„Żyj tak aby pod koniec powiedzieć ‘kurwa, fajnie było’.”
Za dwa dni wracamy do szarego i deszczowego Londynu. Zayn
naprawdę zawziął się na spełnienie moich życzeń z listy i przez poprzednie dni
wstawaliśmy o szóstej rano, a wracaliśmy do hotelu o dwudziestej trzeciej. Wyszłam z łazienki ubrana w
majtki i koszulkę Davidsa. Zayn leżał na materacu i wykreślał ostatnie punkty z
listy. Położyłam się obok i okryłam się kołdrą, po czym przyległam do klatki
piersiowej mulata.
-Widzisz? Mówiłem, że mi się uda- powiedział dumny, jeżdżąc
dłonią po moim udzie. –Może jakaś nagroda w zamian?- uniosłam brwi i usiadłam
na nim okrakiem.
-A grzeczny byłeś?
-Ja zawsze jestem grzeczny- puścił mi oczko.
-Denerwowałeś się jak dzwonił Liam- jego mięśnie
momentalnie się napięły.- O czym gadaliście?
-Nie zawracaj sobie tym sobie ślicznej główki- przyciągnął mnie
za szyję i pocałował. Długo nie musiał czekać na moją reakcję.
Muszę przyznać, że mam poważny problem, ponieważ powoli zaczynam zakochiwać się w Zaynie. Przytłacza mnie sama myśl o tym, że gdy wrócimy, on będzie znowu udawał, że nikt oprócz jego dziewczyny się nie liczy. To naprawdę boli. Boli mnie świadomość, że ona będzie go miała, a nie ja. Nawet nie spostrzegłam, kiedy znalazłam się pod nim, bez koszulki. Pieścił moje piersi i obdarowywał pocałunkami moją szyję oraz brzuch, na co chichotałam. Że też muszę mieć łaskotki przy pępku. Zsunął moje majtki, mimo moich sprzeciwów oraz wymachów rękoma. Złapał za moje nadgarstki i trzymał za moją głową. Włożył we mnie dwa palce i poruszał nimi, z czasem przyśpieszając. Jęczałam głośno jego imię, co dawało mu satysfakcję, co wywnioskowałam po jego uśmieszku. Wyjął palce i wpił się w moje wargi. Objęłam go nogami w pasie, zsuwając jego bokserki w logo supermana. Ozdobił moją szyję malinką i zszedł niżej. Całował wewnętrzne strony moich ud, a ja zaciskałam dłonie na prześcieradle, wydając z siebie pomruki zadowolenia i podniecenia.
Muszę przyznać, że mam poważny problem, ponieważ powoli zaczynam zakochiwać się w Zaynie. Przytłacza mnie sama myśl o tym, że gdy wrócimy, on będzie znowu udawał, że nikt oprócz jego dziewczyny się nie liczy. To naprawdę boli. Boli mnie świadomość, że ona będzie go miała, a nie ja. Nawet nie spostrzegłam, kiedy znalazłam się pod nim, bez koszulki. Pieścił moje piersi i obdarowywał pocałunkami moją szyję oraz brzuch, na co chichotałam. Że też muszę mieć łaskotki przy pępku. Zsunął moje majtki, mimo moich sprzeciwów oraz wymachów rękoma. Złapał za moje nadgarstki i trzymał za moją głową. Włożył we mnie dwa palce i poruszał nimi, z czasem przyśpieszając. Jęczałam głośno jego imię, co dawało mu satysfakcję, co wywnioskowałam po jego uśmieszku. Wyjął palce i wpił się w moje wargi. Objęłam go nogami w pasie, zsuwając jego bokserki w logo supermana. Ozdobił moją szyję malinką i zszedł niżej. Całował wewnętrzne strony moich ud, a ja zaciskałam dłonie na prześcieradle, wydając z siebie pomruki zadowolenia i podniecenia.
-Zayn proszę- wydyszałam.
-O co mnie prosisz?- uśmiechnął się chytrze.
-Dobrze wiesz.
-A właśnie, że nie wiem. Chcę wiedzieć- czułam pieczenie na
policzkach. – Aż tak cie krępuje rozmowa o seksie?- zaśmiał się pod nosem.
-Po prostu to zrób- westchnęłam. Już miał wykonać ruch,
kiedy zatrzymał się, pocierając opuszkiem palca po lewej stronie mojego
podbrzusza. – Zayn- zaczynałam się niecierpliwić. Od czasu, kiedy pieprzyliśmy
się w kiblu, cały czas dowala mi jakimiś tekstami z jednoznacznym tekstem
typu: Fajne buty, dasz się w nich
przelecieć?
-Jesteś płytka, ale wejdę cały- wywróciłam oczami.
-Lepszych tekstów nie było?- wszedł we mnie bez ostrzeżenia.
Wykonywał szybkie i zdecydowane pchnięcia. Wpił się zachłannie w moje wargi.
Objęłam go nogami w pasie, a palce wplotłam w jego włosy. Nasze głębokie
oddechy i jęki, były jedynymi odgłosami, które można było usłyszeć tej nocy.
Chłopak przyśpieszył na ruchach i coraz szybciej poruszał biodrami. Jego oddech
zupełnie jak mój był przyśpieszony, a lekko mokre włosy opadały mu na czoło. – Już- wydałam z siebie pisk, na co pokiwał przecząco głową.- Ale…
-Zamknij się- znowu zatkał mi usta pocałunkiem.- Dojdziesz
kiedy ci powiem.
-Ale…
-Księżniczko- warknął, a chwilę potem opadł na łóżko obok
mnie. Wyrównywaliśmy oddechy, a z czasem zasnęliśmy.
Rano wstałam przed Zaynem. Dokładnie zlustrowałam śpiącego
dziewiętnastolatka. Miał ten swój
firmowy uśmieszek na ustach i zmierzwione
włosy, które opadały mu na czoło. Przykryty był do pasa, ale leżał na brzuchu.
Klatę ma ładniejszą od pleców. Zabrałam z walizki bieliznę i ubrania, z którymi
poszłam do łazienki się ogarnąć. Po prysznicu ubrałam się, rozczesałam włosy i
pomalowałam się. Starannie narysowałam kreski eyelinerem, a potem musnęłam
rzęsy tuszem.Kiedyś nie robiłam tego, wystarczył tylko tusz, trochę pudru i okazjonalnie jakiś błyszczyk lub szminka. Dziś chciałam wyglądać inaczej, bardziej… wyjątkowo. Nie jestem pewna dlaczego, ale zapewne ma to związek z Malikiem. Chciałam wyglądać… ładnie, dla niego.
Po dwudziestu minutach wyszłam z łazienki. Zabrałam sandałki i usiadłam na materacu. Zakładałam buty, kiedy jego ręka zaczęła wodzić po moim obojczyku, a później po plecach.
-Chcę cie teraz- mruknął.
-Dopiero się ubrałam- jęknęłam. Nie miałam zamiaru drugi raz
używać tego głupiego eyelinera, bo to przekleństwo. Nie potrafiłam narysować
głupiej kreski, co całkowicie mnie zirytowało. Wystroiłam się dla niego i
powinien to docenić.
-Nie bądź zołzą Księżniczko- teraz muskał ustami moje
obnażone ramię.
-Mogłeś wstać wcześniej, kiedy byłam naga. Zaoszczędziłbyś
mi czasu- złapał mnie za ramiona i pociągnął do tyłu. Leżałam na jego nogach,
które były przykryte kołdrą.
-Mogłem co?- popatrzył na mnie tym swoim nonszalanckim
wzrokiem, na co starałam się odwrócić wzrok. – Księżniczko, możesz powtórzyć?
-Zayn – ktoś zapukał do drzwi, a ja jak poparzona wstałam i
podbiegłam do torby. Zaczęłam pakować swoje ubrania. Po chwili drzwi się
otworzyły, a stanął w nich ojciec bruneta. – Samolot mamy o 19.42. Chodźcie na
śniadanie, bo ojciec Anny zaczyna się niepokoić. Cały tydzień nie jedliście z
nami i gdzieś się włóczyliście- o jejciu! Tata będzie bardzo zły, przecież ja
wcale nie jadłam! Kiedy szliśmy coś zjeść, mówiłam Zaynowi, że wcześniej
jadłam. Prawda jest taka, że wstawałam wcześniej, dlatego on nic nie
podejrzewał.
-Ubiorę się tylko- powiedział od niechcenia i czekał aż jego
tata wyjdzie. Gdy mężczyzna wyszedł, dziewiętnastolatek poszedł do łazienki, z
której wyszedł po piętnastu minutach. Wyglądał powalająco. Włosy miał postawione na
żelu, a ubrany był w szorty do kolan i białą koszulkę.- Chodź – wystawił w moim
kierunku dłoń, którą chwyciłam i wstałam z jego pomocą. Zjechaliśmy do
restauracji widną. Nasi rodzice siedzieli już przy stole i zajadali. –dzień
dobry- ziewnął Zayn. Mój tata zmierzył nas wzrokiem i posłał mi pytające
spojrzenie. Zmarszczyłam brwi, a po chwili zrozumiałam o co mu chodziło. Moje
palce cały czas były splecione z palcami brązowookiego. Spuściłam na chwilę
wzrok, a potem chłopak odsunął mi krzesło. Zachowywał się dziś jak dżentelmen,
a nie jak dupek, którym często jest -oczywiście dla mnie bardzo rzadko, ale dla
innych cały czas.
-Dzień dobry, co państwo zamawiają?- tuż przy moim boku
pojawił się kelner. Nie był zbyt… urodziwy, ale przecież nie każdy chłopak musi
być przystojny.
-Dla mnie będzie jajecznica z pomidorem i szczypiorkiem, a
do tego cola- powiedział Zayn nie spuszczając wzroku z karty. – A ty Księżniczko?- teraz patrzył na mnie. Boże czy on musiał to powiedzieć?
Zdenerwował mnie jednym zdaniem! Nazwał Księżniczką przy tacie i zapytał o
jedzenie! Jest niemożliwy. Wzruszyłam tylko ramionami, na co wywrócił oczami.- Naleśniki z czekoladą i owocami i sok pomarańczowy- trafił z tym ostatnim.
Uwielbiam sok z pomarańczy. W sumie z naleśnikami też się nie pomylił, ale
spóźnił o kilka lat.
Jak byłam mała miałam fioła na punkcie naleśników i mogłam je jeść codziennie. Teraz? Szkoda gadać… Po jakiś dziesięciu minutach ten sam chłopak ubrany w biały uniform, przyniósł nam posiłek. Postawił przede mną talerz, a ja wyszczerzyłam oczy. Tego jest stanowczo za dużo! Wzięłam widelec i niechętnie ukroiłam kawałek placka oblanego czekoladą. Moje podniebienie doznało rozkoszy w najczystszej postaci -czekolady. Najadłam się. Wypiłam sok i odstawiłam szklankę.
-An jedz, a potem idziemy na plażę.
Jak byłam mała miałam fioła na punkcie naleśników i mogłam je jeść codziennie. Teraz? Szkoda gadać… Po jakiś dziesięciu minutach ten sam chłopak ubrany w biały uniform, przyniósł nam posiłek. Postawił przede mną talerz, a ja wyszczerzyłam oczy. Tego jest stanowczo za dużo! Wzięłam widelec i niechętnie ukroiłam kawałek placka oblanego czekoladą. Moje podniebienie doznało rozkoszy w najczystszej postaci -czekolady. Najadłam się. Wypiłam sok i odstawiłam szklankę.
-An jedz, a potem idziemy na plażę.
-Nie chcę już- mruknęłam i spojrzałam na ojca, chcąc znaleźć
u niego jakiekolwiek wsparcie. Niestety…
-Mam cie karmić?
-Co?!- pisnęłam. – Nie! Sama potrafię jeść, ale już jestem
pełna.
-Nic nie zjadłaś- nabił na swój widelec kawałek banana i
wpakował mi do ust. – I co dobre?
-Nie prowokuj mnie- powiedziałam z pełną buzią. – Jesteś… -
nie dane mi było dokończyć, bo ten idiota znowu nakarmił mnie truskawką. – Zayn
za…- tym razem kiwi. – Przestań, bo cie…- kawałek naleśnika. – Zaraz się…- i
znowu banan.- Zrzygam się, jak…- truskawka. Ta głupia zabawa trwała dość długo,
aż z mojego talerza zniknęło całe śniadanie. – Jesteś nieznośny- fuknęłam, na
co nasi rodzice się zaśmiali.
-To my idziemy na plażę- znowu splótł nasze dłonie i ciągnął
mnie w kierunku brzegu oceanu. Jakieś chude laski paradowały w skąpych strojach
kąpielowych, a Zayn tylko się za nimi oglądał. Miotało mną. Prychnęłam pod
nosem, gdy zrobił to po raz kolejny.- Stało się coś?
-Nie skądże, po czym to wywnioskowałeś?
-Ja tylko się za nimi oglądam. To z tobą się pieprzyłem
przez tydzień i raz nawet w kiblu. Kocham cie, Księżniczko- objął mnie
ramieniem. Zbił mnie z tropu. Czy właśnie powiedział, że mnie kocha?
-Zayn, czy ty…
-Kocham cie.
-Żartujesz. Jesteś chory?
-Z miłości do ciebie.
-Nie, nie, nie. Przestań żartować, bo to nie jest śmieszne.
-I nie ma być, mówię poważnie- pocałował mnie, co
odwzajemniłam. Moment później znowu szliśmy po gorącym piachu. Znowu czułam to
niesamowite ciepło w brzuchu. Byłam dla kogoś ważna, znowu miałam dla kogo żyć.
-Zayn?- mulat mruknął niezrozumiałe hm. –Też cie kocham- uśmiechnął się i cmoknął mnie w czoło. Ciepła
woda obmywała nasze stopy.
Znowu zaczynam wierzyć w miłość i w to, że nie wszyscy faceci to skończone złamasy.
Znowu zaczynam wierzyć w miłość i w to, że nie wszyscy faceci to skończone złamasy.
-Idziemy na lody?
-Nie chcę, ale mogę posiedzieć z tobą przy stoliku.
-To fajnie- zaszliśmy
do baru, gdzie chłopak zamówił dwie sztuki lodów włoskich i podał mi jednego.
Wywróciłam oczami, na jego czyn. – Księżniczko zjadaj- pokiwałam głową na boki,
dalej w to niedowierzając. Wzięłam rożka i powoli zaczęłam lizać. Kiedy
zjedliśmy poszliśmy do wesołego miasteczka, które było przy plaży. Świetnie się
bawiłam na tych wszystkich karuzelach, razem z Zaynem. Cały czas nie mogę
uwierzyć w to, co mi powiedział. On mnie kocha. Jestem tak szczęśliwa jak
dziecko w przed dzień Bożego Narodzenia. Szybko zleciał nam czas i równo o
19.42 siedzieliśmy w samolocie. Byłam wtulona w mulata, a on gładził dłonią
moje udo. Całą sielankę przerwał telefon, a dzwonił Davids, ale ten starszy.
-Halo?
-Cześć mała, jest tam gdzieś ten dupek?- podałam telefon
chłopakowi, który zmarszczył brwi.
-Halo?
-Halo!? Halo, kurwa?! Co ty chłopie odpierdalasz?! Mówiłem
ci, żebyś nie wkurwiał Harrego, ale oczywiście musiałeś. Ja ci dupy przed Pezz
już kryć nie będę!
-Pogadaj sobie chłopczyku- rozłączył sie i podał mi komórkę,
całując w czoło.
-Powiedział, żebym cie więcej nie pieprzył. Jest wkurzony o
tą randkę z wariatką- powiedział znudzony.
Liam to głupiec. Jakim prawem ustawia Zaynowi życie i mówi, co mu wolno, a czego nie? Za kogo on się uważa!? Myślałam, że wtedy w samochodzie znaleźliśmy porozumienie i nie będzie się wtrącał w moje sprawy. Oficjalnie Liam Davids jest skończonym frajerem.
Liam to głupiec. Jakim prawem ustawia Zaynowi życie i mówi, co mu wolno, a czego nie? Za kogo on się uważa!? Myślałam, że wtedy w samochodzie znaleźliśmy porozumienie i nie będzie się wtrącał w moje sprawy. Oficjalnie Liam Davids jest skończonym frajerem.
_______________________________
Nie wiem czy ten rozdział jest dobry, ale nie mam siły sprawdzać i poprawiać, jest 00.30, a ja padam na pysk. Dodaję co tydzień i staram sie wyrobić, ale czasem to naprawdę nie daję rady.
DZIĘKUJĘ ZA KOMENTARZE!!
Jesteście kochane!!
Buźka miśki ;**