niedziela, 29 czerwca 2014

14



„Żyj tak aby pod koniec powiedzieć ‘kurwa, fajnie było’.”

Za dwa dni wracamy do szarego i deszczowego Londynu. Zayn naprawdę zawziął się na spełnienie moich życzeń z listy i przez poprzednie dni wstawaliśmy o szóstej rano, a wracaliśmy do hotelu o dwudziestej trzeciej. Wyszłam z łazienki ubrana w majtki i koszulkę Davidsa. Zayn leżał na materacu i wykreślał ostatnie punkty z listy. Położyłam się obok i okryłam się kołdrą, po czym przyległam do klatki piersiowej mulata.
-Widzisz? Mówiłem, że mi się uda- powiedział dumny, jeżdżąc dłonią po moim udzie. –Może jakaś nagroda w zamian?- uniosłam brwi i usiadłam na nim okrakiem.
-A grzeczny byłeś?
-Ja zawsze jestem grzeczny- puścił mi oczko.
-Denerwowałeś się jak dzwonił Liam- jego mięśnie momentalnie się napięły.- O czym gadaliście?
-Nie zawracaj sobie tym sobie ślicznej główki- przyciągnął mnie za szyję i pocałował. Długo nie musiał czekać na moją reakcję.
Muszę przyznać, że mam poważny problem, ponieważ powoli zaczynam zakochiwać się w Zaynie. Przytłacza mnie sama myśl o tym, że gdy wrócimy, on będzie znowu udawał, że nikt oprócz jego dziewczyny się nie liczy. To naprawdę boli. Boli mnie świadomość, że ona będzie go miała, a nie ja. Nawet nie spostrzegłam, kiedy znalazłam się pod nim, bez koszulki. Pieścił moje piersi i obdarowywał pocałunkami moją szyję oraz brzuch, na co chichotałam. Że też muszę mieć łaskotki przy pępku. Zsunął moje majtki, mimo moich sprzeciwów oraz wymachów rękoma. Złapał za moje nadgarstki i trzymał za moją głową. Włożył we mnie dwa palce i poruszał nimi, z czasem przyśpieszając. Jęczałam głośno jego imię, co dawało mu satysfakcję, co wywnioskowałam po jego uśmieszku. Wyjął palce i wpił się w moje wargi. Objęłam go nogami w pasie, zsuwając jego bokserki w logo supermana. Ozdobił moją szyję malinką i zszedł niżej. Całował wewnętrzne strony moich ud, a ja zaciskałam dłonie na prześcieradle, wydając z siebie pomruki zadowolenia i podniecenia.
-Zayn proszę- wydyszałam.
-O co mnie prosisz?- uśmiechnął się chytrze.
-Dobrze wiesz.
-A właśnie, że nie wiem. Chcę wiedzieć- czułam pieczenie na policzkach. – Aż tak cie krępuje rozmowa o seksie?- zaśmiał się pod nosem.
-Po prostu to zrób- westchnęłam. Już miał wykonać ruch, kiedy zatrzymał się, pocierając opuszkiem palca po lewej stronie mojego podbrzusza. – Zayn- zaczynałam się niecierpliwić. Od czasu, kiedy pieprzyliśmy się w kiblu, cały czas dowala mi jakimiś tekstami z jednoznacznym tekstem typu: Fajne buty, dasz się w nich przelecieć?
-Jesteś płytka, ale wejdę cały- wywróciłam oczami.
-Lepszych tekstów nie było?- wszedł we mnie bez ostrzeżenia. Wykonywał szybkie i zdecydowane pchnięcia. Wpił się zachłannie w moje wargi. Objęłam go nogami w pasie, a palce wplotłam w jego włosy. Nasze głębokie oddechy i jęki, były jedynymi odgłosami, które można było usłyszeć tej nocy. Chłopak przyśpieszył na ruchach i coraz szybciej poruszał biodrami. Jego oddech zupełnie jak mój był przyśpieszony, a lekko mokre włosy opadały mu na czoło. – Już- wydałam z siebie pisk, na co pokiwał przecząco głową.- Ale…
-Zamknij się- znowu zatkał mi usta pocałunkiem.- Dojdziesz kiedy ci powiem.
-Ale…
-Księżniczko- warknął, a chwilę potem opadł na łóżko obok mnie. Wyrównywaliśmy oddechy, a z czasem zasnęliśmy.
Rano wstałam przed Zaynem. Dokładnie zlustrowałam śpiącego dziewiętnastolatka. Miał ten swój
firmowy uśmieszek na ustach i zmierzwione włosy, które opadały mu na czoło. Przykryty był do pasa, ale leżał na brzuchu. Klatę ma ładniejszą od pleców. Zabrałam z walizki bieliznę i ubrania, z którymi poszłam do łazienki się ogarnąć. Po prysznicu ubrałam się, rozczesałam włosy i pomalowałam się. Starannie narysowałam kreski eyelinerem, a potem musnęłam rzęsy tuszem.
Kiedyś nie robiłam tego, wystarczył tylko tusz, trochę pudru i okazjonalnie jakiś błyszczyk lub szminka. Dziś chciałam wyglądać inaczej, bardziej… wyjątkowo. Nie jestem pewna dlaczego, ale zapewne ma to związek z Malikiem. Chciałam wyglądać… ładnie, dla niego.
Po dwudziestu minutach wyszłam z łazienki. Zabrałam sandałki i usiadłam na materacu. Zakładałam buty, kiedy jego ręka zaczęła wodzić po moim obojczyku, a później po plecach.
-Chcę cie teraz- mruknął.
-Dopiero się ubrałam- jęknęłam. Nie miałam zamiaru drugi raz używać tego głupiego eyelinera, bo to przekleństwo. Nie potrafiłam narysować głupiej kreski, co całkowicie mnie zirytowało. Wystroiłam się dla niego i powinien to docenić.
-Nie bądź zołzą Księżniczko- teraz muskał ustami moje obnażone ramię.
-Mogłeś wstać wcześniej, kiedy byłam naga. Zaoszczędziłbyś mi czasu- złapał mnie za ramiona i pociągnął do tyłu. Leżałam na jego nogach, które były przykryte kołdrą.
-Mogłem co?- popatrzył na mnie tym swoim nonszalanckim wzrokiem, na co starałam się odwrócić wzrok. – Księżniczko, możesz powtórzyć?
-Zayn – ktoś zapukał do drzwi, a ja jak poparzona wstałam i podbiegłam do torby. Zaczęłam pakować swoje ubrania. Po chwili drzwi się otworzyły, a stanął w nich ojciec bruneta. – Samolot mamy o 19.42. Chodźcie na śniadanie, bo ojciec Anny zaczyna się niepokoić. Cały tydzień nie jedliście z nami i gdzieś się włóczyliście- o jejciu! Tata będzie bardzo zły, przecież ja wcale nie jadłam! Kiedy szliśmy coś zjeść, mówiłam Zaynowi, że wcześniej jadłam. Prawda jest taka, że wstawałam wcześniej, dlatego on nic nie podejrzewał.
-Ubiorę się tylko- powiedział od niechcenia i czekał aż jego tata wyjdzie. Gdy mężczyzna wyszedł, dziewiętnastolatek poszedł do łazienki, z której wyszedł po piętnastu minutach. Wyglądał powalająco. Włosy miał postawione na żelu, a ubrany był w szorty do kolan i białą koszulkę.- Chodź – wystawił w moim kierunku dłoń, którą chwyciłam i wstałam z jego pomocą. Zjechaliśmy do restauracji widną. Nasi rodzice siedzieli już przy stole i zajadali. –dzień dobry- ziewnął Zayn. Mój tata zmierzył nas wzrokiem i posłał mi pytające spojrzenie. Zmarszczyłam brwi, a po chwili zrozumiałam o co mu chodziło. Moje palce cały czas były splecione z palcami brązowookiego. Spuściłam na chwilę wzrok, a potem chłopak odsunął mi krzesło. Zachowywał się dziś jak dżentelmen, a nie jak dupek, którym często jest -oczywiście dla mnie bardzo rzadko, ale dla innych cały czas.
-Dzień dobry, co państwo zamawiają?- tuż przy moim boku pojawił się kelner. Nie był zbyt… urodziwy, ale przecież nie każdy chłopak musi być przystojny.
-Dla mnie będzie jajecznica z pomidorem i szczypiorkiem, a do tego cola- powiedział Zayn nie spuszczając wzroku z karty. – A ty Księżniczko?- teraz patrzył na mnie. Boże czy on musiał to powiedzieć? Zdenerwował mnie jednym zdaniem! Nazwał Księżniczką przy tacie i zapytał o jedzenie! Jest niemożliwy. Wzruszyłam tylko ramionami, na co wywrócił oczami.- Naleśniki z czekoladą i owocami i sok pomarańczowy- trafił z tym ostatnim. Uwielbiam sok z pomarańczy. W sumie z naleśnikami też się nie pomylił, ale spóźnił o kilka lat.
Jak byłam mała miałam fioła na punkcie naleśników i mogłam je jeść codziennie. Teraz? Szkoda gadać… Po jakiś dziesięciu minutach ten sam chłopak ubrany w biały uniform, przyniósł nam posiłek. Postawił przede mną talerz, a ja wyszczerzyłam oczy. Tego jest stanowczo za dużo! Wzięłam widelec i niechętnie ukroiłam kawałek placka oblanego czekoladą. Moje podniebienie doznało rozkoszy w najczystszej postaci -czekolady. Najadłam się. Wypiłam sok i odstawiłam szklankę.
-An jedz, a potem idziemy na plażę.
-Nie chcę już- mruknęłam i spojrzałam na ojca, chcąc znaleźć u niego jakiekolwiek wsparcie. Niestety…
-Mam cie karmić?
-Co?!- pisnęłam. – Nie! Sama potrafię jeść, ale już jestem pełna.
-Nic nie zjadłaś- nabił na swój widelec kawałek banana i wpakował mi do ust. – I co dobre?
-Nie prowokuj mnie- powiedziałam z pełną buzią. – Jesteś… - nie dane mi było dokończyć, bo ten idiota znowu nakarmił mnie truskawką. – Zayn za…- tym razem kiwi. – Przestań, bo cie…- kawałek naleśnika. – Zaraz się…- i znowu banan.- Zrzygam się, jak…- truskawka. Ta głupia zabawa trwała dość długo, aż z mojego talerza zniknęło całe śniadanie. – Jesteś nieznośny- fuknęłam, na co nasi rodzice się zaśmiali.
-To my idziemy na plażę- znowu splótł nasze dłonie i ciągnął mnie w kierunku brzegu oceanu. Jakieś chude laski paradowały w skąpych strojach kąpielowych, a Zayn tylko się za nimi oglądał. Miotało mną. Prychnęłam pod nosem, gdy zrobił to po raz kolejny.- Stało się coś?
-Nie skądże, po czym to wywnioskowałeś?
-Ja tylko się za nimi oglądam. To z tobą się pieprzyłem przez tydzień i raz nawet w kiblu. Kocham cie, Księżniczko- objął mnie ramieniem. Zbił mnie z tropu. Czy właśnie powiedział, że mnie kocha?
-Zayn, czy ty…
-Kocham cie.
-Żartujesz. Jesteś chory?
-Z miłości do ciebie.
-Nie, nie, nie. Przestań żartować, bo to nie jest śmieszne.
-I nie ma być, mówię poważnie- pocałował mnie, co odwzajemniłam. Moment później znowu szliśmy po gorącym piachu. Znowu czułam to niesamowite ciepło w brzuchu. Byłam dla kogoś ważna, znowu miałam dla kogo żyć.
-Zayn?- mulat mruknął niezrozumiałe hm. –Też cie kocham- uśmiechnął się i cmoknął mnie w czoło. Ciepła woda obmywała nasze stopy.
Znowu zaczynam wierzyć w miłość i w to, że nie wszyscy faceci to skończone złamasy.
-Idziemy na lody?
-Nie chcę, ale mogę posiedzieć z tobą przy stoliku.
-To fajnie-  zaszliśmy do baru, gdzie chłopak zamówił dwie sztuki lodów włoskich i podał mi jednego. Wywróciłam oczami, na jego czyn. – Księżniczko zjadaj- pokiwałam głową na boki, dalej w to niedowierzając. Wzięłam rożka i powoli zaczęłam lizać. Kiedy zjedliśmy poszliśmy do wesołego miasteczka, które było przy plaży. Świetnie się bawiłam na tych wszystkich karuzelach, razem z Zaynem. Cały czas nie mogę uwierzyć w to, co mi powiedział. On mnie kocha. Jestem tak szczęśliwa jak dziecko w przed dzień Bożego Narodzenia. Szybko zleciał nam czas i równo o 19.42 siedzieliśmy w samolocie. Byłam wtulona w mulata, a on gładził dłonią moje udo. Całą sielankę przerwał telefon, a dzwonił Davids, ale ten starszy.
-Halo?
-Cześć mała, jest tam gdzieś ten dupek?- podałam telefon chłopakowi, który zmarszczył brwi.
-Halo?
-Halo!? Halo, kurwa?! Co ty chłopie odpierdalasz?! Mówiłem ci, żebyś nie wkurwiał Harrego, ale oczywiście musiałeś. Ja ci dupy przed Pezz już kryć nie będę!
-Pogadaj sobie chłopczyku- rozłączył sie i podał mi komórkę, całując w czoło.
-O co mu chodziło?- Zayn głęboko westchnął.- No powiedz, proszę- jęknęłam.
-Powiedział, żebym cie więcej nie pieprzył. Jest wkurzony o tą randkę z wariatką- powiedział znudzony.
Liam to głupiec. Jakim prawem ustawia Zaynowi życie i mówi, co mu wolno, a czego nie? Za kogo on się uważa!? Myślałam, że wtedy w samochodzie znaleźliśmy porozumienie i nie będzie się wtrącał w moje sprawy. Oficjalnie Liam Davids jest skończonym frajerem. 
_______________________________
Nie wiem czy ten rozdział jest dobry, ale nie mam siły sprawdzać i poprawiać, jest 00.30, a ja padam na pysk. Dodaję co tydzień i staram sie wyrobić, ale czasem to naprawdę nie daję rady. 
DZIĘKUJĘ ZA KOMENTARZE!!
Jesteście kochane!! 
Buźka miśki ;**

5 komentarzy:

  1. Jesteś cudowna, a rozdział tez jest cudowny. Nie spodziewałam się takich wyznań. Po prostu wow. Juz się nie mogę doczekać nexta.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow! *.* Cudny rozdział *,* Zayn powiedział, że ją kocha *_* Bożeeee o.o Umieram. Ciekawe co z Pezz ?.?
    Do następnego i życzę weny:):*

    OdpowiedzUsuń
  3. słowa zayna... nie wierze! nie spodziewałam się, a tym bardziej odpowiedzi ann. uwielbiam twojego bloga i go czytać, ale jeżeli masz nam ''paść na pysk'' xd to się nie musisz śpieszyć... i tak jest cudowny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. <3 Kocham nie ma się co rozpisywać najlepsze ff ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham to. A co z Pezz ? . Najlepiej żeby się z nią rozstał ! <3 .
    Najlepsze jakie czytałam ff ^.^ ;** AAA powiedział ,że ją kocha.! :D

    OdpowiedzUsuń