„Rób rzeczy, których najbardziej się boisz.”
-Ana, wstawaj- ktoś zaczął mną lekko potrząsać. Leniwie
przewróciłam się na drugi bok. – Anna, musisz iść do szkoły- po głosie
rozpoznałam, że intruzem w moim królestwie jest nie kto inny jak Mery. Mimo
niechęci postanowiłam wstać. – Dzień dobry – gosposia posłała mi przyjazny
uśmiech. To miłe, rozpocząć dzień od uśmiechu.
Zerwałam się z łóżka i wyjęłam z komody bieliznę, a z garderoby rdzawe legginsy, czarną, luźną koszulkę, czarną skórzaną kurtkę oraz vansy. Z całym zestawem ruszyłam do łazienki, gdzie wzięłam prysznic, a następnie ubrałam się. Rozczesałam włosy i lekko się pomalowałam. Wyjęłam z pod poduszki komórkę i zabrawszy torbę zbiegłam po schodach. –Anna?
Zerwałam się z łóżka i wyjęłam z komody bieliznę, a z garderoby rdzawe legginsy, czarną, luźną koszulkę, czarną skórzaną kurtkę oraz vansy. Z całym zestawem ruszyłam do łazienki, gdzie wzięłam prysznic, a następnie ubrałam się. Rozczesałam włosy i lekko się pomalowałam. Wyjęłam z pod poduszki komórkę i zabrawszy torbę zbiegłam po schodach. –Anna?
-Mam dziś coś do załatwienia i nie wiem czy zdążę ugotować
obiad. Twój ojciec nie miałby nic przeciwko, gdybym dziś nic nie ugotowała?-
zapytała z nadzieją w głosie. Jeśli ojciec dowiedziałby się, że nasza gosposia
zaniedbuje pracę, to by się wkurzył.
Mery jest jedyną osobą w domu, która mnie nie denerwuje, dlatego jej pomogę.
Mery jest jedyną osobą w domu, która mnie nie denerwuje, dlatego jej pomogę.
-Oczywiście, że możesz iść. Rodzice wracają późnym
wieczorem. Zresztą ja coś ugotuję- posłałam jej przyjazny uśmiech, a potem
opuściłam dom. Idąc chodnikiem usłyszałam za sobą klakson. Obok mnie zatrzymało
się czarne audi, a szyba powędrowała w dół. W środku siedział bardzo przystojny
dziewiętnastolatek.
-Podwieźć cie Księżniczko?- zdjął z nosa okulary
przeciwsłoneczne, mimo, że nie było słońca. Cholerny szpaner z ciebie Malik.
-Śledzisz mnie?- uniosłam na niego brwi, a następnie
poprawiłam torbę.
-Muszę wiedzieć, co robi moja uczennica- uśmiechnął się chytrze.- Wsiadaj- obeszłam samochód i wsiadłam. – Hej- nie czekając na moją odpowiedź wpił
się w moje usta, a ja po chwili odwzajemniłam gest. – To, o której po ciebie
przyjechać?- wzruszyłam ramionami. –Idziesz na ten w-f czy nie?
-Może… Jeszcze nie wiem- Zayn nic nie powiedział tylko
ruszył. Włączył radio, w którym aktualnie leciała piosenka Taylor Swift.
Chłopak zatrzymał się pod blokiem i wysiadł. –Zayn, mam lekcje- zdążyłam za nim
krzyknąć, ale on nawet się nie odwrócił. Z klatki schodowej wyszedł ten jego
drugi kolega. Obaj przybili sobie sztamę i zaczęli rozmowę. Gadali ze sobą
dobre dziesięć minut, a to podobno kobietą usta się nie zamykają. Obaj wrócili do
auta.
-Kto to?
-Ana, była ze mną w klubie idioto.
-Nie pamiętam jej.
-Najebany byłeś- zaśmiał się Malik, który znów odpalił swój
wóz. Całą drogę przegadał z tym swoim kolegą, a mnie całkowicie zignorował.
Zatrzymał się przed budynkiem szkoły. Szybko wysiadłam i trzasnęłam drzwiami.
Szybkim krokiem ruszyłam w stronę głównego wejścia, kiedy poczułam szarpnięcie.
– Nie pożegnałaś się- musnął moje wargi, co wcale nie sprawiło mi już takiej
przyjemności jak rano. Było to może spowodowane tym, że miał mnie gdzieś, bo
gadał ze swoim koleżką. – Przyjadę po ciebie.
-Nie musisz- chciałam odejść, ale przytrzymał mnie za
łokieć.
-Chcę- po raz kolejny mnie pocałował, a potem wrócił do
samochodu i odjechał. Westchnęłam głęboko i ruszyłam w kierunku sali od
matematyki. W mojej ławce znowu siedziała Camila i gadała z Tomem. Zajęłam
swoje miejsce, a oni zaprzestali rozmowy.
-Anna może chciałabyś nam pomóc w planowaniu balu?
-Ja? – zdziwiłam się. Ja się nie angażuję w życie szkolne,
nie lubię pomagać. Dziewczyna pokiwała pionowo głową i zachęcała mnie
uśmiechem.- nie wiem- wyjęłam swoje książki i długopis.
-No Anna, nie daj się prosić. Nie będziesz musiała chodzić na
biologię i chemię- uśmiechnął się zachęcająco Tom.
-Co będę musiała zrobić?
-Razem będziemy musieli wymyśleć motyw przewodni, projekty plakatów, muzyka i dekoracje. To jak
wchodzisz?- patrzeli na mnie błagalnym wzrokiem, a ja nie potrafiłam odmówić,
bo nie lubię zawodzić i zasmucać innych. Pokiwałam pionowo głową, a chwilę
potem zaczęła się lekcja. Rozwiązywałam wszystkie zadania po kolei, a później
sprawdzałam wyniki na tablicy.
Wszystkie lekcje minęły mi o dziwo bardzo szybko, no prawie wszystkie. Nadal zastanawiałam się, czy powinnam iść na w-f… a co mi tam, raz na ruski rok trzeba byłoby się tam pokazać. Z szafki wyjęłam strój sportowy, który przyniosłam już pierwszego dnia szkoły. Razem z reklamówką ruszyłam do szatni. Inne dziewczyny patrzyły na mnie tak jakoś dziwnie, ale nie przejęłam się tym zbytnio. Przebrałam się w czarne dresowe spodnie, niebieską bokserkę, a na górę bluzę. Dzwonek poinformował o rozpoczęciu się lekcji, a więc weszłam razem za resztą na salę.
Wszystkie lekcje minęły mi o dziwo bardzo szybko, no prawie wszystkie. Nadal zastanawiałam się, czy powinnam iść na w-f… a co mi tam, raz na ruski rok trzeba byłoby się tam pokazać. Z szafki wyjęłam strój sportowy, który przyniosłam już pierwszego dnia szkoły. Razem z reklamówką ruszyłam do szatni. Inne dziewczyny patrzyły na mnie tak jakoś dziwnie, ale nie przejęłam się tym zbytnio. Przebrałam się w czarne dresowe spodnie, niebieską bokserkę, a na górę bluzę. Dzwonek poinformował o rozpoczęciu się lekcji, a więc weszłam razem za resztą na salę.
-Dobra dziewczyny dziś zagramy w kosza, ale najpierw
obecność…- kobieta zaczęła odczytywać listę obecności, a każda z obecnych
mówiła: „Jestem i ćwiczę” lub „Jestem i nie ćwiczę”. – Anna Evans, nie ma…
-Jestem – trenerka
wyszczerzyła na mnie oczy- i ćwiczę.
-Cóż za zaszczyt panno Evans- prychnęła.- Czym sobie
zasłużyłyśmy na pani towarzystwo?- jej głos był przesiąknięty sarkazmem.
Wywróciłam tylko oczami, a pani Moore dokończyła sprawdzanie frekwencji.
Później zabrałyśmy piłki i wyszłyśmy na boisko szkolne. No pięknie, że też dziś
musimy grać w kosza, jakbyśmy nie mogły zatańczyć lub aerobiku zrobić. – Dobra
dziewczyny rozgrzewka, Samantha poprowadzi – przed szereg wyszła szczupła
brunetka ubrana w czarne legginsy oraz obcisłą białą koszulkę. Na nogach miała
zniszczone trampki, a włosy spięte w wysoki kucyk.
-Dobra to na początek biegniemy dookoła boiska, a potem
róbcie to co ja- wywróciłam oczami. Potulnie jak biały baranek powtarzałam
każdy z jej gestów. Po piętnastu minutach ta cała Samantha i niejaka Ronie miały
wybierać składy, ja byłam w zespole tej drugiej, co niezbyt ją cieszyło. Na
całe szczęście byłam rezerwową, ale jedna z dziewczyn zrobiła sobie coś w nogę.
Boże, czym ja ci zawiniłam? Dlaczego, aż tak mnie nienawidzisz?
Weszłam na boisko, a kiedy jakaś rudowłosa tyczka podała mi piłkę, nie miałam bladego pojęcia co mam z nią zrobić.
Weszłam na boisko, a kiedy jakaś rudowłosa tyczka podała mi piłkę, nie miałam bladego pojęcia co mam z nią zrobić.
-Rzucaj!- wrzasnęła Ronie, a ja według jej zaleceń rzuciłam.
– Tak, tak, brawo!- cała drużyna podbiegła do mnie z zaczęła ściskać. O co chodzi?
– Ana wygrałyśmy- wrzeszczały. Okay, czyli dobrze zrobiłam. Fajnie wiedzieć. Zadzwonił
ostatni dzwonek, a my wszystkie ruszyłyśmy w stronę szatni.
-Ana!- odwróciłam się
i zobaczyłam go. Uśmiechnęłam się lekko, na widok zbliżającej się do
mnie sylwetki chłopaka. –Idziemy dziś na melanż do Adama- zmarszczyłam brwi.- Tego gościa, co rano z nami jechał.
-A no tak, pamiętam. Gość, przy którym mnie olałeś-
uśmiechnęłam się sztucznie.
-Moja uczennica jest zazdrosna?- uśmiechnął się zawadiacko,
a ja odwróciłam się z zamiarem dołączenia do reszty dziewczyn i przebraniem się
w niespocone ciuchy. – Księżniczko zaczekaj- zawołał za mną, ale pokazałam mu
tylko środkowy palec.
-Evans, zaczekaj- dobiegł mnie głos nauczycielki. Podeszłam
do niej, a ona była bardzo poważna. Czy ja znowu w jakiś sposób narozrabiałam?
– Wiesz, że możesz być nieklasyfikowana z wychowania fizycznego?
-Nie można tego jakoś załatwić?- kobieta prychnęła, a mnie
objął Malik. Ciśnienie mi skoczyło do maksimum. Ja tu walczę o swoje
sklasyfikowanie, a on mnie rozprasza! – Malik- warknęłam.
-No co?- westchnął.- Słyszałem, że Vicky ma za niedługo
studniówkę- uśmiechnął się w chytry sposób, na co zmarszczyłam brwi. Co ty
głupku znowu wymyśliłeś?- Czy pani córce nie podoba się czasem Liam Davids?-
kobieta zmroziła go wzrokiem. – Zróbmy tak… Anna zda z w-fu, a Victoria spędzi
wieczór z facetem marzeń, pasuje?- pani Moore zaczęła się zastanawiać.- To jak
będzie?- zarzucił ramię na moje barki.
-Anna jeśli chcesz zdać, musisz dołączyć do szkolnej drużyny
koszykarskiej. Treningi są dwa razy w tygodniu, a w ten piątek gracie mecz-
warknęła, a ja wściekła zrzuciłam rękę Zayna i szybkim krokiem poszłam w stronę
szatni, gdzie przebrałam się we wcześniejsze ubrania, a potem opuściłam budynek
szkoły. Idąc na parking, szukałam czarnego audi, a gdy je już odnalazłam,
wsiadłam do środka, a kierowca tylko się zadziornie uśmiechnął, potem wpił w
moje wargi.
-Po co się wtrącałeś?
-An- westchnął, odsuwając się ode mnie i opierając głowę o
zagłówek. – Dziękuję w zupełności by wystarczyło.
-Okay dziękuję, zadowolony?- warknęłam zła. Mulat złapał
mnie za szyję, a potem znowu zaczął łapczywie całować, a ja z czasem
odwzajemniłam gest. Moment później zaprzestał gwałtu, który mi w zupełności nie
przeszkadzał i całkowicie mu się poddawałam. Chłopak odpalił wóz, a potem
jechał w kierunku mojego domu. Droga zajęła niecałe dziesięć minut. Weszliśmy do
środka, a Malik rzucił się na sofę.- To co, idziesz się przebrać i jedziemy?
-Malik, muszę obiad ugotować- jęknęłam.
-A twoja gosposia nie może?- jego ton tak bardzo przypominał
niezadowolone dziecko, któremu mama nie chce kupić jednej z zabawek, które
reklamują w telewizji.
-Wyszła coś załatwić. Jak mi pomożesz coś ugotować i
posprzątać to będzie szybciej- zatrzepotałam rzęsami, na co on się tylko zaśmiał.
Później wyjął telefon i gdzieś zadzwonił. Podał mój adres, a potem podszedł do
mnie i znowu pocałował. – To niestosowne – powiedziałam między buziakami. Zayn
oderwał się ode mnie i przyglądał się ze zmarszczonymi brwiami.- To, że jesteś
moim nauczycielem, a ja twoją uczennicą.
-To mnie jeszcze bardziej pociąga- zaśmiałam się pod nosem,
a potem pokręciłam głową z politowaniem. Dziewiętnastolatek znów miał złączyć
nasze usta, ale drzwi się otworzyły, a stanęły w nich Caro, jakaś blondynka,
Adam i Liam.
-Więc co to za ważna sprawa?- Caroline skrzyżowała ręce pod
piersią i przyglądała mi się z pogardą.
-Mam dla was robotę, w której na pewno się sprawdzicie-
zaczął i ledwo powstrzymywał śmiech. Już w tej chwili widziałam, że sytuacja ta
nie obejdzie się bez jakiejś uwagi z ust Caroline.
-Serio?- Adam zmarszczył brwi, a Malik potrząsnął głową w
górę i dół.- Więc?
-Adaś, ty ugotujesz obiad razem z Becką, a my posprzątamy-
szatyn uśmiechnął się szeroko, a potem zarzucił ramię na barki tej ładnej blondynki.
Dziewczyna zrzuciła jego rękę i patrzyła z obrzydzeniem na Adama, który
zawadiacko ruszał brwiami.
-Boże jesteś obleśny!- skrzywiła się.- Jak można być… Ył.
Caro zamień się- druga blondynka wywróciła oczami, ale przystała na jej prośbę
i poszła razem z szatynem do kuchni. – Jestem Rebecka, ale wszyscy mówią Becka-
wystawiła dłoń w moim kierunku i uśmiechnęła się przyjaźnie.
-Anna- uścisnęłam jej rękę. Po chwili usłyszałyśmy krzyki.
-Ty jesteś jakiś pojebany stary! Dobrze wiesz, że ta laska
ma nierówno pod sufitem!- o ile dobrze obstawiam, Zayn właśnie powiedział
Davids’ owi o jego randce. Wiedziałam, że to zły pomysł, ale Malik przecież
zawsze musi wtykać nos w nieswoje sprawy. Mimo wszystko jestem mu wdzięczna za
pomoc.
-Ooo nie marudź, to tylko jeden wieczór, przynajmniej laska
ma fajny tyłek!
-Skoro ci się tak jej dupa podoba, to sam z nią idź!
-Ja nie mogę, bo mam dziewczynę. Zresztą ona woli ciebie!- o
tuż to Zayn, masz dziewczynę, którą notorycznie zdradzasz, a ja głupia nie
potrafię ci powiedzieć „nie”. To się robi chore, zupełnie jak w przypadku
Harrego.
Razem z Becką zabrałyśmy się do sprzątania, a wrzaski z tarasu nie ucichły nawet na sekundę.
Razem z Becką zabrałyśmy się do sprzątania, a wrzaski z tarasu nie ucichły nawet na sekundę.
-Właśnie Malik, masz dziewczynę, a latasz za Anną jak pies!
– po piętnastu minutach sprzątnęłyśmy salon i poszłyśmy na piętro. Zaczęłyśmy od
sypialni rodziców i ich łazienki. Drzwi się otworzyły, a weszli przez nie Liaś
i Zayn. Po ich kłótni nie było nawet najmniejszego śladu.
Zawsze mnie to interesowało, jak to możliwe. Kobiety potrzebują dużo czasu na pozbieranie się po sprzeczce z przyjaciółką. Musimy ochłonąć jakieś kilka dni, wypłakać się, dać upust emocją i wszystko jeszcze raz przeanalizować. Faceci natomiast szybko się godzą, nawet jeśli mieliby się pobić, to chwilę później zapominają o przyczynie ich sprzeczki.
Zawsze mnie to interesowało, jak to możliwe. Kobiety potrzebują dużo czasu na pozbieranie się po sprzeczce z przyjaciółką. Musimy ochłonąć jakieś kilka dni, wypłakać się, dać upust emocją i wszystko jeszcze raz przeanalizować. Faceci natomiast szybko się godzą, nawet jeśli mieliby się pobić, to chwilę później zapominają o przyczynie ich sprzeczki.
___________________________
Jejciu, ale mnie komentarzami zaskoczyliście heh radocha!! Rozdział jest dłuższy niż poprzedni, albo i nie? Kij z tym... liczę, że wam sie spodoba ;p
Buźka miśki ;**