"Kiedy myślisz, że wszystko jest okey, znowu zaczyna się wszystko pierdolić."
Otworzył masywny, brązowy prostokąt i wpuścił do środka
mężczyznę, następnie kobietę i … co ON tutaj robi!? Jego wzrok powędrował na
mnie i uśmiechnął się chytrze.
-Ana to mój przyjaciel James, jego żona Veronica oraz ich
syn Zayn- po kolei uścisnęłam ich ręce, ale kiedy doszło do chłopaka, to on
ucałował wierzch mojej dłoni. – Dobrze, ale nie stójmy tak tutaj. Mery podała
już kolację- ruszyliśmy do jadalni, po czym zajęliśmy miejsca. Mój ojciec
usiadł na środku, po jego prawej stronie mama, ja po lewej, obok mnie zajął
miejsce Zayn, później jego mama obok mojej, a naprzeciwko mojego taty- tata
Zayna. Mery podała kurczaka z warzywami oraz czerwone wino. Zaczęliśmy zajadać,
a właściwie to oni, bo ja tylko grzebałam widelcem w talerzu. Nie lubię jeść.
Nasi rodzice byli pochłonięci dyskusją na temat finansów i obrotów ich nowego dziecka. Tuż nad kolanem poczułam czyjąś dłoń. Zayn przesuwał swoją rękę coraz wyżej. Zatrzymałam ją, łapiąc swoją dłonią i odłożyłam na jego nogę. Złapałam za kieliszek i przystawiłam go do ust upijając kilka łyków. Ręka Zayn znowu zaczęła wędrówkę po mojej nodze. Zakrztusiłam się, na co ojciec skarcił mnie wzrokiem.
Nasi rodzice byli pochłonięci dyskusją na temat finansów i obrotów ich nowego dziecka. Tuż nad kolanem poczułam czyjąś dłoń. Zayn przesuwał swoją rękę coraz wyżej. Zatrzymałam ją, łapiąc swoją dłonią i odłożyłam na jego nogę. Złapałam za kieliszek i przystawiłam go do ust upijając kilka łyków. Ręka Zayn znowu zaczęła wędrówkę po mojej nodze. Zakrztusiłam się, na co ojciec skarcił mnie wzrokiem.
-Przepraszam- wstałam i ruszyłam do kuchni. Oparłam dłonie o
blat i głęboko westchnęłam.
-An- odwróciłam się i znowu go widzę. Nie mogę już… to się
robi chore. Uwziął się na mnie czy jak?
-Daj mi spokój- jęknęłam bezsilna. Wspominałam już, że nie
mam do niego siły? – nie mam ochoty się jeszcze z tobą użerać, mam ważniejsze
sprawy na głowie! – nastolatek zmarszczył brwi, a potem wywrócił oczami.
-Słuchaj laleczko, chciałem być miły, ale…- machnął ręką i
opuścił kuchnię. Okay, przyznaję poniosło mnie. To wszystko przez Karę- znowu
daje o sobie znać. Znowu mam ochotę się pociąć, wiem jednak, że gdy to zrobię
to przegram i znów będę musiała chodzić na wizyty u psychologa, a przecież nie
jestem chora psychicznie!
Nagle do uszu dobiegł dźwięk klawiszy fortepianu, który stoi w salonie. To jedne z moich zajęć dodatkowych- nauka gry i śpiew. Po chwili dołączył też śpiew, a ten głos… dobrze go znałam. Zabrałam z szafki tabletki na uspokojenie i dwie z nich połknęłam popijając wodą. Wróciłam do naszych gości, którzy zgromadzeni byli przy instrumencie. Spojrzałam tylko na nich i poszłam usiąść na schody. Czuję się teraz źle, nie tylko dlatego, że tak naskoczyłam na Zayna, ale też przez to, że cała uwaga była teraz skupiona na nim. Przyszedł i od razu zrobił wrażenie na rodzicach. Nagle do drzwi ktoś zadzwonił. Niezadowolona tym, że ktoś przerywa moją chwilę użalania się nad sobą wstałam i uchyliłam brązowy prostokąt.
Nagle do uszu dobiegł dźwięk klawiszy fortepianu, który stoi w salonie. To jedne z moich zajęć dodatkowych- nauka gry i śpiew. Po chwili dołączył też śpiew, a ten głos… dobrze go znałam. Zabrałam z szafki tabletki na uspokojenie i dwie z nich połknęłam popijając wodą. Wróciłam do naszych gości, którzy zgromadzeni byli przy instrumencie. Spojrzałam tylko na nich i poszłam usiąść na schody. Czuję się teraz źle, nie tylko dlatego, że tak naskoczyłam na Zayna, ale też przez to, że cała uwaga była teraz skupiona na nim. Przyszedł i od razu zrobił wrażenie na rodzicach. Nagle do drzwi ktoś zadzwonił. Niezadowolona tym, że ktoś przerywa moją chwilę użalania się nad sobą wstałam i uchyliłam brązowy prostokąt.
-Kev, co tu robisz?- warknęłam, a Flores tylko się głupio
uśmiechnął po czym chciał wejść do środka, ale zatarasowałam mu przejście. Sama
wyszłam przed dom zamykając drzwi. – Czego ty ode mnie chcesz?- mój ton nawet
na chwilę się nie zmienił.
-Harry się stęsknił- prychnęłam pod nosem. – A tak serio to
powiedział, że masz być jutro w klubie.
-Nie przyjdę- pokręciłam przecząco głową- A teraz wynoś się-
szybko przykuł mnie do ściany tuż przy drzwiach, które chwile potem się
otworzyły, a stanął w nich mój nowy znajomy.
-Kevin co tu robisz?- odepchnął osiemnastolatka ode mnie, a
potem dokładnie mi się przyjrzał. – Słuchaj jeśli Davids chce coś ode mnie to…
-Powiedz mu, że ma się pierdolić- warknęłam pocierając
ramiona i patrząc na swoje buty. Na dworze było dość zimno.
-Powiedzieć też, że znalazłaś sobie pocieszenie w ramionach
Malika?- zakpił. Spojrzałam na mulata, który był zdezorientowany całą tą
scenką.
-A co masz z tym problem?!- otworzyłam szerzej oczy. Czy on
to powiedział!? On nie rozumie, że teraz będę miała przez niego kłopoty! Harry
nie odpuści, będzie mnie nękał i nachodził, a ja znowu popadnę w depresję i
zacznę sięgać po radykalne środki, aby się uspokoić. – Teraz posłuchaj, bo
powtarzać nie mam zamiaru- złapał go za koszulę i uniósł kilka milimetrów nad
ziemię. Teraz to mógł mu spojrzeć prosto w oczy. –Odpierdol się od niej, a Davids’
owi powiedz, że jeśli ją tknie to pożałuje – pchnął go, a brunet upadł na
zieloną trawę. –Chodź- zarzucił mi ramię na barki i wepchnął do domu. Stanęłam
sparaliżowana, kiedy to on zamykał drzwi. – Ana- zamachał mi dłonią przed
oczami- Ej, żyjesz Księżniczko?
-Cz- czy ty wiesz, co zrobiłeś?- za jąkałam się, a on zmarszczył
brwi.
-Chyba uratowałem ci tyłek przed tym kretynem i jego
popierdolonym przyjacielem. Harry się do ciebie nie zbliży.
-Nie, nie, nie, nie, nie. Powiedz, że tego nie zrobiłeś-
zaczęłam gadać jak katarynka. – Proszę powiedz, że tego nie zrobiłeś. Nie powiedziałeś…-
sama już się gubiłam we własnych zdaniach. On mi teraz nie da spokoju. To nie
może być prawda. On tego nie powiedział, prawda? – Zayn proszę cie powiedz, że
tego nie…
-Ej – złapał mnie za barki i lekko potrząsnął- Ogarnij się
dziewczyno. Mówię ci, że Davids teraz da ci spokój.
-Nie! Ty nic nie rozumiesz, on… Po prostu już nie pomagaj.
Ja… muszę tam iść i to wyjaśnić- wróciłam do jadalni, a właściwie to miałam
taki zamiar, ale on szarpnął mnie za łokieć zmuszając żebym na niego spojrzała.
-To mnie oświeć, An- warknął. Odwróciłam głowę, tylko po to,
żeby upewnić się czy tata nie wiedział tej sceny. Cóż… dziękuję Bogu, że mnie
aż tak bardzo kocha. Złapałam dziewiętnastolatka pod ramię i zaprowadziłam do
mojego pokoju. Malik zajął miejsce na łóżku, a ja oparłam się tyłkiem o biurko.
Wzięłam głęboki wdech, a potem wypuściłam powietrze- Ana nie odwlekaj tego-
mruknął.
-Poznałam go w klubie zaraz po tym jak zerwał ze mną Kyle –
nerwowo stukałam palcami o blat- piłam, a potem dosiadł się do mnie Harry.
Kazał się sobie wyżalić, nie wiem dlaczego, ale zrobiłam to, pewnie to przez te
drinki- prychnęłam pod nosem- powiedz mi co jest ze mną nie tak, czemu mam
takiego pecha do facetów? – Zayn wstał i stanął obok mnie. Palcami musnął moje,
a ja podniosłam na niego wzrok.
-An będziesz się przejmować jednym dupkiem?
-Nie Zayn- uśmiechnął się lekko.- To nie był jeden dupek. To
było czterech dupków, a z Harrym pięć. Każdy z nich chciał mnie albo zaliczyć,
albo założył się z kumplem, forsy ojca, albo po prostu zabawić się moim
kosztem- dziewiętnastolatek mocno mnie do siebie przytulił i gładził po
plecach. – To… ja mam już tego dość- odepchnęłam go od siebie i wyszłam na
balkon łapiąc po drodze z szuflady paczkę papierosów. Usiadłam na małej
ławeczce i wyjęłam jednego szluga. Znowu zapomniałam…
-Proszę- dziewiętnastolatek podpalił blanta, a potem usiadł
obok mnie i zrobił to samo. – Księżniczko?- spojrzałam na niego z uniesionymi
brwiami.- Chodź ze mną do klubu- pokiwałam przecząco głową. Nie mam dziś ochoty
nigdzie z nim wychodzić. – Ana chodź- zgasił swój papieros o ścianę, a potem to
samo zrobił z moim, wyrywając go wcześniej z moich palców i zaciągając się. Złapał
mnie za podbródek i zmusił, żebym na niego spojrzała.- Powiedziałem coś Księżniczko- warknął.
-Nie zmuszaj mnie- pokręciłam głową na boki, żeby jeszcze
bardziej dać mu do zrozumienia, że nie mam dziś chęci nigdzie wychodzić,
zważając przede wszystkim na to, że nie chcę „przez przypadek” wpaść na Harrego
i Kevina oraz ich paczkę. Nagle rozbrzmiał dzwonek mojego telefonu, który
wyjęłam z kieszeni. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Davids’ a, a po moich
plecach przeszedł dreszcz. Mulat wyrwał mój telefon, po czym głośno prychnął
pod nosem. Przyłożył urządzenie do ucha i warknął:
-Czego pojebie?- odkąd pamiętam miałam ustawiony głośnik na
maksimum, żeby lepiej słyszeć rozmówcę.
-Gdzie jest Ana?- ton mojego byłego chłopaka wcale nie był
gorszy od Malika, którego mięśnie były maksymalnie napięte. – Oddaj jej
telefon- powiedział od niechcenia. Towarzysz odczekał chwilę i dokładnie mnie
zlustrował. Włączył głośnik i podał mi komórkę.
-H- halo?- zapytałam niepewna.
-Skarbie, jutro widzę cie w klubie.
-Nie- nie wiem skąd u mnie taka odwaga, żeby mu odmówić, ale
udało się. Pierwszy raz w życiu mu się postawiłam, co po głębszym i dokładnym
zanalizowaniu mogło być po skutkowane obecnością dziewiętnastolatka, u którego
dzisiejszego ranka się obudziłam.
-An, słoneczko dobrze wiesz, że i tak cie znajdę, jeśli będę
chciał i nawet Zayn ci nie pomoże, bo…- rozłączyłam się. Nie chciałam go dłużej
słuchać. Nie chciałam, żeby mówił do mnie tym zajebiście seksownym,
zachrypniętym głosem.
_______________________________________
Ok mamy już drugi rozdział, który jest... no właśnie jak wam sie podoba?? Mam kilka pytań, a mianowicie:
1. Czy Zayn przekona Annę na wyjście?
2. Chcecie zakładkę z pytaniami do bohaterów?
Dobra ode mnie to tyle buźka miśki ;**