- westchnął, a potem poprosił o
jeszcze jednego drinka.
-To fajnie.- stwierdziłam. Te przyjaźnie z dzieciństwa są
najtrwalsze i najlepsze. Pamiętam, że też miałam taką koleżankę, ale wyjechała,
gdy miałam dziewięć lat. To przykre, ponieważ urwał nam się kontakt.
-Nie- stwierdził.- Ona tylko udawała- widać było, że sprawia
mu ból rozmowa o niej. Nie chcę, żeby się męczył.
-Nie musisz…
-Chcę- przyznał, co mnie zdziwiło. Nie musiał mi się
tłumaczyć, przecież sam mówił, że to przyjaciółka z dzieciństwa, jeśli by coś
do niej czuł, byliby razem. – Mieszkaliśmy wtedy w Bradford. Z Natalie całymi
dniami się bawiliśmy, a jej starzy tak po prostu, z dnia na dzień się
wyprowadzili do Stanów.- prychnął. Wkurzony przyłożył dłonią w blat, strącając
tym samym połówkę kokosa, w którym znajdowały się kolorowe słomki. Zaczęłam je
zbierać, kiedy pojawił się ten barman.
-Nie musisz sprzątać po swoim chłopaku- stwierdził i sam
zaczął układać słomki w kubeczku.
-Zayn nie jest moim chłopakiem- na twarzy bruneta pojawił
się szeroki uśmiech.
-Skoczymy gdzieś jutro?
-Nie wiem, przepraszam, ale muszę już iść- wskazałam palcem
w kierunku Malika, który wściekły rzucał kamyki do wody puszczając tak zwane
kaczki. Wstałam i ruszyłam w jego kierunku. Położyłam dłoń na jego ramieniu,
tylko po to żeby zwrócić jego uwagę na moją osobę. Poskutkowało. –Zayn-
jęknęłam, a później go przytuliłam. Chłopak mocno mnie do siebie tulił, a brodę
oparł o moje ramię. Chwilę później schował głowę w zagłębieniu mojej szyi. – Proszę,
nie smuć się- odsunął mnie trochę, a później lekko uśmiechnął, parząc mi prosto
w oczy.
-Jak ty to robisz, co?- zmarszczyłam brwi. Nie mam bladego
pojęcia o czym on do mnie mówi.- Nie ważne jak bardzo zjebany mam dzień, ty
zawsze potrafisz poprawić mi humor, Księżniczko- uśmiechnęłam się lekko, a
dziewiętnastolatek znowu przyciągnął mnie i schował w ramionach.
Pospacerowaliśmy jeszcze brzegiem plaży i poszliśmy na lody.
Około godziny dwudziestej pierwszej wróciliśmy do hotelu. W naszym apartamencie siedzieli rodzice. Tata patrzył na mnie morderczym wzrokiem, który dzięki Bogu nie potrafił zabijać. Po minie mamy widać było, że próbowała go udobruchać, ale jej plan diabli wzięli.
Około godziny dwudziestej pierwszej wróciliśmy do hotelu. W naszym apartamencie siedzieli rodzice. Tata patrzył na mnie morderczym wzrokiem, który dzięki Bogu nie potrafił zabijać. Po minie mamy widać było, że próbowała go udobruchać, ale jej plan diabli wzięli.
-Anna, wytłumacz mi co to jest?!- wrzasnął i wskazał na
torby z zakupami. Zmarszczyłam brwi. Czy on jest ślepy?
-Zakupy?- bardziej zapytałam niż stwierdziłam.
-Widzę, że to zakupy!- ojciec cały czas krzyczał, a mnie po
plecach przebiegł nieprzyjemny dreszcz. Zaczynam się bać człowieka, którego
nazywam tatą. Przecież nigdy taki nie był, zawsze pozwalał robić zakupy. – Wydałaś kilka tysięcy na głupie buty i ciuszki z bazaru!- prychnęłam pod nosem.
-Tak masz rację, zwykłe ciuszki z bazaru!- rzuciłam w niego
torbą z dwiema męskimi koszulami od jego ulubionego projektanta. Ojciec kocha
jego ubrania.- Dla ciebie z bazaru!- wkurzona do granic możliwości wyszłam
trzaskając drzwiami. Jak on może? To nie fair! Zawsze pozwalał i sam mi
powiedział: Wydawaj ile chcesz na
ubrania, jeśli tylko cie to uszczęśliwia. A teraz co robi? Krzyczy po mnie,
tylko dlatego, że robię to, na co mi pozwolił. Ten facet jest bardziej
pokręcony, niż rogi barana.
Zmierzałam w kierunku plaży. Usiadłam na złocistym piachu i podwinęłam kolana pod brodę. Nie będę płakać, bo jestem ponad to. Westchnęłam głęboko i zaczęłam przesiewać piach przez palce. Jest taki miękki i przyjazny w dotyku.
Zmierzałam w kierunku plaży. Usiadłam na złocistym piachu i podwinęłam kolana pod brodę. Nie będę płakać, bo jestem ponad to. Westchnęłam głęboko i zaczęłam przesiewać piach przez palce. Jest taki miękki i przyjazny w dotyku.
-Ana- poczułam jak ktoś kładzie na mnie jakiś materiał.
Później czyjeś dłonie obejmujące mnie w pasie.
-Zayn proszę, nie teraz- wstałam bardzo szybko i zrzuciłam
jego kurtkę ze swoich ramion. Odeszłam na trochę i potarłam swoje ręce. Źle
zrobiłam, pozbywając się jego katany. Mulat nie zważając na moje sprzeciwy,
podszedł do mnie i przytulił. Nie chciałam tego, chciałam być sama, pomyśleć,
uporządkować sobie wszystko, dlatego odepchnęłam go.
-Nie zachowuj się jak dziecko, An- znowu mnie przytulił, z
frustracji zaczęłam okładać jego klatkę piersiową moimi piąstkami. Powoli
traciłam siły i osuwałam się na kolana. Zayn przysiadł ze mną na piachu, który
nadal był gorący jak cholera i dalej trzymał w ramionach. – Będzie dobrze,
zobaczysz. Na pewno się pogodzicie- starał się mnie pocieszyć, ale niezbyt mnie
to przekonało. Nasze kłótnie z ojcem trwają zazwyczaj bardzo długo, a kończy
się na tym, że ja nie wytrzymuję i zaczynam się ciąć. Później chodzę w
ubraniach z długimi rękawami, żeby go nie martwić.
-Nie chcę z nim gadać, nie teraz- powiedziałam bez uczuciowo.
-Nie musisz- byłam zadowolona, że to powiedział. –Chodź tu
do mnie- usadowił mnie między swoimi nogami i obiął w pasie. Siedzieliśmy w
ciszy, ale nadal byłam zdenerwowana i spięta.- Oddychaj powoli- głęboko
wdychałam powietrze nosem, a następnie długo je wypuszczałam ustami. Rytm
mojego serca trochę zwolnił, a mnie częściowo ogarnął spokój.
To niesamowite, że dzięki jego radom i zaleceniom udało mi się uspokoić. Zayn jest niezwykły i jestem mu wdzięczna, że się mną przejmuje oraz za to, że mi pomaga.
-Już dobrze?- pokiwałam głową na potwierdzenie. Czułam się zmęczona, to pewnie przez ten napad szału. Oparłam się o twardy tors chłopaka za mną i przymknęłam oczy.
To niesamowite, że dzięki jego radom i zaleceniom udało mi się uspokoić. Zayn jest niezwykły i jestem mu wdzięczna, że się mną przejmuje oraz za to, że mi pomaga.
-Już dobrze?- pokiwałam głową na potwierdzenie. Czułam się zmęczona, to pewnie przez ten napad szału. Oparłam się o twardy tors chłopaka za mną i przymknęłam oczy.
_______________________________
Dzięki za poprzednie komentarze, ale nie ukrywam, że chciałabym, żeby było ich więcej. Jeśli chodzi o niespodziankę to jest nowy blog, ale tym razem znowu o Louisie:
natomiast jeśli chcecie poczytać coś jeszcze o Zaynie to zapraszam na:
Tata dupa -.-
OdpowiedzUsuńZayn prawidłowo ;)
Rozdział świetny ;D
ooooo <3 Olls ;****
OdpowiedzUsuńcudowne <3
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział wszystko co piszesz jest cudem. Weny i buziaczki ^_~
OdpowiedzUsuńSupeeer piszesz! czekam na następny rozdział :*
OdpowiedzUsuń