poniedziałek, 21 kwietnia 2014

5.



„I jedyne co z tego mam to blizny psychiczne.”

Usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi. Chciałam usiąść obok, ale dziewiętnastolatek nie miał w planach mnie puścić. Przekręciłam tylko głowę w drugi bok, aby zobaczyć kto go odwiedził. Do salonu wszedł Liam, który był lekko zmieszany całą sytuacją. Potrząsnął głową, a potem usiadł na fotelu.
-Czy ty nie jesteś czasem z Harrym?- popatrzył na mnie zza zmarszczonych brwi.
-Teoretycznie – mruknęłam od niechcenia.
-Co tu robisz?
-Uczy się- tym razem na jedno z pytań, które zadawał właśnie na tym przesłuchaniu Davids, odpowiedział Zayn.
-Przeleciałeś ją?!- zdziwił się, na co wywróciłam oczami. No ludzie byłam pijana. Przecież faceci sami nie są lepsi jak są pod wpływem alkoholu, dlaczego to zawsze my kobiety mamy być te gorsze? Też mamy prawo zaszaleć i pójść do klubu, gdzie upijemy się i damy upust wszystkim emocją. No co jest z tym światem pełnym stereotypów, które mówią, że kobiety mają tylko siedzieć w kuchni przy garach?
-Wcześniej, gadaj co się stało.
-Hazz ma sapy o to, że podwalasz się do Anny.
-No i w związku z tym?- Malik zupełnie się tym nie przejął. Pochwycił kubek, który stał na szklanej ławie i napił się, po czym odstawił naczynie na to samo miejsce.
-Zayn, to mój młodszy brat, więc łaskawie proszę nie prowokuj go i jej – wskazał na mnie- W to nie mieszaj.
-Ona już jest w to zamieszana jakbyś nie zauważył. To była twojego braciszka, który sądzi, że ma ją na wyłączność.
-Stary przyjaźnimy się i to długo. Dla świętego spokoju, zrób to- mulat wywrócił oczami, po czym niechętnie przytaknął. Na twarzy starszego Davids’ a pojawił się uśmiech, a potem wstał i przybili sobie sztamę. Ciemny blondyn opuścił mieszkanie mojego nauczyciela, który teraz zbyt nachalnie mi się przyglądał.
-Nie zamierzasz tego zostawić, prawda?- uśmiechnął się chytrze, a potem wzruszył ramionami.
-Po ilu jutro kończysz?
-Kończę, kiedy chcę- prychnął krótkim śmiechem pod nosem.
-Z czego się zrywasz?
-Z dwóch godzin w-fu, bo nie lubie się przemęczać. Obejrzymy jakiś film?
-Jasne, a co chcesz?
-Iluzje masz?- pokiwał głową kilka razy w górę i w dół. Wstał i podszedł do kina domowego oraz włączył film. Skierował się jeszcze do kuchni, a chwilę później siedział obok mnie z popcornem i dwoma szklankami coli. Na początku skupialiśmy się na oglądanym video, jednak później zaczęliśmy rzucać w siebie nawzajem popcornem. Całą wojnę na kukurydzę rozpętał Malik, krótko po moim komentarzu, że Jack Wilder jest mega przystojny i nie pogniewałabym się, gdyby mi po czarował. Oczywiście chodzi mi o sztuczki iluzjonistyczne, a nie propozycje niemoralne.
Popcorn miałam we włosach, za koszulką i pełno było go na podłodze. Niespodziewanie dziewiętnastolatek pochylił się nade mną i naparł swoimi wargami na moje. Odwzajemniłam pocałunek, ponieważ on nieziemsko całuje. Opierałam się łopatkami o podłokietnik sofy, a jedną ręką przyciągałam mulata bliżej siebie, zupełnie tak jak on mnie. Nogami oplotłam go wokół bioder, nie pozwalając mu przestać. Przerwało nam pukanie do drzwi.- Otwórz- westchnęłam, gdy zaczął całować moją szyję.
-Ona zaraz sobie pójdzie- odepchnęłam go. Całkowicie zapomniałam, że jego status brzmi: w związku, z jakąś blondyną. Wstałam i poszłam do łazienki, gdzie przemyłam twarz zimną wodą. Spojrzałam w lustro i znowu ją zobaczyłam. Widziałam dziewczynę, która pakuje się w najgorsze bagno. Znowu się zakochuje, a przecież obiecałam sobie, że więcej tego nie zrobię. Poprawiłam koszulkę, po czym wróciłam do salonu. Zayn kłócił się z tlenioną blondynką.
-O- spojrzała na mnie i się sztucznie uśmiechnęła. – Czyli to są te twoje „ważne sprawy”- zrobiła w powietrzu cudzysłów.- Wiesz co Zayn?! Zdecyduj się! Skoro wolisz małolaty to twoja sprawa, ale mnie daj spokój!
-On mnie uczy matmy i chemii- powiedziałam zażenowana tą ckliwą scenką zazdrości. Aż mi się dźwigać zaczęło. Jak można być z taką zazdrośnicą, która robi ci wyrzuty przy każdej okazji?
-Co?- zmieszana i troche zawstydzona spojrzała na mulata, a potem na mnie.
-Dobra ja już spadam. Pa i dzięki- ubrałam buty, następnie płaszczyk i przewiesiłam torbę przez ramię. Opuściłam mieszkanie Malika, który był lekko podenerwowany.
Wolnym krokiem zmierzałam w stronę mojego domu. Było po dwudziestej, a ja byłam już pod domem. Po przekroczeniu progu, słychać było już głośną rozmowę oraz komentarze typu: „No dawaj, dawaj, dawaj…”, „Strzelaj!”, „Gool!”. Jezu ojciec z kolegami ogląda mecz. Przeszłam przez salon, mówiąc ciche cześć i skierowałam się do kuchni, gdzie siedziała mama z rodzicielką Zayna. – Hej- mruknęłam i wyjęłam z lodówki wodę, z którą  usiadłam przy stole. Kobiety malowały paznokcie i rozmawiały o jakiejś nowej linii butów. Powoli zaczęłam sączyć bezbarwną ciecz, ale też słuchałam ich.
-An, co to za historia z twoimi zagrożeniami?- nagle zagadała mama. Miała do mnie wyrzuty, a ja jako odpowiedź wzruszyłam ramionami. –Znajdziemy ci korepetytora…
-Nie trzeba. Zayn powiedział tacie, że mnie będzie uczył. Właśnie od niego wracam.-na twarzy pani Malik i mojej mamy pojawił się szeroki uśmiech. Po chwili jednak zorientowałam się o co im chodziło. Wykrzywiłam twarz w grymasie. Odwróciłam się na pięcie i już miałam pójść do siebie, ale usłyszałam jeszcze ich chichoty.
-Zabezpieczajcie się- powiedziały niemalże równocześnie. Czułam się zażenowana, czy jego matka nie wie, że jej syn kogoś ma? Dziwne, prawda? Szczerze? Nie obchodzi mnie to.
Wolnym krokiem weszłam po schodach i skierowałam się do mojego pokoju. Zdjęłam swoje ubrania, które rzuciłam na podłogę i wciągnęłam przez głowę starą koszulkę Harrego.
Tak wiem, to głupie i chore mieć w szafie ubrania byłego, ale jeśli chodzi o ten t-shirt, to on jest moim ulubionym. Nawet jeśli miałby tu przyjść i grozić mi śmiercią, nie oddałabym mu jej, bo jest wygodna, miękka i kocham w niej spać.
Włożyłam komórkę pod poduszkę i sama położyłam się do łóżka. Szczelnie opatuliłam się kołdrą i już miałam zasnąć, kiedy ten pieprzony telefon zaczął dzwonić. Niechętnie złapałam go do ręki i odebrałam.
-Czego ty chcesz?- nie miałam siły z nim gadać, a zwłaszcza teraz kiedy ledwo żyję. Jedyne o czym marzę to sen.
-An, głupio wyszło z Pezz- jejku, czym sobie zasłużyłam, na to, aby poznać jej imię? Uważa mnie pewnie za przyjaciółkę, której może się wyżalić. – Przyjdziesz jutro?
-Nie.
-Czemu?
-Bo mam lekcje.
-Po lekcjach, geniuszu mój – prychnęłam pod nosem.
-Daj mi spokój, chce mi się spać- nie czekając na odpowiedź rozłączyłam się i odłożyłam urządzenie na jego stałe miejsce. Przytuliłam głowę do poduchy i zasnęłam. 
__________________________________
Wiem, że ten rozdział jest krótki i baaardzo nudny, ale już na to nic nie poradzę. Chciałam dodać, bo dawno nie dodawałam tutaj. Dziękuję za komentarze.
Bardzo proszę komentujcie, wtedy szybciej dodam nexta i będę miała więcej weny, co skutkuje tym, że rozdział będzie ciekawszy ;p
Buźka miśki ;**

6 komentarzy:

  1. Racja ze krotki ale świetny x czekam z niecierpliwością na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to koniec, jak? Q.Q Czekam, czekam na next C:

    OdpowiedzUsuń
  3. ojej ojej *,*
    czekam na następny i weny życzę c;

    OdpowiedzUsuń
  4. Zostawiłaś link, więc o to i jestem! :) Nie mam się zupełnie do czego przyczepić, piszesz dobrze, nawet bardzo dobrze. Blog jest fajny wizualnie, a tematyka ciekawa. Życzę dalszej weny! :) / http://nobody-compares-to-you6.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń