niedziela, 23 listopada 2014

27.




„Ludzie zawsze mają swoja tajemnice. Chodzi tylko o to, żeby je odgadnąć.”

Dni mijały niebłagalnie szybko, a ja coraz częściej zdawałam sobie sprawę jaką jestem egoistką, nie mówiąc Harremu co wydarzy się za zaledwie pół miesiąca. Byłam niesamowicie przerażona, ale również podekscytowana do tego stopnia, że zaczęłam wykreślać dni w kalendarzu.
Wiele się zmieniło, a przede wszystkim fakt, że coraz częściej chodziłam na wizyty u psychologa, który bezskutecznie próbował mnie nakłonić do zmiany perspektywy wmawiając mi, że moje śmierć nie przyniesie niczego dobrego. Wyjaśniłam sprawy z Zaynem i obecnie jesteśmy dobrymi przyjaciółmi, z czym wiąże się moja ostatnie misja, czyli doprowadzenie do pogodzenia się tych dwóch idiotów, którzy przez jakąś głupią krowę zniszczyli trwałą przyjaźń.
Harremu pozostało jeszcze kilka zadań z mojej listy, ale naprawdę się starał je spełnić, jednakże ja powoli traciłam siły, a on biedny nie miał pojęcia dlaczego chciał wiedzieć co się dzieje, dlatego wciskałam mu kit, że mój stan jest spowodowany tą przeklętą ciążą, która tylko wszystko utrudnia. Nie chcę zabijać tego maluszka, który niczym nie zawinił w przeciwieństwie do mnie oraz Harrego. Przecież mogliśmy się zabezpieczać, stać mnie na głupie tabletki, a Davidsa na pieprzone prezerwatywy, które nie kosztują majątek! Jesteśmy tacy nieodpowiedzialni. Nasze szczeniackie zachowanie doprowadziło do czegoś, czego najmniej się spodziewaliśmy, a teraz nie wiedzieliśmy jak sobie z tym poradzić. Nie miałam bladego pojęcia jak to wszystko się potoczy. Czy mam powiedzieć o tym rodzicom? Zabawiłam się w dorosłą i wkopałam się w niezły dołek, z którego ciężko mi było się wydostać, ponieważ inne problemy przytłaczały mnie jeszcze bardziej sprawiając, że wydostanie się na powierzchnię graniczyło z cudem.
Z bezmyślnego wlepiania oczu w telewizor wyrwał mnie dźwięk przychodzącej wiadomości. Niechętnie podniosłam komórkę i otworzyłam kopertę.
Od: Hazzuś
Powiedzmy twoim rodzicom o dziecku
Czy on sobie ze mnie żarty stroi?! Przecież dobrze wie, że moja mama i ojciec go nie lubią. Nie chcę, żeby go znienawidzili za to, że zrobił dzieciaka dziewczynie, której życie dobiegnie końca za kilka tygodni.
Do: Hazzuś
Lepiej nie, wiesz jaki jest mój tata
Od: Hazzuś
Mam wyjebane na twojego starego i fakt, że mnie nienawidzi. Kocham cie i chcę z tobą być. Będę na kolacji kocham cie ;*
Do: Hazzuś
Mhm, ja ciebie też kocham
Boże przenajświętszy! Czy to właśnie dzisiejszego wieczoru miało wszystko wyjść na jaw? Każde kłamstwo, każda złamana obietnica oraz każdy sekret?
~***~
Nerwowo stukałam palcami w blat stołu, przy którym siedzieli moi rodzice, Zayn oraz jego mama oraz tata. Mulat doskonale wiedział o moich obawach, ponieważ zwierzyłam mu się z tej jednej rzeczy. Za wszelką cenę próbował dodać mi otuchy bawiąc się moimi palcami, ale gdy usłyszałam dzwonek do drzwi podskoczyłam na krześle, a moje serce przyśpieszyło na pracy. Przełknęłam głośno ślinę i wstałam.
-Kto to? – zmarszczył brwi mój rodzic, a ja bez słowa wyjaśnień ruszyłam w stronę wejścia. Uchyliłam brązowy prostokąt i zobaczyłam osobę, która stała w progu. Powoli odzyskiwałam spokój, ponieważ sama obecność Hazzy działała na mnie kojąco.
Brunet był ubrany na czarno, a w ręku trzymał mały bukiecik biało różowych stokrotek oraz butelkę czerwonego wina. Uniosłam brwi, na co osiemnastolatek wywrócił tylko oczami i musnął moje usta.
-Gotowa? – pokiwałam przecząco głową. Harreh splótł nasze dłonie w jedność i prowadził w stronę jadalni. Wzrok wszystkich obecnych powędrował na nas. Mój ojciec wiercił dziurę w głowie Harrego, co wcale nie było szczególnie fajne. Okay, rozumiem Hazz powinien czuć respekt przed moim ojcem, ale to przegięcie!
-Chodź pomożesz mi wstawić kwiatki do wazonu – szarpnęłam chłopaka za ramię, jednak mój popieprzony i zaborczy tata musiał się wtrącić.
-Możesz iść sama, a Harry z nami porozmawia.
-Ten cholerny wazon jest wysoko – niemal wrzasnęłam.
-Zayn ci pomoże – wycedził przez zaciśnięte zęby w kierunku mulata, który zdezorientowany wstał i podszedł do nas. – Harry, siadaj – Curly posłusznie wykonał polecenie pana domu i usiadł na krześle obok mojego miejsca, naprzeciwko mojej mamy, która starała się go nieco ośmielić i dodać pewności siebie.
Przekraczając próg kuchni głęboko westchnęłam. Byłam beznadziejna! Tutaj już nie chodzi o to, że robię idiotów z ludzi, których kocham, ale o to, że nie potrafię sprzeciwić się ojcu i zacząć walczyć o swoje! Jestem nie tylko egoistką, ale również tchórzem!
-Anna, będzie dobrze – Zayn podał mi szklane naczynie, do którego nalałam wody i włożyłam kwiaty.
-Nienawidzę go, zawsze to robi, jedynie ciebie nie przesłuchiwał.
-Po prostu się martwi – wzruszył ramionami mulat. – Nie chce, żebyś cierpiała przez Harrego.
-On mnie nie zrani – wyjaśniłam bardzo wolno. Nie potrafiłam pojąć, dlaczego wszyscy osądzają mojego chłopaka nie mając bladego pojęcia o jego życiu, tylko po tym jak widziała go opinia publiczna.
-Ja to wiem, Harry to wie i ty też to wiesz. Znam go od małego, nie zawsze był taki chujem. Wiesz co się stało?
-Suka Cassie, impreza, alkohol, ty i ona w sypialni, Harry w klubie. Ja. Potem znów alkohol i noc z Hazzą. Powrót nad ranem i ochrzan od ojca – dziewiętnastolatek zaśmiał się jedynie pod nosem, a potem wypchnął mnie z kuchni. Zajęłam miejsce obok mojego faceta, który był atakowany przez Evansa. Złapałam za dłoń Davidsa, a jego zielone tęczówki wręcz zalśniły.
-Rozumiesz mnie chłopcze? – ton mojego rodzica był przesiąknięty złością.
-A ty rozumiesz?! – czy ja to powiedziałam na głos? Wszyscy teraz przyglądali mi się zdziwieni. –To znaczy… - nie mogę się teraz wycofać, prawda? Musze wreszcie powiedzieć to, co od dawna nie dawało mi spokoju. – Kocham Harrego i jestem w ciąży – powiedziałam na jednym wydechu.
-To jakieś żarty?! – brązowooki mężczyzna wstał i uderzył dłońmi w blat stołu wywołując u mnie tym samym nieprzyjemny dreszcz. – Zapytałem, czy to żarty! – milczałam i głośno przełknęłam ślinę. Nie spuszczałam jednak wzroku z rozwścieczonego ojca, któremu brakowało jedynie kilka stopni do osiągnięcia furii i rzucania talerzami. – Posłuchaj mnie gówniarzu, bo powtarzać nie mam zamiaru. W tej chwili zabierzesz swoje cztery litery z mojego domu i raz na zawsze odpierdolisz się od mojej córki!
-Nie – Harreh mocniej ścisnął moją dłoń, a ja na niego spojrzałam. Osiemnastolatek posłał mi lekki uśmiech. –Kocham ją i zrobię wszystko, żeby z nią być czy to się panu podoba czy nie.
-Jeszcze jedno słowo szczeniaku i…
-Posłuchaj Dave – głos zabrała osoba, którą podejrzewałabym o to najmniej. – Harry to mój dobry przyjaciel i wcale nie jest taki zły na jakiego wygląda. Jest lepszym człowiekiem ode mnie.
-O czym ty do cholery mówisz Zayn? – mój tata był teraz zbity z tropu, zupełnie jak każdy tutaj obecny.
-Przeleciałem jego dziewczynę – zarówno moja jak i Harrego szczęka powędrowały w dół. –Chcę przez to powiedzieć, że Harry i Anna są razem szczęśliwi, a ty powinieneś im pozwolić być razem.
W pomieszczeniu zapanowała niezręczna cisza. Jedynym dźwiękiem były nierównomierne oddechy zebranych na kolacji. Nagle obraz zaczął mi się rozmywać i robiło mi się słabo.
-H- Harreh – mruknęłam, a potem prawdopodobnie osunęłam się na jego ramię.
~***~
Oślepiło mnie białe światło, zaraz po tym jak otworzyłam oczy. Przy moim łóżku siedzieli rodzice, a na fotelu pod oknem drzemał Davids.
-Anna – odetchnął z ulgą tata, który ucałował opiekuńczo moje czoło. – Przepraszam kochanie, nie powinienem robić awantury.
-To nie twoja wina, tato – wysiliłam się na leciutki uśmiech, który miał na celu pocieszenie go. –To ja zawiniłam najbardziej. Powinnam była ci powiedzieć, że…
-Że co?
-Że… Za kilka tygodni umrę – szepnęłam, bojąc się, że Harry może to usłyszeć i znienawidzić mnie. Po minie mojego rozmówcy dało się wyczytać rozczarowanie, wściekłość, smutek oraz… Wszystkie emocje mieszały się stawiając go w osłupieniu. –Ja naprawdę próbowałam, tato… Chciałam to zrobić dla Harrego, ale nie potrafię – nie potrafiłam zatamować łez. Ryczałam jak bóbr nad swoją własną głupotą.
-On wie? – pokiwałam przecząco głową. –A Zayn? – powtórzyłam tą samą czynność, a on jedynie westchnął z bezsilności. –Musisz im powiedzieć, Anna. Zasługują naprawdę.
-On mnie znienawidzi – jęknęłam żałośnie, a w ramach odpowiedzi otrzymałam jedynie silny uścisk.
-Zależy mu na tobie, słoneczko – pociągnęła noskiem mama. – Myślisz, że siedziałby tutaj całe trzy dni bez przerwy, gdyby cię nie kochał?
-Trzy dni? – uniosłam brwi. Wow, to robi wrażenie. Naprawdę mi tym zaimponował.
-Będzie lepiej jak się tego dowie od ciebie, a nie od nas.
-Nie możecie mu powiedzieć. Przepraszam, ale jestem tak strasznie zmęczona i chce mi się spać. Tylko na chwilę przymknę oczy – mówiłam jak lunatyczka. Ostatni raz poczułam mory ślad na swoim czole i znów odpłynęłam.
Wszystko było źle i nie szło po mojej myśli. Strach z czasem przerodził się w stan ukojenia, czy to właśnie teraz nastąpiło? Czy tak wygląda śmierć? Jest bezbolesna i spokojna? 
__________________________________________
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać i za to, że ten rozdział jest żałosny. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. 
Do końca tej części We Found Love pozostało nam prawdopodobnie sześć rozdziałów, a potem część druga!! 
Następny rozdział pojawi się znacznie szybciej i prawdopodobnie w sobotę lub piątek. 
Buźka, miśki ;** 

6 komentarzy:

  1. Oj jej ta historia jest taka wzruszająca
    Kochana jestem strasznie ciekawa co będzie z Anną
    Cudowny rozdział
    Ściskam Mela

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja na jej miejscu powiedziałabym im wszystko od początku do końca. Gdyby byli na przy niej na poważnie, a nie na chwilę, to doskonale wiedzieliby, jak powinni się zachować.

    Tatusiek cholernie mnie wkurza już od samego początku opowiadania, więc to może nim powinna zainteresować się pani śmierć xD

    A ja dalej nie potrafię pogodzić się z tym, że ona jest z Harrym i że Zayn przestał walczyć ;c

    Rozdział, mimo wszystko, bardzo mi się podoba i szczerze powiedziawszy pod koniec zachciało mi się płakać. Ale tylko troszeczkę... Tak niezauważalnie, bo ja nie płaczę. Dobra, nie ważne. ;d

    OdpowiedzUsuń
  3. Niech Anna się w końcu ogarnie !! Olls:***

    OdpowiedzUsuń
  4. Jej świetnie :)
    kurcze mówimy żeby Anna się ogarnęła a sami nie wiemy jak postapilibysmy w takiej sytuacji jak ona.
    Pod sercem nosić dziecko które prawdopodobnie nigdy nie ujrzy swiatla dziennego i oszukiwać swego ukochanego z perspektywa paru tygodni lub dni życia.
    Wenny kochana :*
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham Anę, moim skromnym zdaniem jest taka prawdziwa, wszyscy chcą żeby się ogarnęła, a ja tam ją lubię taką jaką jest :-)
    Pisz dalej! Czekam na nowy rozdział

    OdpowiedzUsuń
  6. Ona powinna byc z Zaynem! Dlaczego nam to zrobilas? Dlaczego Anna wrocila do Harrego? Czytalam te opowiadanie od poczatku bo bylo o Zaynie a pozniej raptownie BUM i ona wraca do Harrego i twierdzi ze nie kochala Zayna i on ja obrzydza. To po co wyznawala mu milosc?! I ta akcja z tatuazem.. ona sama nie wie czego chce (ale ja wiem powinna byc z Zaynem!!!). To tyle.
    Marysia :)

    OdpowiedzUsuń