„Czasem mam
pragnienie, żeby zacząć moje życie od nowa.”
Zapięłam płaszczyk i przewiesiłam torbę przez ramię. Wyszłam
zamykając drzwi i ruszyłam wolnym krokiem w stronę szkoły. Naprawę nie mam dziś
ochoty na zdobywanie wiedzy. Mamy kwiecień jest zimno jak cholera, a ja mam
dzisiaj lekcje do szesnastej. Wsunęłam ręce do kieszeni i głęboko wzdychając
stawiałam kolejne kroki na przód.
Cała trasa zajęła mi dwadzieścia pięć minut. Po przekroczeniu progu budynku obrałam kierunek na szatnię, gdzie zostawiłam wierzchnią warstwę odzieży, a potem ruszyłam w stronę klasy od biologii. Zajęłam moją ławkę z tyłu pod oknem i wyjęłam książkę, zeszyt oraz długopis. Do sali weszła panna Green jak zwykle ubrana w swoim stylu- spódnica za kolana, workowaty sweter i te okropne szpitalne buty. Brązowe włosy miała spięte w cienką kitkę, a na nosie czarne kujonki. Kobieta po czterdziestce zajęła miejsce za biurkiem, a następnie odczytała listę obecności.
Cała trasa zajęła mi dwadzieścia pięć minut. Po przekroczeniu progu budynku obrałam kierunek na szatnię, gdzie zostawiłam wierzchnią warstwę odzieży, a potem ruszyłam w stronę klasy od biologii. Zajęłam moją ławkę z tyłu pod oknem i wyjęłam książkę, zeszyt oraz długopis. Do sali weszła panna Green jak zwykle ubrana w swoim stylu- spódnica za kolana, workowaty sweter i te okropne szpitalne buty. Brązowe włosy miała spięte w cienką kitkę, a na nosie czarne kujonki. Kobieta po czterdziestce zajęła miejsce za biurkiem, a następnie odczytała listę obecności.
-Sprawdziłam testy- oznajmiła, a ja zakryłam sobie twarz
dłonią. Znowu dostanę pałę, a ona będzie prawiła mi kazania, że jeśli nie
zacznę się uczyć to mnie obleje z biologii. – Camila bardzo ładna praca, sześć-
no jasne. Dziwne, żeby kujonka dostała dwóję. Blondynka w podobnych okularach
oraz ubrana w workowate jeansy, zdarte trampki oraz sweter z kleksem na
przedzie, ruszyła w stronę biurka. Podziękowała i po odebraniu kartki cała w
skowronkach ruszyła na swoje miejsce. Później w jej ślady poszła Kim, Olaf,
Trent oraz inni. – Anna – zagryzłam wargę, a potem wstałam i podeszłam do
Green. Kobieta spojrzała na mnie spod okularów, a potem oddała kartkę.- Anna
chyba nie muszę powtarzać, że powinnaś zacząć się uczyć?- skupiłam swój wzrok na krajobrazie na oknem.
Nie chce mi się teraz słuchać jej kazań, tym bardziej, że mam więcej
WAŻNIEJSZYCH problemów na głowie. –Może potrzebujesz pomocy? Mogłabym zapytać
dyrektora, albo ty mogłabyś poprosić Camilę o pomoc- wiatr wiał jak szalony, a
drzewa wykrzywiały się w lewo i prawo.- Anna słuchasz mnie?- niebo było
pochmurne i tylko czekać na deszcz.- Usiądź dziecko- westchnęła z bezsilności.
Odwróciłam się i wróciłam na swoje miejsce. Całą lekcję zastanawiałam się jak
mam sobie poradzić z tymi wszystkim problemami. Co mam zrobić z Harrym? Jak
zdać? Jak pozbyć się tego całego bałaganu z mojego życia? Jedyne sensowne
rozwiązanie jakie znajduję, to skończyć z tym wszystkim. Nie chcę czuć ciągłego
bólu i rozczarowania. – Anna nie wychodzisz?- uniosłam głowę i zorientowałam
się, że nikogo oprócz mnie i nauczycielki nie ma w klasie. Wrzuciłam swoje
rzeczy do torby i ruszyłam w kierunku drzwi.- Zaczekaj dziecko.
-Stało się coś?
-Chciałabym cie zapytać o to samo. Rok temu byłaś wzorową
uczennicą, a teraz? Wagary, zagrożenia… Anna powiedz co się dzieje, postaram ci
się pomóc.
-Może pójdziesz na rozmowę do pani psycholog?
-Nie ma takiej potrzeby- wyszłam trzaskając drzwiami. Mam
nadzieję, że ona odpuści, zwłaszcza tym razem. Jest strasznie wścibska i zawsze
wszędzie się pcha. Przyłapała mnie na wagarach- wysłała do dyrektora, a potem
jeszcze musiałam iść do psychologa szkolnego.
Wrzuciłam do szafki książki i wyjęłam matematykę, historię, geografię i chemię. Ruszyłam schodami na trzecie piętro. Sala była zamknięta, dlatego usiadłam pod ścianą głęboko wzdychając. Cały spokój, który teraz ogarnął moje ciało przerwał ten pierdolony telefon, który wyjęłam z kieszeni. Dostałam SMSa od Malika. Jedno co mnie naprawdę dziwi to to skąd on ma mój numer!? Nie podawałam mu, chyba, że sam go wpisał tej nocy.
Wrzuciłam do szafki książki i wyjęłam matematykę, historię, geografię i chemię. Ruszyłam schodami na trzecie piętro. Sala była zamknięta, dlatego usiadłam pod ścianą głęboko wzdychając. Cały spokój, który teraz ogarnął moje ciało przerwał ten pierdolony telefon, który wyjęłam z kieszeni. Dostałam SMSa od Malika. Jedno co mnie naprawdę dziwi to to skąd on ma mój numer!? Nie podawałam mu, chyba, że sam go wpisał tej nocy.
________________
Od: Zayn
Księżniczko musimy pogadać
________________
Nie mam najmniejszej ochoty z nim rozmawiać. Nie dziś, nie
jutro, wcale. Wszystko przez niego. Dlaczego musiałam go poznać!? Moje
problemy- od których ledwo co się uwolniłam- znowu do mnie wróciły. Za co!?
Pytam za co mnie to spotyka? Nie odpisałam mu i poderwałam się wchodząc do
klasy zaraz po nauczycielce i reszcie uczniów. Znowu siedziałam w ostatniej
ławce, a głowę ułożyłam na blacie. Ktoś zajął miejsce obok mnie co jest dziwne,
bo od zawsze siedzę sama. Spojrzałam na intruza, który znowu przeszkadza w
moich wewnętrznych refleksjach. Camila posłała mi szeroki uśmiech i rozpakowała
się.
-Ławki ci się pomyliły?- zapytałam oziębłym tonem. Nie lubię
jej mimo, że nic mi nie zrobiła. Nigdy z nią nie gadałam i nie zamierzałam
tego zmieniać. Jestem odludkiem i chcę nim pozostać, a ona uniemożliwia mi to.
-Anna przeszkadzam ci?!- wrzasnął nauczyciel na całą klasę,
która automatycznie przekierowała swój wzrok na mnie i Camilę. Pokręciłam
przecząco głową. – Nie za ciekawie poszedł wam sprawdzian- westchnęłam z
bezsilności. Nie zdam, a ojciec zabierze mi kartę kredytową. Boże mówię teraz
jak te głupie blondynki z amerykańskich komedii. Chodzi mi o to, że od dziecka
marzyłam, żeby być projektantką, albo modelką, bo to jedyne czym naprawdę się
interesuję. – Kto rozda?- rękę uniósł chudy dryblas, który nie dość, że jest
kujonem to jeszcze zachowuje się jak mały pedałek. Matt złapał plik kartek i
zaczął chodzić po klasie rozdając nasze prace.
-Cami znowu lepsza ode mnie- uśmiechnął się sztucznie- A ty
Anna znowu najgorsza- westchnął i wypiął się jak kogucik.
-Matt odpuść sobie- odwrócił się do nas Tom, który stanął w
mojej obronie. Nie mam pojęcia dlaczego to zrobił, ale miło z jego strony. –
Ana jest mądrzejsza od ciebie.
-W nieznaczących rzeczach na pewno.
-Ale dis – mruknęłam, ale chłopak to usłyszał. Fuknął, a
potem odwrócił się i wrócił do swojego zadania. – Dzięki- uniosłam lewy kącik w
stronę Toma, który tylko puścił mi oczko, a potem odwrócił się. Nauczyciel już
miał zacząć temat, kiedy do klasy weszła pani psycholog.
-Anna zabierz swoje rzeczy i chodź- pokiwałam głową z niedowierzaniem. Po jaką cholerę ta baba ingeruje w ogóle w moje życie!?
Zgarnęłam wszystko do torby, którą zawiesiłam na ramię i wyszłam. Szłam tuż za
kobietą, kiedy mój telefon zaczął dzwonić. Na ekranie pojawiła się fotka Zayna.
Jezu, że też musiałam przespać się z pajacem, który robi sobie słitaśne fotki
cudzymi telefonami. Odrzuciłam połączenie. Kobieta otworzyła drzwi i wpuściła
mnie przodem. Zajęłam miejsce na krześle, a blondynka naprzeciwko mnie.
-Anna masz jakieś kłopoty?- pokiwałam przecząco głową.- Panna Green mówiła, że masz coraz gorsze wyniki, czym to jest spowodowane? –
nie zamierzałam jej się wyżalać. Moje sprawy i sama się z nimi uporam bez
niczyjej pomocy.- W domu źle się dzieje? Problemy z rówieśnikami? Może chłopak?
Anna, powiedz, to ci pomoże.
-Wszystko jest dobrze. Panna Green jak zwykle przesadza i
wtyka nos w nieswoje sprawy. Mam problemy ze skupieniem się, co jest
spowodowane stresem szkolnym, egzaminy, testy
i kartkówki. Tyle. Po prostu stres, nic więcej. Mogę już iść?-
powiedziałam wszystko na jednym oddechu, na co pani Black pokiwała głową na
boki. Wyjęła z szuflady stertę kartek, na których były kleksy.
-Powiedz teraz z czym one ci się kojarzą- pokazywała mi
białe arkusze, które przedstawiały zwykłe plamy, albo kojarzyły mi się z
różnymi zbereźnymi rzeczami. Powiedziałam, że nic poza kleksami mi nie
przypominają. Siedziałam może tam z godzinę i nic szczególnego jej nie
powiedziałam. Właściwie to wcale się nie odzywałam, jedyne słowa, które padły z
moich ust, to te na początku. Kobieta zrezygnowana powiedziała, że mogę pójść
na zajęcia i tak też zrobiłam. Kolejne lekcje wlekły się nieubłaganie, dlatego
byłam taka szczęśliwa, gdy zadzwonił ostatni dzwonek. Ubrałam w szatni mój
płaszczyk i wyszłam na mroźne powietrze.
Ponad połowa dziewczyn ze szkoły oraz mojej klasy były zgromadzone wokół samochodu jakiegoś chłopaka. Niezbyt mnie to interesowało i nie zwracałam uwagi na tą ckliwą scenkę, w której każda z tych lasek wzdycha, ślini się i robi maślane oczy w stronę jakiegoś gościa.
Ponad połowa dziewczyn ze szkoły oraz mojej klasy były zgromadzone wokół samochodu jakiegoś chłopaka. Niezbyt mnie to interesowało i nie zwracałam uwagi na tą ckliwą scenkę, w której każda z tych lasek wzdycha, ślini się i robi maślane oczy w stronę jakiegoś gościa.
-Ana!- niechętnie odwróciłam głowę i zobaczyłam mulata,
który przedziera się przez stadko wielbicielek. Dotarł do mnie, a potem cmoknął
przelotnie w usta. –Dlaczego nie odbierasz?
-Nie miałam ochoty, poza tym przez ciebie znowu muszę męczyć
się z Harrym.
-Nie musisz- wywróciłam oczami.- Pomogę ci.
-Nie potrzebuję twojej pomocy. Sama sobie świetnie radzę,
Zayn. A przy okazji skąd wiesz, że chodzę tu do szkoły?
-Powiedzmy, że twój ojciec kazał mi po ciebie przyjechać, bo
dostał jakiś telefon od twojej nauczycielki- przywaliłam sobie dłonią w czoło.
Czy ta kobieta nie ma nic pożyteczniejszego do roboty tylko interweniowanie w
moje życie? No ludzie, tak trudno znaleźć sobie jakieś hobby? Nie sądzę! Jeśli
powiedziała tacie o zagrożeniach to ja się chyba załamię…- Ana znowu się
zawiesiłaś.
-Zayn, nie mam ochoty na żarty- jęknęłam, na co on mnie tylko
przytulił. Szczerze? Spodobało mi się to. Czasem dobrze jest poczuć czyjąś
bliskość oraz to, że ktoś cie wspiera i przejmuje się tobą.
-Co się takiego stało?- zapytał obierając podbródek o mój
czubek głowy.
-Powiem ci w aucie- mulat odsunął mnie od siebie, po czym
znowu przelotnie musnął moje usta. Złapał za mój nadgarstek i równo szliśmy w
stronę czarnego audi. Te wszystkie tapeciary, kujonki i zwykłe, niewyróżniające
się z tłumu dziewczyny patrzyły z zazdrością. Nie rusza mnie to, bo mnie z tym
brunetem nic nie łączy. Wsiedliśmy do wozu, a dziewiętnastolatek odpalił
silnik, po czym odjechał z piskiem opon. Szpaner. Te jego wielbicielki z pewnością
miały już mokro w majtkach.
-Więc?- zmarszczyłam brwi. Malik odwrócił głowę i patrzył na
mnie wyczekująco.
-Patrz na drogę- upomniałam go, ponieważ mam lepsze rzeczy
do roboty niż leżenie w szpitalnym łóżku i gapienie się w okno lub na ścianę.- Powiedzmy, że małe kłopoty.
-Żadna nowość- mruknął.- Znamy się trzy dni, a ty masz
więcej problemów niż lat- wywróciłam oczami. Resztę drogi z nim nie
rozmawiałam.
Po dwudziestu minutach zatrzymał samochód przed budynkiem, a potem ruszyliśmy w stronę gabinetu mojego ojca. W środku był na całe szczęście jakiś facet w garniturze i teczką. Jeśli dobrze sądzę, to ma teraz klienta i mnie męczyć nie będzie.
Po dwudziestu minutach zatrzymał samochód przed budynkiem, a potem ruszyliśmy w stronę gabinetu mojego ojca. W środku był na całe szczęście jakiś facet w garniturze i teczką. Jeśli dobrze sądzę, to ma teraz klienta i mnie męczyć nie będzie.
-Przepraszam cie na chwilę Dave – wstał zza biurka, a potem
nakazał przejść do sali konferencyjnej. Wskazał na krzesło, na którym usiadłam,
a on wraz z mulatem stali nade mną.- Ana, dzwoniła panna Green i mówiła, że
strasznie opuściłaś się w nauce.
-Nie prawda- powiedziałam pod nosem.
-Dziewczyno czy ty się słyszysz!? Masz trzy zagrożenia! Za
niedługo kończy się rok, a ty co!? Wagary, zagrożenia, wizyty u psychologa
szkolnego, koza! Anna co ty robisz ze swoim życiem!? Co ja mam z tobą zrobić?-
ton głosu taty złagodniał. Nie patrzyłam na niego, bo się bałam zobaczyć to
rozczarowanie w jego oczach. – Jak zamierzasz zdać?
-An chciała, żebym ją pouczył- całkowicie zadziwiona tą
odpowiedzią z ust Zayna, w oszołomieniu i szeroko otwartymi oczami na niego
patrzyłam. Kpi sobie? Nie przypominam sobie tego, więc dlaczego to robi? – Mieliśmy dzisiaj jechać do mnie, dlatego powinienem ją przywieźć gdzieś po
dziewiątej- ojciec spojrzał na mnie, a potem na chłopaka.
-Dobrze- westchnął, a potem wyszliśmy. Znowu wsiedliśmy do
jego wozu i pojechaliśmy.
-Po co to robisz?
-Robię co?- teraz to był naprawdę skupiony na drodze. W
błyskawicznym tempie wymijał innych uczestników ruchu drogowego, nawet na mnie
nie patrząc kątem oka.
-Dlaczego powiedziałeś mu, że mnie pouczysz?
-Bo będę cie uczył, jak mieć własne zdanie. Czemu nie
powiesz Harremu, że ma dać ci spokój?
-To nie takie proste jak ci się wydaje- zaparkował pod
budynkiem swojego mieszkania. Po wejściu do środka, skierowaliśmy się do windy,
która zawiozła nas na ostatnie piętro. Dziewiętnastolatek otworzył drzwi i
puścił mnie przodem. Zdjęłam obuwie i skierowałam się w stronę sofy.
-Chcesz coś do picia?- pokiwałam poziomo głową, a on sam
zrobił sobie kawę, z którą usiadł obok mnie. – To z czym masz problem?- z
życiem.
-Matma, chemia i biologia- mulat zakrztusił się napojem.
-Serio? Biologia!?- zdziwił się.- Jesteś dobra w te klocki i
masz zagrożenie z biologii!?
-Biologia to nie tylko seks, a ty jesteś niewyżyty
seksualnie co wnioskuję po tym, że masz dziewczynę, a zdradzasz ją na prawo i
lewo. – już miał zabrać głos i dojechać mi jakąś ciętą ripostą, ale nie
pozwoliłam mu dość do słowa, tylko mówiłam dalej.- I nie, to nie jest moje
zdanie, bo jak sam powiedziałeś znamy się zaledwie trzy dni, tylko stwierdzam
to po wypowiedzi Caro, która nazwała cie męską dziwką w klubie- uśmiechnęłam
się lekko zabierając mu kubek z ręki i upijając łyka.
-Podobno nie chcesz pić.
-Nie wypiłabym całości, dlatego napiję się z tobą z jednego
kubka, jeśli ci to nie przeszkadza- zaśmiał sie pod nosem, a potem oparł się
plecami o oparcie sofy. Zarzucił ramię na moje barki i przyciągnął do swojej
klatki piersiowej.
-Oj, Księżniczko nawet sobie nie wyobrażasz jaką mam teraz
na ciebie ochotę- pocałował mnie w czoło. Siedzieliśmy tak dość długo w ciszy,
wsłuchując się w nasze oddechy. – An chodź.
-Gdzie?
-Do sypialni?
-Po co?
-Pouczę cie…
-Sam mówiłeś, że jestem dobra, a biologia to nie tylko
kontakt płciowy.
-Masz zagrożenie z chemii. Miłość to chemia – usadowił mnie
sobie na kolanach. Dłonie trzymał na moich udach i gładził je.
-To nie jest miłość- pokiwałam głową na boki, żeby
podkreślić fakt, że się z nim nie zgadam.- Poza tym jak już wcześniej
wspomniałeś miłość to chemia, ale seks to fizyka. Ja z fizyki zagrożenia nie
mam, dlatego nie zamierzam wskakiwać ci do łóżka. – zaśmiał sie pod nosem, na
co zmarszczyłam nos. Zayn pacnął mnie w niego, a potem przeniósł dłoń na mój
policzek, który zaczął gładzić.
-Wiesz, że jesteś mądra?- pokiwałam pionowo głową.- Czemu
masz zagrożenia?
-Bo jak to ktoś dziś elokwentnie ujął jestem mądra w
rzeczach nieistotnych- zgarnęłam niesforny kosmyk włosów do tyłu, po czym znowu
napiłam się łyka kofeiny.
-Ana jeśli byś chciała to byś udowodniła wszystkim, że
potrafisz osiągnąć coś nie tylko za sprawą ślicznej buźki.
-Uważasz, że mam śliczną buźkę?- zdziwiłam się jego
wypowiedzią, ponieważ nikt jeszcze mi nie powiedział, że jestem śliczna. To
miłe i urocze z jego strony. Chłopak na potwierdzenie moich słów potrząsnął
głową kilka razy w górę i dół. Pocałowałam go w policzek, a potem przytuliłam
się do jego torsu. Malik objął mnie ramieniem i gładził moje plecy.
_______________________________
Rozdział 4 za nami jak wam sie podoba?
ŚWIETNY! <3
OdpowiedzUsuńDodawaj częściej!
Wow! Kocham normalnie!
OdpowiedzUsuńNie wiem co mnie wzięło na pisanie komentarzy przy każdym opowiadaniu... chyba mam dobry dzień.
Czekam na nexta :)
świetny jak zawsze <3
OdpowiedzUsuń